Barometr i zwierciadło współczesnej gospodarki

Warszawska Giełda Papierów Wartościowych wprowadziła polską gospodarkę w świat wielkich finansów, wolnego handlu, akcji, kapitału, dywidendy, zysków i strat.

Warszawska Giełda Papierów Wartościowych wprowadziła polską gospodarkę w świat wielkich finansów, wolnego handlu, akcji, kapitału, dywidendy, zysków i strat.

A co to był za start - aż łza się w oku kręci. Ile emocji, kółek dyskusyjnych, jednodniowych guru, ile uczucia. Jako żywo, przypominało to młodzieńczą miłość, która "wszystko wybacza". Dzisiaj, z perspektywy z górą dziesięciu lat, pamięta się już tylko momenty miłe, zdarzenia przyjemne, ale dla wielu te pierwsze zmagania z kapitałem, może naiwne i życzeniowe, bywały bardzo trudne.

Nie brakowało wzlotów, były bolesne upadki, ale przeważała szara, normalna rzeczywistość wypełniona zwyczajną pracą. Giełda jest rynkiem. Aż, i tylko rynkiem. Nie kreuje rzeczywistości, nie retuszuje jej. Ponieważ jest barometrem, zwierciadłem gospodarki, tu - jak w soczewce - skupiają się, i przez to są lepiej widoczne, wszystkie zjawiska powszechnie w gospodarce występujące. Nie jest więc, niestety, wyspą powszechnej szczęśliwości na wzburzonym oceanie. Ale jednocześnie trzeba sobie jasno powiedzieć, że na tym parkiecie obecna jest elita polskich przedsiębiorstw, te najlepiej przygotowane do borykania się z prawami podaży i popytu, cyklami koniunkturalnymi, wolnym rynkiem.

Reklama

Liczba debiutów i nowych emisji mniejsza niż liczba spółek, które opuściły lub mają zamiar opuścić rynek publiczny, 32 spółki z elity zagrożone upadkiem, kapitalizacja o połowę niższa niż w najlepszym momencie - trudno ostatni okres funkcjonowania giełdy uznać za jedno pasmo sukcesów. Również z punktu widzenia przeciętnego inwestora, dla którego najważniejsza jest koniunktura. Właśnie koniunktura - tak naprawdę to ona o wszystkim decyduje. Jeżeli na chwilę przyjmiemy, że giełda jest grą, to trzeba zgodzić się ze stwierdzeniem, że nie jest grą o sumie zerowej. W okresach dobrej koniunktury zarabiać mogą wszyscy, oczywiście nie wszyscy tyle samo, w okresach bessy wszyscy tracą, oczywiście znowu nie po równo. Obrażanie się jednak na koniunkturę, to tak, jak obrażanie się na słońce, że codziennie wschodzi (na wschodzie) i zachodzi (na zachodzie). Należy raczej nauczyć się z tym żyć i minimalizować straty.

Takie możliwości giełda zresztą stwarza. Największym jej sukcesem w ostatnim czasie było wprowadzenie na rynek kontraktów terminowych. To produkt, który doskonale trafił w nieco hazardowe gusta rodzimych inwestorów. Stąd ogromne nimi zainteresowanie, wreszcie grać (zarabiać i tracić) można niezależnie od koniunktury. Tyle że, "zabawa" to niebezpieczna, o czym wielu już się przekonało.

Z każdym rokiem giełda dorośleje, przybywa nowych produktów, jest bardziej przewidywalna, co nie znaczy łatwiejsza - wręcz przeciwnie. Tym bardziej, że coraz wyraźniej wpisywana jest w ogólnoświatowy system naczyń połączonych. Nie zawsze ta korelacja wychodzi nam na zdrowie, choćby z tego powodu, że przez ten prawdziwie wielki kapitał postrzegani jesteśmy jako rynek wciąż nowy, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ale i na to nie sposób nic poradzić. Poza jednym: normalnie pracować. Dla wielu rynek publiczny stał się zwyczajnym miejscem pracy i zarobkowania. I dla nich nie ważne jest czy jest ciekawie i zabawnie, ważne natomiast, czy jest bezpiecznie, rzetelnie, jasno. Przecież w końcu chodzi o pieniądze, wielkie pieniądze.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: barometr
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »