Bessa sięgnęła po Pekao

Już tylko 8% brakuje WIG20 do wartości trzycyfrowej. Wczorajsze zamknięcie po raz pierwszy od października 1998 r. wypadło poniżej 1100 pkt. Do motorów napędowych ostatniej fali spadkowej, tj. TP SA i KGHM, dołączyło Pekao, którego kurs obniżył się o 6,8%.

Już tylko 8% brakuje WIG20 do wartości trzycyfrowej. Wczorajsze zamknięcie po raz pierwszy od października 1998 r. wypadło poniżej 1100 pkt. Do motorów napędowych ostatniej fali spadkowej, tj. TP SA i KGHM, dołączyło Pekao, którego kurs obniżył się o 6,8%.

Po ponad 17 miesiącach, w czasie których WIG20 stracił ponad połowę wartości, bessa ma się dobrze, a niedźwiedzie wciąż zdobywają nowe terytoria. Po wczorajszej sesji do papierów znajdujących się w trendach spadkowych dołączyło Pekao. Zamknięcie notowań na poziomie 64,1 zł jest najniższe od kwietnia, a jeszcze niedawno bank był liderem rynku. Od dołka z października ub.r. do szczytu pod koniec maja br. kurs tych akcji zyskał 60%, podczas gdy w tym samym czasie WIG20 stracił ponad 3%. Zwyżce sprzyjał brak powiązań z nowymi technologiami, dobra koniunktura w sektorze bankowym, korzystne wyniki finansowe, a także niska płynność tych walorów.

Reklama

Jeśli spojrzeć na wykres kursu, to widać, że bardzo często wzrost notowań odbywał się na fixingu zamykającym notowania ciągłe. To posiadacze dużych pakietów akcji, wykorzystując ich niską płynność, dbali w ten sposób o swoje inwestycje. Na wczorajszej sesji nie złożyli jednak zleceń.

Teraz ta sama niska płynność może być przyczyną szybszego od "naturalnego" tempa spadku kursu, a Pekao ma przecież 15-proc. udział w WIG20. - Pekao to popularny papier wśród inwestorów zagranicznych i część z nich pewnie postanowiła sprzedać akcje w związku z kłopotami, jakie mamy z budżetem - powiedział Parkietowi Tomasz Stadnik, doradca inwestycyjny z Credit Suisse Asset Management.

Spadają notowania złotego w stosunku do walut europejskich. Od połowy lipca notowania euro wzrosły na rynku międzybankowym o 8% i są najwyższe od stycznia. W mniejszym stopniu złoty stracił w stosunku do dolara. To, co dzieje się na rynku walutowym, to kolejny etap bessy, którą złoty zapoczątkował w lipcu br.

Słabnięcie naszej waluty nie jest korzystne dla inwestorów zagranicznych, bo sprawia, że straty wynikające ze spadku kursów są wzmacniane, a zyski - zmniejszane. Ze zdaniem tym zgadza się T. Stadnik. - Spadek wartości złotego byłby korzystny dla inwestorów zagranicznych, gdyby to już był poziom docelowy, który złoty miał osiągnąć. Tymczasem potencjał spadkowy naszej waluty jest jeszcze znaczny - uważa doradca inwestycyjny z CS Asset Management.

Obecna sytuacja jest podobna do tego, co działo się na szczycie w marcu ub.r. O ile wtedy wydawało się, że jedyną receptą na sukces jest kupno papierów związanych z internetem, tak teraz w modzie jest zająć pozycję krótką na rynku kontraktów. Przestrzegałbym jednak przez nadmiernym zaangażowaniem zgodnym z trendem, bo zwrot może być w pierwszym momencie gwałtowny. Z drugiej strony, "łapanie dołka" może być jeszcze bardziej bolesne, bo, jak pokazują zeszłoroczne doświadczenia, nawet wąskie grono spółek jest w stanie przez dłuższy czas nadawać ton giełdowej koniunkturze.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: notowania | 1998 r. | złoty | WIG20 | pekao | bessa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »