Wierzyciele grożą spółce

Akcjonariuszy Elektrimu pewnie ta wiadomość nie zaskoczy: wierzyciele po raz kolejny grożą spółce wnioskiem o upadłość.

Akcjonariuszy Elektrimu pewnie ta wiadomość nie zaskoczy: wierzyciele po raz kolejny grożą spółce wnioskiem o upadłość.

W najbliższych tygodniach do sądu gospodarczego może trafić wniosek o upadłość Elektrimu. Wierzyciele spółki, właściciele obligacji o wartości około 500 mln EUR, twierdzą, że nie otrzymali w terminie odsetek, a więc warszawska spółka złamała umowę regulującą spłatę długu. Dlatego sprawa ma trafić do sądu.

Nie te pieniądze

- Konsekwencją ogłoszenia przez powiernika obligacji złamania umowy będzie wniosek o upadłość warszawskiej spółki - przestrzega jeden z wierzycieli. - Absolutnie nie zgadzamy się z tym stanowiskiem. Na czas przekazaliśmy pieniądze i w odpowiedniej ilości - odpowiada Ewa Bojar, rzecznik prasowy Elektrimu.

Reklama

Powiernik ma zająć stanowisko w tej sprawie w jeszcze w tym tygodniu. Niedawno już raz takie orzeczenie wydał. Wówczas poszło o odwołanie z zarządu Elektrimu przedstawiciela wierzycieli. Dlaczego już wówczas nie postawiono obligacji w stan natychmiastowej wymagalności? Nie wiadomo. Warszawska spółka w połowie grudnia informowała, że przekazał obligatariuszom wszystkie należne im odsetki (ponad 30 mln zł). Problem w tym jednak, skąd te pieniądze się wzięły.

- Najpierw doszło do sprzedaży udziałów w Mostostalu Warszawa. Papiery były zastawione na poczet naszych zobowiązań. Nie można było więc ich sprzedawać, a tym bardziej spłacać niejako naszymi pieniędzmi odsetek - tłumaczy jeden z wierzycieli.

Elektrim odrzuca ten argument, a groźby wierzycieli złożenia wniosku o upadłość pojawiały się już wcześniej. Raz zaowocowały sprawą sądową. Wówczas jednak doszło do ugody i podpisania feralnej umowy regulującej spłatę długu.

Komórkowy pat

To nie koniec kłopotów warszawskiej spółki. Cały czas trwają kontrowersje wokół wyroku trybunału arbitrażowego, który uznał, że... No właśnie. Co? Deutsche Telekom, udziałowiec Polskiej Telefonii Cyfrowej (PTC) twierdził, że Elektrim kilka lat temu bezprawnie przeniósł papiery PTC do Elektrimu Telekomunikacja (ET). Później warszawska spółka sprzedała kontrolny pakiet ET francuskiemu koncernowi medialnemu VIvendi. Wyrok miał rozstrzygnąć spór, ale najwyraźniej nie rozstrzygnął. Zdaniem Elektrim, trybunał orzekł, że przeniesienie było bezskuteczne i papiery cały czas pozostają w gestii spółki. Vivendi argumentuje, że w tym samym wyroku trybunał zaznaczył, że nie może rozstrzygać spraw ET i w strukturze udziałowców nic się nie zmienia. W sądzie wylądował jednak wniosek Elektrimu o zmianę w księdze udziałowców. Przy pozycji 49 proc. ma pojawić się nazwa Elektrim, a nie ET. Niemcy przyjęli postawę wyczekującą. Ich sytuacja wcale nie jest jednak najlepsza.

- Jeśli Elektrimowi uda się wprowadzić odpowiedni wpis do księgi udziałowców, to jak w banku mamy kolejny, kilkuletni proces, tym razem z Vivendi. Jeśli nie, to DT zarzuci spółce złamania umowy wspólników. Będzie mogło wówczas skorzystać z opcji call wobec Elektrimu. Tyle, że on nie będzie miał papierów. Kolejny spór sądowy? - zastanawia się jeden z obserwatorów.

W takiej sytuacji dodaje się, że jedynym rozwiązaniem jest porozumienie między zwaśnionymi stronami. Problem w tym, że obecnie się o tym nawet nie plotkuje. Bo się negocjuje?

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: wiadomość | wierzyciele | upadłość | groza | vivendi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »