Albo silny partner, albo marginalizacja
Przenoszenie notowań najbardziej płynnych spółek z małych giełd lokalnych - takich jak Warszawa - na największe parkiety zachodnie jest śmiertelnym zagrożeniem dla istnienia krajowych rynków.
- Utrata najbardziej płynnych walorów oznacza także utratę płynności na całym rynku - wyjaśnia przedstawiciel Noreksu, aliansu giełd skandynawskich. - Wśród przyczyn spadku płynności wskazywano m.in. spadek zainteresowania inwestowaniem, wynikający z fatalnej jakości zarządzania spółkami publicznymi. Zagraniczni goście nie zgodzili się jednak zdecydowanie z tezą, iż płynność, obroty, a tym samym i zarobki giełd są ściśle związane z sytuacją makroekonomiczną. Mimo kłopotów gospodarczych, zyski głównej niemieckiej giełdy są imponujące i rosną - zwrócił uwagę przedstawiciel Deutsche Börse.
Warszawska giełda jest bardzo ostrożna przy rozważaniu ewentualnej współpracy z giełdą w Wilnie. Według przedstawicieli jednego z banków inwestycyjnych, znaczenie giełd na Litwie, Łotwie i Estonii jest marginalne. Obroty dzienne nie przekraczają miliona dolarów. Czy zatem jest sens przejmować tak nieistotne giełdy? - pytano w czasie gdańskiego spotkania przedstawicieli giełd naszego regionu.
Przed polską giełdą są wyłącznie dwa scenariusze. Albo pozyskanie silnego partnera w postaci dużej giełdy zachodniej, albo marginalizacja i zupełna utrata znaczenia w przyszłości - to wniosek płynący z wczorajszej dyskusji.