Analitycy: to nie jest jeszcze początek hossy

Ostatnie wzrosty nie wróżą szybkiego końca bessy - ostrzegają giełdowi analitycy. Na kolejnych sesjach można jedynie liczyć na pojedyńcze zrywy, takie jak w minioną środę. Specjaliści radzą zwrócić uwagę na banki.

Ostatnie wzrosty nie wróżą szybkiego końca bessy - ostrzegają giełdowi analitycy. Na kolejnych sesjach można jedynie liczyć na pojedyńcze zrywy, takie jak w minioną środę. Specjaliści radzą zwrócić uwagę na banki.

Jeszcze w środę wydawało się, że polski rynek akcji złapał wiatr w żagle i będzie w szybkim tempie odrabiać zaległości do zachodnich giełd. Jednak zwyżka cen akcji poparta gwałtownym wzrostem obrotów okazała się być jednorazowa. Choć większość specjalistów przewiduje stabilizację rynku w kolejnych tygodniach, to nie można wykluczyć pojedynczych zrywów.

- Na najbliższych sesjach WIG 20 powinien ustabilizować się na poziomie 1150 punktów, przy niewielkich obrotach. Jednak inwestorzy powinni być czujni - ocenia Grzegorz Stulgis, analityk Credit Suisse AM.

Reklama

Są jednak i tacy, którzy prognozują, że w tym tygodniu na rynku będą dominować wzrostowe sesje.

Pocieszające wskaźniki

Choć rynek znajduje się pod silną presją wzrostów utrzymujących się na zachodnich giełdach, większość specjalistów ma świadomość, że GPW trudno będzie podążać tym śladem. Są pewne sygnały poprawy koniunktury - wzrost produkcji przemysłowej, rosnący eksport, stabilizacja bezrobocia na poziomie 17,2-17,4 proc., a to wszystko przy bardzo niskiej inflacji. Wszystko więc wskazuje na to, że wyniki spółek będą się coraz lepsze, co wpłynie na poprawę wyceny ich akcji. Jednak specjaliści spierają się kiedy to nastąpi. Jedni upierają się, że powrotu koniunktury doczekamy się pod koniec roku. Inni utrzymują iż dopiero w połowie 2003 r.

Banki w natarciu

Nie wykluczone, że branżą, która będzie w stanie poderwać giełdę okażą się banki. Tylko w ciągu 10 sesji subindeks reprezentujący branżę zyskał około 10 proc. Inwestorzy chętnie kupowali akcje Pekao SA, BPH PBK oraz BRE Banku.

Walory banków w 2002 r. swoje maksima cenowe wyznaczyły na przełomie maja i czerwca. Upadek Stoczni Szczecińskiej oraz problemy związane z funkcjonowaniem banków cukrowniczych spowodowały jednak, że inwestorzy zaczęli wyprzedawać akcje zbijając ich wyceny rynkowe do poziomu z końca 2001 r. W połowie sierpnia gracze znów zainteresowali się akcjami banków.

- Przyczyn silnych wzrostów cen akcji banków należy szukać w ich zbyt gwałtownej przecenie. Dziś rynek jedynie odreagował. Pomogli w tym inwestorzy zagraniczni, którzy już pod koniec lipca kupowali akcje banków na giełdzie w Budapeszcie i Pradze Đ uważa Andrzej Powierża, analityk DI BRE Banku.

Nadzieja w RPP

Sygnał do wzrostów mogły też dać dobre dane makroekonomiczne. Inwestorzy liczą, że Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się w środę na obniżkę stóp procentowych.

- Wzrosty cen akcji banków podczas ostatnich sesji są przede wszystkim efektem oczekiwań graczy na obniżkę stóp procentowych. RPP może podjąć decyzję o 50-punktowej redukcji. W długim terminie kursy banków powinny utrzymać się w trendzie wzrostowym. Najbliższe dni mogą jednak przynieść korektę - twierdzi Marcin Materna, doradca inwestycyjny DM BIG BG.

Opinie na ten temat nie są jednoznaczne, zwłaszcza jeżeli chodzi o trwałość obecnych tendencji.

- Brak fundamentalnych przesłanek do ostatnich wzrostów będzie prawdopodobnie skutkował korektą w następnych tygodniach. Dużo zależy tu jednak od nastrojów na parkietach zagranicznych - twierdzi Andrzej Powierża.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bank | wzrosty | specjaliści | analitycy | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »