Cięższe czasy dla firm paliwowych?

Pod koniec stycznia - pierwszy raz od pięciu lat, czyli od początku hossy na rynku ropy naftowej - indeks S&P Global 1200-Energy ustanowił nowy rekord, natomiast wcześniejszego szczytu nie pokonała cena ropy.

Była to kolejna oznaka przesadnego optymizmu inwestorów co do możliwości zarabiania pieniędzy na akcjach spółek paliwowych. Takie zachowanie rynków może na dłużej kończyć ich dobrą passę. Indeks S&P Global 1200--Energy skupia największe firmy z branży energetycznej. Największy udział (niecałe 17%) ma w nim amerykański Exxon Mobil. Kolejny jest brytyjski BP z 10,6-proc. udziałem, a za nim francuski Total (7,1%). Łącznie w jego składzie jest 60 przedsiębiorstw z całego świata.

Optymizm coraz większy

Wyprzedzenie przez inwestorów z rynku akcji notowań na rynku surowcowym może być zrozumiałe w kontekście zasad analizy międzyrynkowej, która przypisuje giełdzie prognostyczną rolę wobec rynku towarowego. W ten sposób można interpretować regułę mówiącą, że dany trend najpierw odwraca się na giełdzie, potem na rynku towarowym. Co to oznaczałoby w tej sytuacji? Cena ropy powinna zwyżkować w ślad za notowaniami spółek paliwowych. Jednak na kolejny rekord notowań surowca na razie się nie zanosi. Po tym, jak w ostatnich tygodniach minionego roku wykres cen ropy odbił się od rocznej średniej i wyraźnie poszedł w górę, od początku lutego spada. Notowania w Londynie obniżyły się z 66,6 USD za baryłkę pod koniec stycznia do poniżej 60 USD obecnie. Od dwóch lat cena ropy nie spadła poniżej rocznej średniej. Na jej wysokości zatrzymała się korekta z końca 2004 r. Po niej oglądaliśmy kolejne zwyżki. Można było oczekiwać, że podobnie stanie się teraz. Jesienny szczyt nie został jednak do tej pory pokonany, a spadek poniżej 60 USD zmniejsza szanse, że tak się stanie.

Reklama

Lutowy spadek o 7,6% S&P Global 1200-Energy jest potwierdzeniem, że taki obrót spraw jest zaskoczeniem dla kupujących w styczniu akcje koncernów petrochemicznych. W pierwszym miesiącu tego roku wywindowali oni ten indeks o 13,4% w górę. To nie była pierwsza oznaka coraz większego przekonania o nieuchronności dalszego wzrostu cen ropy. W pierwszej połowie grudnia PARKIET ostrzegał przed nimi. Między innymi doszło do wyraźnego zwrotu na rynku terminowym. Kontraktami na ropę z dłuższymi terminami zapadalności handlowano po wyższych cenach, niż zawierano kontrakty z dostawą natychmiastową czy z krótkim okresem wykonania. Trzy kwartały wcześniej sytuacja była odwrotna. W trakcie jesiennego spadku cen ropy różnica między rocznymi zmianami notowań spółek paliwowych i surowca sięgnęła 18,5 pkt proc., poziomu niewidzianego od wiosny 2004 r. To oznaczało, że inwestorzy wstrzymują się ze sprzedażą akcji, oczekując nadejścia kolejnej fali wzrostu cen ropy.

Trend wzrostowy cen ropy słabnie

Te bardzo optymistyczne zachowania kontrastowały i kontrastują z sygnałami płynącymi z rynku ropy. Jesienny szczyt został uformowany, gdy roczna zmiana sięgała 70%, podczas gdy dwie wcześniejsze górki (z wiosny 2005 r. i jesieni 2004 r.) powstały, gdy roczna zmiana przekraczała 80%. Styczniowe maksimum wypadło przy 51-proc. rocznej zmianie. To potwierdzenie słabnącej dynamiki trendu rosnącego. Równocześnie gracze o spekulacyjnym nastawieniu coraz ostrożniej angażowali się w grę na zwyżkę cen ropy. Z danych amerykańskiej Commodity Futures Trading Commission (CFTC) wynika, że od maja 2005 r. kolejne szczyty kształtowane są przy coraz niższym saldzie długich i krótkich pozycji tej grupy inwestorów. To można odczytywać jako stopniowe pojawianie się przekonania, że wysokie ceny paliw zaczynają się przekładać na procesy gospodarcze, głównie koszty produkcji i w efekcie inflację. To stwarzałoby konieczność podwyżek stóp lub tam, gdzie już się podniosły, odsuwało w czasie perspektywę poluzowania polityki monetarnej. Zachowanie 10-letnich obligacji w ostatnich tygodniach, kiedy rentowność papierów w USA i strefie euro zbliżyła się do szczytów z listopada 2005 r., potwierdza taką interpretację. Kolejnym bardzo wyraźnym sygnałem, że zdarzenia przebiegają zgodnie z takim scenariuszem, byłoby przebicie przez wykres rentowności szczytów sprzed trzech miesięcy przy jednoczesnym dalszym spadku notowań ropy.

To oznaczałoby, że inwestorzy przestają - tak jak to przeważnie było w ostatnich dwóch latach - wiązać spadek cen ropy z kwestią spowolnienia gospodarczego (co sprzyjałoby zniżce rentowności obligacji). Natomiast uwagę skupiają na zagrożeniach inflacyjnych. Spoglądając z innej strony - mogą traktować zwyżkę rentowności jako zagrożenie dla koniunktury gospodarczej, a tym samym popytu na paliwa.

Kurs PKN zejdzie poniżej 50 zł?

Jaki przebieg zdarzeń można prognozować na kolejne tygodnie? Cena ropy powinna spaść do poziomu, na jakim przebiega roczna średnia. Teraz jest to 57,8 USD. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ta bariera zostanie przebita. To otwierałoby drogę do testowania listopadowego dołka, znajdującego się przy 54 USD. Równocześnie spadek poniżej średniej groziłby ukształtowaniem trwalszego ruchu w dół. O tym, że rzeczywiście mamy z tym do czynienia, przesądziłby spadek poniżej 54 USD. To oznaczałoby, że w przeciwieństwie do poprzednich lat i początku 2006 roku, ten rok nie będzie korzystny dla grających na zwyżkę cen ropy i kursów walorów firm paliwowych. Notowania surowca mogłyby się wtedy otrzeć nawet o barierę 40 USD.

W ślad za ceną ropy w kierunku rocznej średniej będą zmierzać notowania S&P Global 1200--Energy. Teraz dzieli je od niej 8%. W tym wypadku można liczyć, że pierwsza próba przebicia wsparcia nie powiedzie się, ale i tak potencjał zniżki wydaje się dość znaczny.

Spełnienie się takiego scenariusza oznaczałoby nadejście trudnych dni dla posiadaczy papierów PKN, Lotosu oraz MOL-a. W przypadku płockiego koncernu od jesieni 2004 r. utrzymuje się ścisła korelacja notowań z zachowaniem wskaźnika S&P Global 1200-Energy. Współczynnik korelacji z ostatnich 12 miesięcy nie spadł przez ten czas ani razu poniżej 0,9, co, nieco upraszczając, oznacza, że w ponad 90% zmiana kursów spółek paliwowych na świecie przekładała się na cenę walorów PKN. Stąd wkrótce powinniśmy być świadkami osiągnięcia przez jego kurs 57 zł, czyli jesiennych dołków. Przełamanie tej bariery otwierałoby drogę do mocniejszego spadku, który sprowadziłby kurs poniżej 50 zł.

W takim samym stopniu jak PKN na spadek narażone są MOL i Lotos. Pierwsza z tych firm nawet nie zbliżyła się ostatnio do jesiennego rekordu, druga w pierwszych dniach tego roku zdecydowanie go przekroczyła. Można założyć, że poziomy z jesieni będą swoistym "punktem orientacyjnym" dla inwestorów. Wobec tego można się spodziewać, że cena papierów Lotosu znajdzie się niedługo w okolicy 44 zł, natomiast notowania MOL-a będą testować barierę 290 zł.

Krzysztof Stępień

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: mol | notowania | pierwszy raz | rekord | cena ropy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »