Zarobić na niepaleniu
Dodatkowe premie i łatwiejszy awans - to korzyści, jakie płyną z niepalenia papierosów w niektórych białostockich zakładach pracy. Mirosław Dobrogowski z białostockiego Promotechu palił ponad 20 lat, przestał 10 lat temu, za to co miesiąc otrzymuje dodatkowe 150 zł.
Jednak choć rozstanie z nałogiem niesie korzyści zdrowotne i finansowe, na Podlasiu ciągle bardzo mało pracodawców zachęca pracowników do takiego kroku.
Jak podaje "Gazeta Współczesna", pionierem na podlaskim rynku pod względem zachęcania do niepalenia był białostocki Promotech, który w 1990 roku wprowadził w firmie premie dla niepalących pracowników. "Wtedy taki dodatek wynosił 50 tys. zł, przy średnich zarobkach ok. 1 mln zł (przed denominacją)" - mówi szef firmy Zbigniew Gołąbiewski. "Dostawała go połowa pracowników.
Dzisiaj zakład zatrudnia 136 osób, sto podpisało deklarację, że nie pali i palić nie będzie, nie tylko w czasie pracy. Tacy pracownicy mogą liczyć średnio na dodatkowe 80 zł co miesiąc" - dodaje.
"Dodatek za niepalenie czasem jest większy, wszystko zależy od tego, jak dużo takiego pracownika kosztuje rozstanie się z nałogiem" - mówi Gołąbiewski. "Płacę też pracownikom, którzy ciągle palą, ale deklarują się, że nie będą palić w czasie pracy. Oni dostają co miesiąc 20 zł" - dodaje.
Poza premiami, firma od roku finansuje im zakupy różnych wspomagających rzucenie nałogu środków (gum do żucia, plastrów itp). "W sumie przez te 15 lat wydałem na walkę z nałogiem ok. miliona zł" - podsumowuje szef Promotechu.
Za niepalenie nagradza też pracowników białostockie Centrum Informatyki ZETO. "Ci, co nie palą w pracy mają co miesiąc dodatkowe 100 zł" - mówi Bożena Czubata, specjalista ds. kadr w firmie.
W Podlaskim Urzędzie Marszałkowskim niepalący nie dostają specjalnych premii, ale mogą liczyć na łatwiejszy awans i nagrody. "Osoby palące, jako że zarywają z reguły czas pracy, często muszą zostawać po godzinach czy wykonywać dodatkowe zadania" - argumentuje Bożena Bednarek, rzecznik marszałka.