Czy Elektrim dobrze schował elektrownię?

PAK ma jeszcze szansę wrócić do Elektrimu, jeśli Francuzi zdecydują się na tzw. skargę pauliańską. Nieoficjalnie wiadomo, że to rozważają.

PAK ma jeszcze szansę wrócić do Elektrimu, jeśli Francuzi zdecydują się na tzw. skargę pauliańską. Nieoficjalnie wiadomo, że to rozważają.

Brak reakcji francuskiego Vivendi (adwersarza Elektrimu w sporze o Polską Telefonię Cyfrową (PTC)) na przejęcie przez spółkę Zygmunta Solorza-Żaka Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (PAK) zastanawia analityków.

Dotychczas Francuzi głośno protestowali przeciwko unikom Elektrimu, wobec którego mają roszczenie warte około 2 mld EUR. Tym razem milczą, choć Zygmunt Solorz-Żak, główny akcjonariusz Elektrimu, sprzątnął im PAK prosto sprzed nosa (kontrolowana przez Vivendi spółka Elektrim Telekomunikacja (ET) usiłowała się zabezpieczyć na akcjach elektrowni, ale nie zdążyła).

Reklama

Czy to milczenie oznacza, że zwaśnione strony właśnie negocjują porozumienie w zaciszu gabinetów? PAK dla Zygmunta Solorza-Żaka, Elektrim z PTC i obligatariuszami dla Vivendi? Chyba nie. To raczej cisza przed burzą. - Negocjacje między prawnikami trwają od dwóch lat. Nic mi nie wiadomo, żeby ostatnio doszło do jakiegoś przełomu - mówi Zygmunt Solorz-Żak.

Gdzie trzeci korzysta?

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Francuzi nie zamierzają zostawić sprawy PAK bez odpowiedzi. Poważnie rozważają złożenie tzw. skargi pauliańskiej. To instytucja prawna, z której może skorzystać wierzyciel, jeśli jego dłużnik doprowadził się do stanu niewypłacalności poprzez dokonanie określonej czynności prawnej na rzecz osoby trzeciej. W tym przypadku wierzycielem byłoby ET, dłużnikiem Elektrim, a osobą trzecią spółka Inwestycje Polskie (IP) kontrolowana przez Zygmunta Solorz-Żaka, która dzięki zastawowi rejestrowemu przejęła od Elektrimu Embud uprzednio zasilony akcjami PAK.

W labiryncie

Gdyby skarga okazała się skuteczna, na mocy orzeczenia sądu elektrownia mogłaby wrócić do Elektrimu. Skarga musiałaby jednak spełniać kilka warunków. Jednym z nich jest uzyskanie korzyści majątkowej przez osobę trzecią, czyli IP. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tak było właśnie w tym przypadku. Elektrim nie informuje, z tytułu jakich konkretnie zobowiązań oddał PAK IP. Jeśli jednak chodziło o 40 mln zł, jedyną ujawnioną pożyczkę udzieloną przez IP Elektrimowi, to nie powinno być poważnych trudności z wykazaniem, że IP skorzystały na uruchomieniu zastawu. Wówczas prawdopodobnie Embud, do którego należy PAK, wróciłby do Elektrimu, a ET mogłoby zabezpieczyć się na jego akcjach. Pytanie, co stałoby się, gdyby w międzyczasie akcje elektrowni kolejny raz zmieniłyby właściciela?

IP miałyby też inną możliwość obrony przed utratą PAK. Spółka Zygmunta Solorza-Żaka musiałaby wykazać, że dłużnika, czyli Elektrim, i tak stać na zapłacenie wierzycielowi. Jeśli Elektrim jest właścicielem 48 proc. udziałów w PTC, a twierdzi, że jest, to z pewnością go stać...

Agnieszka Berger

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: francuzi | vivendi | elektrownie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »