Chwila wytchnienia na finiszu

Mijający tydzień na naszym rynku akcji był wyjątkowo spokojny, a jego końcówka wręcz usypiająca. Niewielkie były zarówno zmiany cen i wartości indeksów, jak i obroty. Handel toczył się bardzo leniwie. Jedynym wyjątkiem było zachowanie się wskaźników małych i średnich spółek.

Mijający tydzień na naszym rynku akcji był wyjątkowo spokojny, a jego końcówka wręcz usypiająca. Niewielkie były zarówno zmiany cen i wartości indeksów, jak i obroty. Handel toczył się bardzo leniwie. Jedynym wyjątkiem było zachowanie się wskaźników małych i średnich spółek.

Rynek Akcji

Polska

Ten pierwszy znajdował się w łagodnej, ale wyraźnej i konsekwentnej tendencji spadkowej. Część analityków uważa, że w ostatnim czasie jego obserwacja dawała cenne wskazówki, co do przyszłego zachowania się całego rynku akcji. Jeśli miałoby być tak i tym razem, to przyszłość nie rysuje się w zbyt różowych barwach. Na szczęście zupełnie inaczej zachowuje się indeks średnich firm. Od prawie dwóch miesięcy znajduje się on w trendzie wzrostowym, a w minionym tygodniu ustanawiał rekordy całej, trwającej od lutego fali zwyżek. Jednak i w tym przypadku brakowało potwierdzenia siły rynku, czyli wyższych obrotów. Trzeba zauważyć, że właśnie mWIG40 w tym roku wyróżniał się jednocześnie i skalą wzrostów i konsekwencją zwyżkowej tendencji i spokojnym jej przebiegiem.

W skali tygodnia indeks największych spółek stracił 0,49 %, WIG zniżkował

o 0,16%, sWIG80 o 0,7%. Wskaźnik średnich firm zyskał 1,56%.

Europa

Całkiem nieźle radziły sobie w minionym tygodniu główne parkiety europejskie. Przodował zdecydowanie niemiecki DAX. W ciągu pięciu sesji zyskał około 2%, jednak, co ważniejsze, zdołał ustanowić szczyt całej, trwającej od marca, fali wzrostów. Właściwie trudno jednoznacznie stwierdzić, co spowodowało taki entuzjazm tamtejszych inwestorów. Wieści dotyczące niemieckiej gospodarki nie są specjalnie rewelacyjne, choć - podobnie jak w innych krajach - "widoczne są oznaki ożywienia". W każdym razie od dołka z końca listopada, indeks giełdy we Frankfurcie znajduje się w wyraźnym trendzie zwyżkowym, co zdecydowanie wyróżnia go spośród innych, nawet - a może zwłaszcza - amerykańskich wskaźników giełdowych. Nieco gorzej wygląda sytuacja w Paryżu. Tamtejszy indeks ma wyraźne kłopoty z dotarciem do szczytu z połowy października.

Na razie utknął przy próbie pokonania wcześniejszego, z połowy listopada. Nie wygląda na to, by był w stanie pójść w górę bez niewielkiej choćby korekty. W najgorszej sytuacji znajduje się londyński FTSE. Od kilku miesięcy podlega on silnym wahaniom. Szczególnie mocne wrażenia przeżywali inwestorzy w październiku i listopadzie, gdy indeksem bujało po 10% raz w jedną, raz w drugą stronę. Grudzień jest pod tym względem znacznie bardziej spokojny, ale też nie widać, by wskaźnik miał się zdecydować na jakiś wyraźny kierunek ruchu. Na razie idzie w bok.

Spośród parkietów naszego regionu najkorzystniej prezentował się moskiewski RTS. Zwyżkował on o około 4%. Tym razem to nie zasługa drogich surowców, ale lepszych wieści płynących z tamtejszej gospodarki. Dość nieoczekiwanie produkcja przemysłowa wzrosła w listopadzie o 1,5%, mimo, że spodziewano się jej spadku o ponad 2%. Był to pierwszy wzrost produkcji od października ubiegłego roku. Rosyjski rynek nie odczuł też specjalnie konsekwencji związanych z perturbacjami wokół Dubaju, Grecji czy Hiszpanii. Indeks w Budapeszcie wyraźnie stracił orientację i porusza się w bok, a wahania jego wartości są coraz mniejsze. Fatalnie wygląda sytuacja w Sofii. Tamtejszy indeks spada niemal nieprzerwanie od połowy września i nie wykazuje żadnych oznak powstrzymania tej tendencji. Najgorzej, przynajmniej na razie, wydaje się mieć parkiet w Atenach. Po potężnym spadku z pierwszej dekady grudnia i późniejszym dynamicznym odreagowaniu, ostatnie dni przyniosły uspokojenie sytuacji i ruch w bok przy bardzo niewielkich wahaniach.

