Walka o miliony bez widzimisię

Na grancie wspierającym inwestycję rząd zarabia średnio siedmiokrotnie więcej niż daje. Można by pomyśleć: trzeba dawać. Zwłaszcza takim tuzom, jak LG.Philips LCD, MAN, Sharp, Toyota czy Google. Ale to nie jest takie proste.

Na grancie wspierającym inwestycję rząd zarabia średnio siedmiokrotnie więcej niż daje. Można by pomyśleć: trzeba dawać. Zwłaszcza takim tuzom, jak LG.Philips LCD, MAN, Sharp, Toyota czy Google. Ale to nie jest takie proste.

W 2006 r. rząd miał do rozdania 100 mln zł, w tym ma 200 mln zł. Międzyresortowy zespół ds. wspierania inwestycji dotąd kierował się zdrowym rozsądkiem, choć w przypadku przedstawicieli ministerstwa finansów sprowadzało się to do przeciwstawiania się wszystkim projektom, nawet Google. Ale to już historia. W ubiegłym tygodniu zespół przyjął kryteria pozwalające ocenić, czy projekt kwalifikuje się do wsparcia, czy nie.

- Postanowiliśmy usystematyzować praktykę stosowaną od dwóch lat. System nie zastąpi jednak zespołu, będzie tylko pomocą - mówi Wojciech Szelągowski, wiceprezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, której pracownicy przygotowali kryteria.

Reklama

Grunt, że są

Wsparcie mają dostać projekty, które otrzymają co najmniej 51 punktów na 100. Powstały osobne kryteria dla projektów usługowych i produkcyjnych. Wszyscy zainteresowani bardzo chwalą pomysł.

- Jest on dobry, bo systematyzuje proces, który dotąd odbywał się dość arbitralnie. Instytucje o podobnym profilu czasem dostawały wsparcie, a czasem nie. Warto byłoby przy okazji pomyśleć o procedurze odwoławczej i terminach zobowiązujących zespół do rozpatrywania wniosków w odpowiednich terminach - sugeruje Adam Żołnowski z PricewaterhouseCoopers.

- Cenne jest wspieranie inwestycji w wiedzę, bo Wrocław ma nadzieję opierać swój rozwój na wysokich technologiach - komentuje Tomasz Gondek z Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej.

- To nie wygląda źle, ale pod warunkiem, że taka pomoc będzie oferowana także polskim przedsiębiorstwom - podkreśla Małgorzata Krzysztoszek z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

- Podoba mi się, że stawia się na dobre miejsca pracy i wspiera tworzenie centrów badawczo-rozwojowych, bo pod tym względem Polska odstaje od reszty Europy. Zasada gwarantująca najwyższe wsparcie na jedno miejsce pracy dla największych projektów (ponad 1 tys. zatrudnionych) pozwoli Polsce skutecznie konkurować z Węgrami czy Czechami - uważa Sebastian Bedekier, szef poznańskiego Biura Obsługi Inwestorów i Promocji Inwestycji.

Wojna miast

Ale kryteria budzą też kontrowersje.

- Dlaczego lokalizacja inwestycji w Poznaniu ma być gorzej dofinansowywana przez rząd niż tych w Gdańsku czy we Wrocławiu? Wynikałoby stąd, że nasycenie inwestycji w Poznaniu jest o ponad połowę większe niż we wspomnianych miastach z czego wypadałby się tylko cieszyć. j6 punktów różnicy to za dużo - sądzi Sebastian Bedekier.

Podobno PAIIZ oparł się na danych GUS dotyczących PKB na jednego mieszkańca. GUS, jak to GUS, miał dane z 2004 r., i tam Poznań (49 tys. zł) i Kraków (37 tys. zł) faktycznie wypadają lepiej od Wrocławia i Trójmiasta (po 34 tys. zł).

- Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław i Trójmiasto w ogóle nie powinny być wspierane - konkluduje Małgorzata Krzysztoszek.

Jeszcze ostrzej

Sugeruje też, żeby nieco zaostrzyć kryteria.

- W przypadku inwestycji w centra usług firma może dostać punkty za stworzenie centrum przetwarzania danych, w którym skanuje się dokumenty i wprowadza dane do komputera. Nie wiem, czy to ma sens. Poza tym czynniki deklaratywne (w kryteriach dot. usług nazywane "inne" mają zbyt duże znaczenie. W końcu firmy dopiero obiecują np. współpracę ze szkołami wyższymi- twierdzi eksperta PKPP Lewiatan.

Jej zdaniem, w tym przypadku, rozwiązaniem byłby zapis pozwalający na wycofanie grantu, jeśli firma nie wywiąże się z deklaracji.

W ubiegłym roku inwestycje zagraniczne były rekordowe i przekroczyły 42 mld zł. Według raportu Ernst & Young powstało dzięki nim 31 tys. miejsc pracy. Rok temu Ministerstwo Gospodarki policzyło, że 42 programy wieloletnie (w tym 25 zatwierdzonych i 17 w toku), na które rząd wyda 900 mln zł, da 38 tys. miejsc pracy i ponad 12 mld zł inwestycji. Do tego dochodzą wpływy z PIT, CIT i VAT. Gra warta świeczki.

Małgorzata Grzegorczyk

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: rząd | Google | GUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »