Cyferki przy rekomendacji
Bank inwestycyjny UBS Warburg jako pierwszy na rynku wprowadził pionierskie zmiany w publikacji rekomendacji. Teraz do każdego zalecenia kupna, sprzedaży czy trzymania akcji dodawana jest też cyferka mówiąca, na ile bank jest pewny swoich przewidywań.
Nowe zasady mają poprawić nadszarpniętą reputację firmy po wyjściu na jaw tzw. konfliktu interesów wśród analityków banków inwestycyjnych w USA.
Do każdej wydanej rekomendacji UBS Warburg będzie teraz dodawał jedną z dwóch cyferek - "1" lub "2". Jedynka oznaczać będzie, że prognoza zmiany kursu akcji spółki, tworzona zwykle na okres 12 miesięcy, jest możliwa do zrealizowania. Jeśli przy rekomendacji pojawi się natomiast dwójka, wówczas analityk banku sygnalizuje, że przyszłość danego waloru jest bardziej nieprzewidywalna. Nowe zasady UBS Warburg zaczął wprowadzać już w ostatnią sobotę. Wówczas dodatkowe cyferki otrzymały rekomendacje dla 2544 spółek ocenianych przez ten bank inwestycyjny. Około dwóch trzecich z nich otrzymało oznaczenie "2".
- Jednym z czynników, który zaszkodził w ostatnich latach bankowości inwestycyjnej, było przekonanie, że rekomendacje wydane przez każdego analityka są jednakowo ważne i mają taką samą wartość dla inwestorów. To nieprawda. Z doświadczenia wiem, że często twórca rekomendacji jest po prostu trochę mniej jej pewny i wchodzące w życie zmiany mają to uświadomić klientom - tłumaczy Tom Hill, szef działu analiz UBS Warburg.
Już teraz widać, że nowy system spowodował zmiany w niektórych rekomendacjach. Na przykład jeden z analityków Jeffrey Edelman podniósł rekomendację dla firmy produkującej sprzęt i odzież sportową Columbia Sportswear z "trzymaj" do "kupuj 1". Z kolei jego kolega Michael Wallace podniósł ze "sprzedaj" do "trzymaj 2" ocenę akcji firmy high-tech Activision.
Konflikt interesów wśród analityków z Wall Street, który na mocy porozumienia z prokuraturą kosztował branżę ponad miliard dolarów odszkodowania, wymusza zmiany w podejściu do rekomendacji również wśród innych banków inwestycyjnych. Spekuluje się, że niebawem większość z nich wprowadzi podobne rozwiązania jak UBS Warburg. Teraz starają się one poprawiać swój wizerunek również w inny sposób. Na przykład Merrill Lynch, od którego zaczęła się sprawa konfliktu interesów za Atlantykiem, w związku z rekomendacjami wydawanymi przez analityka branży internetowej Henry`ego Blodgeta, do swoich raportów załącza krótkie notki. Brzmią one najczęściej tak: "Inwestorzy muszą sobie zdawać sprawę, że dział bankowości inwestycyjnej Merrill Lynch stara się lub będzie się starał pozyskać ocenianą spółkę jako klienta" lub "Uwaga. Spółka jest klientem działu bankowości inwestycyjnej Merrill Lynch".
Łukasz Korycki
W Polsce podobnie jak w USA
W Polsce nie ma uregulowań, które wprowadzałyby standardy dotyczące opracowywania i publikacji rekomendacji. Choć w połowie ub.r. KPWiG wydała uchwałę w tej sprawie, to jest ona jedynie zaleceniem i nie ma mocy tzw. twardego prawa. Komisji zależało bowiem na określeniu standardów, dzięki którym rekomendacje stałyby się bardziej wiarygodne dla inwestorów. Zgodnie z nimi raport ma zawierać wycenę opisywanej spółki dwiema metodami. Powinien także zawierać wyjaśnienie, czy instytucja przygotowująca go, nie jest jednocześnie podmiotem oferującym akcje danej spółki w ofercie publicznej, co mogłoby powodować konflikt interesów. Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych wydawane w Polsce rekomendacje zawierają zazwyczaj uwagi, że firmy, których dotyczy rekomendacja, mogą być lub są klientami podmiotu wydającego raport. W przypadku mogącego zachodzić konfliktu interesów polskie domy maklerskie często także przestają wydawać raporty.
Piotr Utrata
