Analitycy nie wierzą w znaczącą poprawę koniunktury

Obserwowana od kilku dni poprawa koniunktury na rynkach akcji mogłaby sugerować, że znajdujemy się w przededniu nowej hossy. Analitycy przestrzegają jednak przed wielkim optymizmem.

Obserwowana od kilku dni poprawa koniunktury na rynkach akcji mogłaby sugerować, że znajdujemy się w przededniu nowej hossy. Analitycy przestrzegają jednak przed wielkim optymizmem.

Obserwowana od kilku dni poprawa koniunktury na rynkach akcji mogłaby sugerować, że znajdujemy się w przededniu nowej hossy. Analitycy przestrzegają jednak przed wielkim optymizmem.

Nie wykluczają kontynuacji wzrostowego trendu, ale nadal wskazują na nie najlepsze uwarunkowania makroekonomiczne.

Spektakularne wzrosty indeksów, jakich świadkami byliśmy w ostatnich dniach na nowo rozbudziły nadzieje inwestorów na nieco bardziej trwałe ożywienie na giełdzie i znaczącą aprecjację kursów. Szczególnie, że za zwyżkową tendencją stały spółki reprezentujące nową gospodarkę, które przed rokiem doprowadziły do największej w historii naszej giełdy hossy.

Reklama

- Ostatnie sesje stanowią odreagowanie długotrwałego marazmu. Sądzę, że na poprawę koniunktury duży wpływ miały jednak zakupy dokonywane przez drobnych inwestorów - komentuje ostatnie wydarzenia na GPW Marek Świętoń, analityk ING BSK AM.

Optymizm studzi jednak nadal bierna postawa największych inwestorów. Na rynku brakuje dużego, stabilnego kapitału, który być może wolniej, ale przynajmniej systematycznie mógłby podciągnąć indeksy. Zbyt szybki ich wzrost kusi bowiem do realizacji zysków, a to w konsekwencji grozi powstaniem nowej fali korekcyjnej.

- Na razie najwięksi polscy gracze - fundusze emerytalne i spółki asset management - są co prawda obecni na parkiecie, niemniej jednak ich postawę można określić jako bardzo zachowawczą. Z pewnością ożywiliby się, gdyby na rynek wrócili zagraniczni inwestorzy portfelowi. Tych jednak ciągle nie widać - mówi Rafał Gębicki, dyrektor zarządzający Banku Inwestycyjnego Concordia.



Ogromny dystans

Do szczytu z marca 2000 roku, indeksowi WIG brakuje ponad 40 proc. Różnicę tą bardzo dobrze oddaje obecna kapitalizacja rynku która wynosi niecałe 113 mld zł. W chwili gdy indeksy biły historyczne rekordy wartość warszawskiego rynku akcji przekraczała poziom 150 mld zł, a przecież w tym czasie na rynku pojawiło się kilka nowych spółek. Mimo, że za tak gwałtowną przecenę odpowiedzialne są przede wszystkim spółki z sektora TMT, korekta dosięgła niemal wszystkie kwotowane papiery. O ile jednak przed rokiem największą dodatnią stopą zwrotu mogły pochwalić się firmy IT, w tym także giełdowe kameleony (Internet Group + 267 proc., czy 7 Bulls.com +149,3 proc.), o tyle obecnie w czołówce najbardziej zyskownych inwestycji w tym roku znajdują się spółki starej gospodarki. W tym jednak przypadku stopy zwrotu są niemal symboliczne w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku. Najlepszy Kompap, zarobił ăjedynieÓ nieco ponad 66 proc.



Studzony zapał

Zdaniem giełdowych analityków, obecnie nie ma żadnych szans na to, by powtórzyła się hossa przypominająca rozmiarami zeszłoroczną.

- Nie ma żadnych przesłanek fundamentalnych do trwałego wzrostu, nie mówiąc już o zbliżaniu się do rekordowych wartości najważniejszych indeksów - twierdzi Tomasz Stadnik, doradca inwestycyjny Credit Suisse Asset Management.

I tu tkwi cały problem. Fundamenty rodzimych spółek w powiązaniu z tak zwanymi czynnikami makroekonomicznymi zniechęcają zagranicznych inwestorów do dłuższego pobytu na warszawskiej giełdzie. Trzeba przy tym pamiętać, że nasz rynek musiałby przy tym gwarantować im znacznie większe prawdopodobieństwo spektakularnych zysków, niż ma to miejsce w przypadku ich rodzimych parkietów. Bez tego trudno myśleć o zdecydowanej poprawie koniunktury na parkiecie.

- W kształtowaniu pozytywnego obrazu GPW szczególnie przeszkadzają słabe wyniki finansowe spółek, niewielki wzrost gospodarczy oraz bardzo silny złoty - dodaje Tomasz Stadnik.



Wyczekiwanie

Choć w ostatnich tygodniach na rynku pojawiło się kilka pozytywnych sygnałów, między innymi redukcja stóp procentowych czy też weryfikacja deficytu budżetowego, giełda nadal czeka na bardziej wymierne efekty polityki gospodarczej rządu. Jakie więc czynniki mogłyby poprawić trwale sytuację na parkiecie?

- Przede wszystkim dynamiczniejszy wzrost gospodarczy. Istotnym sygnałem mógłby być spadek deficytu budżetowego, czy też liberalizacja rynku pracy. Ogromne znacznie dla opłacalności inwestycji na parkiecie będzie miała kolejna obniżka stóp procentowych, osłabienie złotego, czy w końcu utrzymanie niskiej stopy inflacji. Oczywiście musiałoby to współgrać z pozytywnymi trendami za granicą - prognozuje doradca Credit Suisse AM.



Duszenie hossy

Mając na uwadze te postulaty najbliższa przyszłość rodzimego rynku akcji nie przedstawia się niestety zbyt dobrze.

- Zbliżające się wybory i okres wakacyjny mogą w istotny sposób schładzać koniunkturę na GPW - przestrzega Sławomir Dębowski, analityk COK BH.

Uważa on, że należy oczekiwać konsolidacji indeksu WIG 20 na poziomie około 1,5 tys. pkt. Dusząca się gospodarka nie zachęca do wywoływania prawdziwej hossy.

Podobnego zdania jest Rafał Gębicki. Twierdzi on jednak, że pozytywnym sygnałem jest to, że ostatnie wzrosty generowane były przez największe giełdowe spółki jak Elektrim, KGHM czy też PKN Orlen. Wydarzenia wokół tych firm jeszcze przez długi czas będą podgrzewały atmosferę, co gwarantuje stałe zainteresowanie graczy przynajmniej częścią spółek z GPW.

- Najważniejsze jest to, że prawdopodobnie mamy już za sobą okres dynamicznych spadków. Najbliższe miesiące powinny cechować się niewielkimi zmianami wartości głównych indeksów oraz stagnacją obrotów - prognozuje Marek Świętoń.



Zapatrzeni w Amerykę

Prognozując wydarzenia na warszawskiej giełdzie nie można pominąć wpływu, jakie mają na nią zagraniczne rynki, a także amerykańska gospodarka. Ostatnie wzrosty na GPW to właśnie zasługa aprecjacji indeksów za Atlantykiem. W tym tygodniu uwagę inwestorów z wszystkich giełd świata przykuwać będą dwa wydarzenia. Dziś szef rezerwy Federalnej Alan Greenspan wygłosi przemówienie w Economic Club of New York. Wpływ przemówień Greenspana na zachowanie rynków jest już ogólnie znany. Z pewnością interpretacja jego wypowiedzi przez największych inwestorów portfelowych z pewnością odciśnie swoje piętno na światowych parkietach. Równie ważne będą podane dziś dane dotyczące poziomu bezrobocia w USA. Rynek oczekuje, że przybędzie 10 tys. bezrobotnych. Natomiast w piątek zostaną zaprezentowane dane dotyczące wzrostu produktu krajowego USA za I kwartał 2001 r. Oczekiwania rynku to wzrost realnego GDP o 1,5 proc. Od tego, czy wskaźniki te zadowolą rynkowych graczy, zależeć będzie w dużej mierze koniunktura giełdowa, także na rodzimym parkiecie.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: poprawa | GPW | analitycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »