Budżet osłabi złotego

Nie ma wątpliwości, że notowaniami złotego w tym miesiącu będą sterowały wydarzenia na scenie politycznej, a ich nieprzewidywalność i ciągłe zwroty akcji podtrzymają nerwowość i wprowadzą jeszcze większą zmienność.

W warunkach zmieniających się układów sejmowych prognozowanie kursów walut nie jest łatwe, dlatego tym razem uśrednianie oczekiwań nie będzie miarodajne, bo typy analityków zależą od realizacji scenariusza, który ich zdaniem jest najbardziej prawdopodobny.

Większości ekonomistów, ankietowanych przez "PB", za najbardziej prawdopodobny rozwój wypadków uznaje powołanie rządu mniejszościowego z poparciem Samoobrony i LPR. To już jest w dużym stopniu w cenach, a oczekiwane osłabienie złotego będzie następstwem nie tyle samego głosowania, co deklaracji koalicjantów w sprawie kształtu nowelizacji budżetu na przyszły rok. Im bardziej prosocjalna będzie retoryka rządzących (a nowa minister finansów Teresa Lubińska już domaga się, aby deficyt sięgnął 31-32 mld zł wobec deklarowanych przez PiS 30 mld zł), tym gorzej dla złotego i... lepiej dla eksporterów. Marcin Mrowiec z Banku BPH uważa, że za miesiąc euro kosztować będzie nawet 4,12 zł, czyli 3,5 proc. drożej, niż ostatniego dnia października. Warto zaznaczyć, że ekonomista BPH w poprzednich dwóch prognozach pomylił się w typowaniu kursu wspólnej waluty zaledwie o jeden grosz.

Reklama

Powody do niepokoju w takim scenariuszu będą mieli za to importerzy, którzy zdaniem analityków, powinni zabezpieczać płatności już na obecnych poziomach. Coraz wyższe w ujęciu złotowym będą także raty kredytów walutowe. W pesymistycznych scenariuszu kurs franka szwajcarskiego może wzrosnąć do 2,63-2,65 zł, czyli o 2,5 proc.

Czynników, które mogą osłabić złotego, nie brak także poza polityką. Co prawda rynek oczekuje, że jeszcze w listopadzie Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe o 25 pkt baz., ale targi polityczne i niepewność mogą odwieść władze monetarne od takiej decyzji. W sytuacji kolejnej niedawnej podwyżki stóp za oceanem, może to zachęcać zagranicznych inwestorów do ograniczenia popytu na polskie papiery skarbowe, co zaszkodzi także krajowej walucie. Niewiadomą pozostaje, czy Ministerstwo Finansów zdecyduje się w takiej sytuacji na upłynnienie części środków z emisji obligacji na rynkach zagranicznych, choć trudno oczekiwać, by znacząco wyhamowało to spadki złotego.

Wśród ekonomistów nie brak jednak takich, którzy uważają, że gabinet Kazimierza Marcinkiewicza nie powstanie za pierwszym podejściem w najbliższy czwartek. Przedłuży to tylko niepewność, co przejściowo osłabi krajową walutę, ale paradoksalnie koniec końców może się przyczynić do wzrostu jej notowań. Rosnąć będą bowiem szanse na powrót do rozmów partii braci Kaczyńskich z Platformą Obywatelską (mimo że ta ostatnio zadeklarowała pozostanie w opozycji). Gdyby zakończyły się one porozumieniem, złoty umocni się, ale kurs euro, zdaniem specjalistów, nie spadnie do końca miesiąca poniżej 3,95 zł.

Kamil Zatoński

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: budżet | osłabienie złotego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »