Walka o niedzielny handel

Władze Radomia podjęły uchwałę, na mocy której zadecydowano, że w niedziele i święta można będzie handlować jedynie w godzinach od 11 do 14. Nad podobnymi uchwałami pracują już samorządy wielu innych polskich miast, m.in. Gdańska, Częstochowy, Białegostoku i Przemyśla.

Jesteśmy więc świadkami kuriozalnej sytuacji, w której wybrani przez nas przedstawiciele we władzach samorządowych zamiast realizować nasze oczekiwania robią coś zupełnie innego. Jeśli zakaz handlu w niedziele i święta stanie się normą, warto się zastanowić, jakie reperkusje odczuje polska gospodarka.

Założeniem proponowanych zakazów ma być przywrócenie pracownikom prawa do odpoczynku w dni urzędowo wolne. Wydaje się jednak, że radomscy radni zapomnieli, w jakich realiach gospodarczych przyszło im rządzić. Bezrobocie w mieście sięga 30 proc., większość dużych znanych zakładów upadła: Radoskór, Łucznik, czy fabryka telefonów. W Radomiu znajduje się kilka dużych sieci handlowychm, a dwie nowe są w budowie. Jedynym widocznym efektem wprowadzenia zakazu pracy w niedziele będzie - zamiast poprawy warunków pracy - redukcja zatrudnienia. W większości hipermarketów już szykują się zwolnienia od 6 do nawet 20 proc. kadry. Należy również pamiętać, że z dużymi sieciami handlowymi związanych jest wiele rodzajów przedsiębiorstw np. transportowych, komunalnych, które również zostaną zmuszone do redukcji zatrudnienia wskutek spadku obrotów u swych kontrahentów.

Reklama

Jeżeli "syndrom radomski" dotknie większość polskich miast, to jedynym jego następstwem będzie kolejny wzrost bezrobocia w skali kraju i wydłużenie się kolejek bezrobotnych w urzędach pracy. Należy przypomnieć naszym władzom samorządowym, że aby korzystać z przywileju odpoczynku po pracy, trzeba ją najpierw mieć.

Inną przesłanką wprowadzenia zakazu pracy w dni świąteczne była chęć uderzenia w super- i hipermarkety. Paradoksalnie praktyka może być jednak diametralnie różna od zamierzonej. Średni dzienny obrót hipermarketu należącego do dużej sieci handlowej to ok. 500 tys. PLN. Praktyka może być więc taka, że sklepy te będą czynne przez całą niedzielę płacąc niezbyt wysokie, w porównaniu z ich obrotami (a wręcz śmiesznie niskie), sankcje (ok. 2500 PLN). Zakaz ten najbardziej dotknie małe przedsiębiorstwa, których obroty są znacznie niższe i nie będą mogły pozwolić sobie na płacenie kar. Należy pamiętać, że w Polsce to małe i średnie przedsiębiorstwa tworzą najwięcej miejsc pracy i wytwarzają aż 65 proc. PKB.

Niedzielny handel stał się już w Polsce normą, a wielu ludzi z racji braku czasu w inne dni tygodnia duże zakupy robi tylko w weekendy. Wielkie sklepy mają w te dni dwa razy więcej klientów niż w dni pracujące. Proponowany zakaz odbiera konsumentom tak ważną w podejściu marketingowym możliwość zrobienia zakupów w czasie i miejscu najbardziej im odpowiadającym i dogodnym. Zakaz utrudni więc życie przeciętnemu Kowalskiemu, a przez wprowadzenie tych obostrzeń handlowych nieunikniony wydaje się również wzrost szarej strefy, szczególnie jeśli chodzi o sprzedaż artykułów alkoholowych i tytoniowych, a co za tym idzie spadek wpływów do budżetu państwa.

Inny ważnym aspektem jest aspekt prawny. Zakaz ogranicza konstytucyjną swobodę działalności gospodarczej i art. 32 par. 1 ustawy zasadniczej o równym traktowaniu wszystkich przez władze publiczne. Nie może być mowy o równym traktowaniu, jeśli wszystkie sklepy nie mogą handlować przez cały dzień, a np. stacje benzynowe mogą. Naruszony zostaje również art. 5 ustawy Prawo działalności gospodarczej, który mówi: "podejmowanie i wykonywanie działalności gospodarczej jest wolne dla każdego na równych prawach, z zachowaniem warunków określonych przepisami prawa". Przepisy prawa są tu zachowane, ponieważ kodeks pracy z zastrzeżeniami zezwala na handel w niedzielę i święta. Władze samorządowe uchwałami o zakazie pracy w niedzielę dają świadectwo temu, że w Polsce notorycznie łamane jest prawo, gdyż Kodeks Pracy gwarantuje za pracę w niedziele i święta wyższą stawkę wynagrodzenia (art. 134§1 p.1 i 2 KP). Nie należy więc zabraniać ludziom pracować, tylko bardziej zatroszczyć się o to, by ich prawa pracownicze były przestrzegane zarówno przez hipermarkety, jak i małe sklepy osiedlowe.



WGI Dom Maklerski SA
Dowiedz się więcej na temat: sklepy | święta | handel | zakazy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »