Azjatyckie banki kupią złotego?
Azjatyckie banki centralne są coraz bardziej zainteresowane inwestycjami na tzw. wschodzących rynkach. W grę wchodzi również Polska. To może być bardzo dobra wiadomość dla złotego.
- Na naszym rynku pojawiły się duże zagraniczne banki, które zwykle obsługują azjatyckich klientów - mówi Bartosz Pawłowski, ekonomista ING. Możliwe, że wśród tych klientów są również banki centralne, które mają rezerwy walutowe idące w setki miliardów dolarów. W przypadku Japonii jest to kwota przekraczająca 800 mld USD. Dla porównania - polskie rezerwy dewizowe wynoszą 45,5 mld USD.
Tradycyjnie najważniejszą "walutą rezerwową" jest amerykański dolar. Jednak azjatyckie banki centralne niemal otwarcie deklarują, że chcą zmniejszać jego udział w swoich rezerwach. Jednym z powodów jest fakt, że amerykańska waluta od kilku lat traci na wartości. Rośnie natomiast zainteresowanie euro. W grę mogą wchodzić również emerging markets. - Faktycznie, azjatyckie banki centralne są zainteresowane jakąś realokacją inwestycji i zwróceniem się w kierunku tzw. rynków wschodzących - potwierdza Radosław Bodys, ekonomista Merrill Lynch w Londynie.
"Większość ośrodków analitycznych przewiduje umocnienie złotego, otoczenie inflacyjne jest bardzo niskie, oferując wysokie realne stopy zwrotu, a ryzyko kredytowe nie jest aż tak dużo większe od ryzyka krajów tzw. starej Unii, a już z pewnością jest niższe niż wynika to z - niedowartościowanych naszym zdaniem - ratingów Polski" - napisali ekonomiści ING we wczorajszym raporcie dla klientów. Rating ma znaczenie, bo inwestycje banków centralnych dotyczą zwykle najbardziej bezpiecznych instrumentów.
- Jeśli chodzi o inwestycje tych banków centralnych w instrumenty dłużne emerging markets, to jest to możliwe - ale chodzi tu raczej o papiery denominowane w najważniejszych światowych walutach, a więc w przypadku Polski np. o polskie euroobligacje. Nie wiem, czy jest to możliwe w odniesieniu do papierów denominowanych w walutach lokalnych - zastanawia się R. Bodys z Merrill Lynch.
Jakie byłyby konsekwencje ulokowania np. w naszych obligacjach nawet minimalnej części rezerw azjatyckich banków centralnych? Najpierw musiałyby wymienić inne waluty na złotego. Podobnie jak inni zagraniczni inwestorzy, przyczyniałyby się do aprecjacji naszej waluty. - To jeden z powodów, dla których złoty powinien być w tym roku bardzo mocny - przewiduje analityk zagranicznego banku.
Łukasz Wilkowicz