Żądanie zza krat
To się nazywa tupet. Józef J. domaga się od syndyka pieniędzy za rzekome poręczenia udzielone upadłej firmie. Mirosław Mozdżeń nie pozostaje dłużny.
Przebywający od ponad roku w katowickim areszcie Józef J., twórca Konsorcjum Finansowo-Inwestycyjnego (KFI) Colloseum, skierował pismo do syndyka masy upadłościowej KFI, w którym domaga się zapłaty, bagatela, 30 mln zł. Od marca 2003 r. kontrowersyjna spółka znajduje się w upadłości.
Pismo zza krat
Mirosław Mozdżeń, syndyk KFI, nie ukrywa zdumienia. - Było to pismo ręcznie napisane przez pana J. i wysłane z więzienia - ujawnia syndyk.
Szef Colloseum liczy na to, że syndyk po sprzedaży masy upadłościowej KFI wypłaci mu około 30 mln zł z tytułu poręczeń, jakie rzekomo J. udzielił firmie, której był głównym udziałowcem, czyli KFI.
- W styczniu odpowiedziałem panu J., że KFI nie ma zobowiązań wobec niego. Wręcz przeciwnie, wezwałem go do zapłaty 26 mln zł z tytułu nierozliczonych zaliczek, które pobrał z kasy firmy, oraz 10 mln zł z tytułu cesji - mówi syndyk Mozdżeń.
Chodzi o 26 mln zł, które później trafiły do spółki Clarwind Managment, zarejestrowanej w raju podatkowym na Wyspach Dziewiczych. Syndyk próbował odzyskać pieniądze. Bez skutku.
- Sprawa tych 26 mln zł blokuje zakończenie postępowania upadłościowego. Gdybym jednak tę kwotę wyksięgował, byłoby to tak, jakbym szefowi KFI podarował pieniądze - mówi Mirosław Mozdżeń.