USA

Wall Street, uznawana za busolę dla wszystkich rynków finansowych świata sprawia wrażenie zupełnie zepsutej. Cóż to bowiem za wskaźnik, którego strzałka od dwóch miesięcy wykonuje drgania dostrzegalne jedynie za pomocą szkła powiększającego. Powie ktoś, że ruch w bok jest równie naturalny na rynkach, jak oba pozostałe kierunki. Oczywiście. Tak właśnie jest, a często zdarza się, że trend boczny potrafi utrzymywać się przez wiele miesięcy. Ale dlaczego właśnie teraz? Co rynek chce nam przez to powiedzieć? A - przede wszystkim - czego się mamy spodziewać? Odpowiedź na pierwsze pytanie (dlaczego teraz) jest bardzo frapująca. Teraz, czyli wówczas, gdy nadzieje na przełamywanie recesji są coraz bardziej widoczne i konkretne, a perspektywy także niezłe. Kupuj plotki, sprzedawaj fakty? Chyba nie ta bajka, ale może w niej coś jest. Kupuj nadzieje, sprzedawaj pewność? Gdybyśmy mieli pewność, że najgorsze już za nami, nie byłoby specjalnych powodów do sprzedawania czegokolwiek. Wszystko jednak wskazuje na to, że nadzieje były ogromne i kursy akcji, a wraz z nimi giełdowe indeksy wybujały nieco ponad miarę. I teraz jest problem. Siła nadziei, pędząca rynki w górę od początku marca, wyraźnie wyhamowała już około czerwca. A od września S&P500 tkwi w bardzo wąskim przedziale, mieszącym się od 1087 do 1114 punktów, licząc po wartościach osiągniętych na zamknięciach sesji. Rozpiętość wahań wartości indeksu wynosi zaledwie 27 punktów. Dlatego teraz, gdy widać oznaki poprawy, gaśnie nadzieja i zaczynają się rodzić wątpliwości. To pokazuje, że rynkiem nie rządzą racjonalne kalkulacje, tylko emocje. A jeśli dodać do tego mnóstwo taniego pieniądza, to powstaje mieszanka piorunująca. Nadzieje słabną, obawy rosną, a tani i łatwy pieniądz, czyli dolar, zaczyna brykać. Zamiast posłusznie tracić na wartości, zaczyna zyskiwać. Nieładnie. Żeby oddać dolara, trzeba wydać znacznie więcej złotych, forintów, juanów, lir i innych tym podobnych.

Wbrew pozorom giełda nie "zgłupiała" aż tak bardzo, jak dolar i niektóre surowce. Na dobre informacje gospodarcze reagowała wzrostem cen akcji i indeksów. Teraz można się spodziewać zmiany. Jest bardzo prawdopodobne, że nadchodzi czas, gdy dobre informacje z gospodarki wcale nie będą inwestorów cieszyć, bo przybliżać będą perspektywę podwyżek stóp. A giełda rosnących stóp nie lubi. Warto sobie przypomnieć, jak reagowała giełda w poprzednim cyklu koniunktury. Doskonale pamiętam, jak informacja o rosnącym bezrobociu wprawiała inwestorów niemal w euforię. Na razie jesteśmy w okresie przejściowym i tym "zastanawianiem się" można tłumaczyć trwający od wielu tygodni ruch indeksów w bok.

Azja

Na giełdach azjatyckich nastąpiło wyraźne pogorszenie się nastrojów. Pewne jego sygnały były widoczne już w poprzednim tygodniu. Teraz ujawniły się w całej pełni. Najbardziej widoczne było to chyba w przypadku parkietu chińskiego. Trwający tam od początku grudnia ruch w bok z lekkim spadkowym "odchyleniem", przekształcił się w całkiem sporą zniżkę. Shanghai B-Share w skali tygodnia zniżkował o prawie 6%, docierając niemal do poziomu z końca listopada. "Figura" tworząca się na wykresie indeksu ma dość dziwaczny kształt, który z punktu widzenia analizy technicznej trudno zinterpretować. Jeśli spojrzeć z dłuższej perspektywy, widać, że po październikowo-listopadowej zwyżce, zakończonej gwałtownym ruchem w górę, rynek znajduje się w trendzie bocznym. Jak na najbardziej dynamiczną gospodarkę świata i niezwykle optymistyczne perspektywy, jakie się przed nią roztacza, zachowanie giełdy jest nieco rozczarowujące. Jego wyjaśnienia można doszukiwać się w rosnących obawach przed zacieśnianiem polityki pieniężnej.

W przypadku nieco "spowinowaconego" z Szanghajem Hong Kongu, sytuacja jest bardzo klarowna. Po okresie kopiowania ruchów chińskiego indeksu, Hang Seng od połowy leci ostro w dół. Kształt wykresu nie ma w sobie nic z "chińskiej" tajemniczości i wskazuje, że na spadek jest jeszcze sporo miejsca. Sytuacja na większości azjatyckich giełd jest zresztą dość podobna. Z jednym wyjątkiem. Na tle zniżkujących indeksów już drugi tydzień z rzędu wyróżnia się japoński Nikkei. Co prawda zwyżka jest zupełnie symboliczna, ale widać, że indeks "walczy" i wykazuje wyraźne cechy specyficzne. Dopiero dwie ostatnie sesje mijającego tygodnia osłabiły poważnie wzrostowy impet. Informacje napływające z japońskiej gospodarki w ostatnich dniach, nie były przesadnie optymistyczne. W październiku produkcja przemysłowa zwiększyła się o 0,5% w porównaniu do września, ale w stosunku do października ubiegłego roku wciąż jest o 15% niższa. Przedsiębiorcom nadal przeszkadza mocny jen, podcinający możliwości eksportowe.

Rynek Walutowy

Grudzień, dość nudny na giełdach papierów wartościowych, dostarcza nie lada emocji uczestnikom rynku walutowego. Takiego rozwoju sytuacji mało kto się chyba spodziewał. Jeszcze w pierwszych dniach miesiąca za euro trzeba było płacić ponad 1,51 dolara, pod koniec mijającego tygodnia już tylko około 1,43 dolara, czyli o ponad 5% mniej. Można to uznać za efekt zbliżającej się perspektywy zaostrzania polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych. Tyle tylko, że Fed wciąż zapewnia, że stopy procentowe pozostaną na niskim poziomie jeszcze przez dłuższy czas. Potwierdził to także w minioną środę. Jak widać, inwestorzy jednak wiedzą swoje. Piątek przyniósł lekkie odreagowanie i około południa euro wyceniano na około 1,44 dolara. Ogólnej tendencji jednak to nie zmienia i nie zanosi się na gwałtowny zwrot sytuacji. Amerykańska waluta jest najmocniejsza od początku września.

I w ten sposób, dzięki dolarowi, nasza rzeczywistość walutowa oddaliła się znacznie od licznych prognoz, mówiących o umocnieniu się złotego. Na razie nie ma o tym mowy. Na jego słabość wpływa też w istotny sposób to, co dzieje się "wokół" Grecji i Hiszpanii. Niezależnie od przyczyn, nasza waluta jest najsłabsza od początku listopada. Trzeba też zwrócić uwagę, że poprzednio też dynamicznie osłabiała się pod koniec października, września, sierpnia. Po tych ruchach odzyskiwała siłę, a jej szczyt przypadał na początek grudnia. W pierwszym tygodniu miesiąca dolara można było kupić za 2,7 zł. W miniony piątek trzeba było za niego zapłacić aż 22 grosze więcej, co oznacza osłabienie o 8%. Kurs euro około 7 grudnia znalazł się niemal na prognozowanym przez analityków poziomie, bardzo blisko 4 zł za wspólną walutę. W najgorszym momencie euro zdrożało o 20 groszy, a więc o prawie 5%. W piątek około południa płacono za nie 4,18 zł. Cena franka doszła pod koniec tygodnia do poziomu zbliżonego do 2,8 zł. Zwyżka sięgała w tym przypadku niemal 13 groszy, czyli 4,8%. Trudno raczej liczyć na to, że w najbliższych dniach a nawet tygodniach, nasza waluta raptownie się umocni. Chyba, że zmienią się warunki na światowym rynku walutowym.

Rynek Surowców

Rynki surowcowe znajdowały się w ostatnich dniach pod presją sytuacji na rynku walutowym, a konkretnie tego, co działo się z dolarem. Najmocniej chyba odczuło to złoto. Jego notowania spadły - licząc od ostatniego rekordu do piątkowego południa - o 121 dolarów, czyli o prawie 10%. Jak na wzorzec bezpieczeństwa inwestycyjnego to spora zmiana. W piątek złoto broniło się przed spadkiem poniżej poziomu 1100 dolarów za uncję. Na razie o niebotycznych prognozach możemy zapomnieć. Ale polscy inwestorzy nie mają specjalnych powodów do zmartwienia. Przeliczając inwestycję na naszą walutę, tracą znacznie mniej, niecałe 3%. A zawdzięczają to osłabieniu złotego.

Ale nie wszystkie surowce ucierpiały przez mocnego dolara. Do tych wyjątków należała ropa naftowa. W minionym tygodniu zdrożała o około 3%. To jednak głównie efekt środowej informacji o spadku zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych. Dane te powodują spore wahania cen, ale trudno przewidzieć ich kierunek. Poprzednio, gdy zapasy wzrosły, notowania spadły o 5 dolarów na baryłce. W piątek około południa notowania sięgały 74 dolarów za baryłkę. Powrót do poziomu 80 dolarów wydaje się w najbliższym czasie mało prawdopodobny. Na umocnieniu dolara niezbyt ucierpiały też ceny miedzi. W piątek za toną metalu trzeba było płacić około 6900 dolarów.

Ropa Brent 74,45 dol/baryłka 3,94%

Złoto 1106,5 dol/uncja -0,85%

Wieści z rynku

Za miesiąc losowanie do OFE

29 stycznia przyszłego roku, czyli już za nieco więcej niż miesiąc odbędzie się kolejne losowanie członków do otwartych funduszy emerytalnych, którzy nie wybrali ich sami. Na świadomy wybór funduszu zostało już bardzo niewiele czasu. W grudniu Zakład Ubezpieczeń Społecznych wysłał listy przypominające o tej możliwości 197 930 osobom. Termin złożenia dobrowolnego zapisu mija 10 stycznia 2010 r.

Popyt na mieszkania nie wzrośnie

Z analiz przeprowadzonych przez Narodowy Bank Polski wynika, że w najbliższych kwartałach popyt na mieszkania będzie dość niski. Wpływać na ten stan będą wzrost bezrobocia i spadek tempa wzrostu płac. Zdaniem NBP dopiero złagodzenie polityki kredytowej przez banki spowoduje większe zainteresowanie zakupem mieszkań.

Prezes Skrzypek za limitowaniem kredytów walutowych

Sławomir Skrzypek, prezes Narodowego Banku Polskiego, opowiada się za limitowaniem wzrostu kredytów, udzielanych w walutach obcych. Jego zdaniem zająć się tym powinny zarówno same banki, jak i Komisja Nadzoru Finansowego.

Fundusze ubezpieczeniowe przyniosły zyski

Według firmy Analizy Online w listopadzie trzy czwarte spośród ponad tysiąca ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych przyniosło zyski swoim klientom. Najwięcej dały zarobić fundusze inwestujące w surowce, polskie akcje oraz działające na rynkach dojrzałych giełd europejskich.

Przyszli emeryci marzą, ale są też realistami

Z ankiety Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że przyszli emeryci marzą o zagranicznych podróżach, ale jednocześnie trzy czwarte z nich zdaje sobie sprawę, że po zakończeniu pracy zawodowej będą skazani na "dorabianie", bo pieniądze uzyskane w ramach I i II filara ubezpieczeń emerytalnych nie wystarczą na zaspokojenie ich potrzeb.

Więcej mieszkań oddanych do użytku

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w ciągu jedenastu miesięcy tego roku oddano do użytkowania 143 317 nowych mieszkań. Oznacz to wzrost o 5,9% w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku i aż o 23% wobec 2007 r. Gorzej wyglądają jednak perspektywy na przyszłość, bowiem od stycznia do listopada rozpoczęto budowę zaledwie 40 014 lokali, a więc o 37,5% mniej, niż przed rokiem. Liczba wydanych zezwoleń na budowę wyniosła 57 886 i zmniejszyła się o 38,9%.

Prognozy na przyszły tydzień

Miniony tydzień należał do najspokojniejszych chyba na rynku akcji. Wartość indeksów zmieniała się w skali, którą trudno było dostrzec "gołym okiem". Ale też trzeba przyznać, że cały rok był dość emocjonujący, więc trochę wytchnienia w jego końcówce inwestorom się należy. Nie mieli go ci, których interesuje to, co dzieje się na rynku walutowym. A tu rzeczywiście ciekawych wydarzeń nie brakowało. Nie zanosi się chyba jednak, byśmy do końca roku zobaczyli na nim jeszcze coś, co nas zaskoczy.

Roman Przasnyski

Główny Analityk Gold Finance

Załączniki

Dokument.pdf
Goldfinance
Dowiedz się więcej na temat: notowania | surowce | chwila | złoto | waluta | inwestorzy | rynek akcji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »