Woda z saturatora
Teraz w upalne dni nosimy ze sobą platikowe butelki z mineralną, dawniej staliśmy w kolejce po wodę z saturatora. Te punkty handlu detalicznego, charakterystyczne dla krajobrazu ulicznego w czasach PRL, oferowały wodę sodową albo z domieszką syropu owocowego. Wózek z napojami obsługiwany był przez pojedynczą osobę, pracownika przedsiębiorstwa będącego właścicielem "pojazdu" lub przez jego dzierżawcę, który pracował na własny rachunek. Rzadziej spotykane były saturatory w postaci automatów. Na blacie wózka stały szklanki wielorazowego użytku, płukane jedynie pobieżnie. Z tego powodu napoje z saturatora nazywano "gruźliczanką". W obawie przed kradzieżą czasami zabezpieczano szklanki łańcuchami lub linkami. Ostatni saturator w Polsce wyparty został przez tanią wodę gazowaną w jednorazowych butelkach PET w połowie lat 90.