Afera Interbroku - sami niewinni
Wiceminister łączności w rządzie SLD odcina się od pozostałych wspólników Interbroku. Sporo go jednak z nimi łączy?
Decyzje sądu rejonowego, który różnie potraktował zatrzymanych właścicieli Interbrok Investment, zostały utrzymane. Przypomnijmy: choć wszyscy trzej mają takie same zarzuty (oszustwo na 100 mln zł i przywłaszczenie po 1 mln zł) Emil D. trafił do aresztu na trzy miesiące, Maciej S. na miesiąc, a Andrzej K. wyszedł na wolność z zakazem opuszczania kraju.
Ta ostatnia decyzja nie spodobała się prokuraturze, która zażądała, by były wiceminister trafił do aresztu. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga jej zażalenie jednak odrzucił. Podobnie jak Macieja S., który domagał się uwolnienia. Co ciekawe, trzeci z właścicieli spółki, Emil D., choć potraktowany najsurowiej, nie zaskarżył decyzji sądu.
- Wśród klientów Interbroku są znani mu ludzie z półświatka i tacy, których determinacja do odzyskania pieniędzy sięga zenitu. Emil stwierdził pewnie, że lepiej zostać za kratkami. Chyba słusznie - ocenia detektyw znający sprawę.
Znajomych wśród klientów miał też Andrzej K., do którego udało nam się dotrzeć (chodzi m.in. o Marka Ungiera, byłego prezydenckiego ministra).
- Obwiniają mnie o to, co się stało. Trudno się z tym pogodzić, dlatego za wszelką cenę chcę przyczynić się do szybkiego wyjaśnienia sprawy. Pozostaję do pełnej dyspozycji prokuratury - zapewnia były wiceminister.
Umniejszanie roli
Zapewnia, że nie miał zamiaru wprowadzać kogokolwiek w błąd.
- Sam zostałem oszukany, straciłem własne pieniądze i moja sytuacja nie różni się od innych pokrzywdzonych. Stawiane mi zarzuty uważam za krzywdzące - mówi Andrzej K.
Zwraca uwagę, że sam zgłosił się do prokuratury (to właśnie przekonało sąd do wypuszczenia go na wolność). Jak twierdzi, ma hipotezę, dotyczącą mechanizmu przestępstwa, którą przedstawił prokuraturze i o której nie może mówić. Zapewnia też, że Interbrok zarządzał mniejszymi kwotami niż wymieniane w mediach (policja informowała, że spółka miała oszukać 900 osób co najmniej na 0,5 mld zł). Zaraz jednak dodaje, że nie zna skali problemu.
- Nie wiemy dokładnie, co się stało, jakiej kwoty brakuje. Cała dokumentacja została zajęta przez prokuraturę, która dokonuje obliczeń. Ja nie zajmowałem się bieżącą działalnością spółki. Miałem inne zajęcia zawodowe. Nie miałem czasu, by wszystkiego pilnować. To był błąd - przyznaje były wiceminister.
Z ustaleń ?PB? wynika, że na co dzień Andrzej K. nie zarządzał Interbrokiem. Nasi informatorzy twierdzą jednak, że odgrywał niebagatelną rolę w ważnym dla spółki utrzymywaniu dobrych, a nawet uprzywilejowanych, relacji z BRE Bankiem, który obsługiwał rachunki inwestycyjne klientów Interbroku.
Wspólne korzenie
Jak ujawnił ?PB?, to on, z Emilem D. i Krzysztofem Szwarcem, wieloletnim prezesem, a potem szefem i członkiem rady nadzorczej BRE Banku, założyli Fundację im. Jana Blocha, współpracującą z Fundacją BRE Banku, i z samym bankiem. Andrzej K. w latach 2002-04 był też członkiem rady nadzorczej banku. Mimo to dziś twierdzi, że BRE Bank traktował Interbrok jak wszystkich klientów, a pytanie, czy giełdowy bank wystawiał gwarancje na inwestycje Interbroku, pozostawia bez odpowiedzi, twierdząc, że tym się nie zajmował (prawdziwość gwarancji sprawdza prokuratura).
Choć Andrzej K. wyraźnie chce odciąć się od pozostałych wspólników Interbroku, nie będzie to łatwe. Odkryliśmy bowiem inne związki biznesowe z Emilem D. i Maciejem S. W lipcu 2000 r. wszyscy trzej objęli większościowe udziały w spółce Overnet Interactive Agency, której udziałowcami zostali też? pracownicy i współpracownicy Interbroku. Spółka, posiadająca konto w BRE Banku, zajęła się marketingiem i reklamą internetową oraz sprzedażą produktów multimedialnych na telefony komórkowe. Trzej właściciele Interbroku i na tym polu nie odnieśli sukcesów. Firmę posiadającą ujemne kapitały własne już w 2004 r. przejęła spółka Telecom Media, kontrolowana przez fundusz BB Investment i? Jana Łuczaka, kontrowersyjnego biznesmena, który tak jak Andrzej K. pracował w ministerstwie łączności (jako doradca ministra), tyle że za rządów AWS.
Dawid Tokarz