Dane z amerykańskiej gospodarki nie pomagają inwestorom

Inwestorzy na światowych giełdach mają niemały kłopot. Napływające na rynku dane nie dają bowiem jednoznacznego obrazu stanu i perspektyw gospodarki. We wtorek martwiono się kiepską sytuacją na amerykańskim rynku nieruchomości i cieszono się z lepszych nastrojów konsumentów.

Inwestorzy na światowych giełdach mają niemały kłopot. Napływające na rynku dane nie dają bowiem jednoznacznego obrazu stanu i perspektyw gospodarki. We wtorek martwiono się kiepską sytuacją na amerykańskim rynku nieruchomości i cieszono się z lepszych nastrojów konsumentów.

Dziś okazało się, że zamówienia na dobra trwałego użytku zwiększyły się aż o 3,3 proc., podczas gdy spodziewano się wzrostu o połowę mniejszego. Ale jednocześnie po odliczeniu środków transportu spadły o 0,8 proc., a tu liczono na niewielki wzrost. Nieznacznie wyższa niż się spodziewano sprzedaż nowych domów nie rozwiała wątpliwości. Indeksy na Wall Street w pierwszych minutach notowań traciły po 0,5 proc.

Polska GPW

Na warszawskim parkiecie handel rozpoczął się od niewielkich spadków głównych indeksów. WIG20 tracił na otwarciu niecałe 0,2 proc. a WIG i sWIG80 zniżkowały po 0,06 proc. Jedynie wskaźnik średnich spółek zwiększał swoją wartość o prawie 0,3 proc. Po niecałych dwóch godzinach sytuacja zaczęła się dość wyraźnie poprawiać. Wczesnym popołudniem indeksowi największych spółek udało się dotrzeć w okolice 2660 punktów, zwyżkując o ponad 1 proc.

Reklama

Notowania poszczególnych firm dość wyraźnie się zmieniały. Widać to było doskonale na przykładzie Telekomunikacji Polskiej. W efekcie rozczarowania sięgającą 720 mln zł stratą w trzecim kwartale, spowodowaną utworzeniem rezerw na ewentualną porażkę w sporze z duńską firmą DPTG, kurs akcji spółki tracił ponad 2 proc. Po południu ocena sytuacji zmieniła się radykalnie i papiery Telekomunikacji zyskiwały 2 proc. Z 1,2 do prawie 2,5 proc. zwiększyły skalę wzrostu walory PZU.

O ponad 1,8 proc. w górę szły akcje PKO. Jedynie w przypadku KGHM nastawienie inwestorów nie zmieniało się przez cały dzień. Rano akcje traciły 0,4 proc., po południu skala zniżki zwiększyła się do ponad 1 proc. Ostatecznie WIG20 zyskał 0,48 proc. WIG wzrósł o 0,66 proc., mWIG40 zwiększył swoją wartość o 1,23 proc. a sWIG80 o 0,38 proc. Obroty wyniosły prawie 2,6 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Wtorkowa sesja na Wall Street zakończyła się niemal idealnym remisem. Dow Jones wzrósł o 0,05 proc. a S&P500 nie zmienił swej wartości. To pokazuje rozterki tamtejszych inwestorów. Trwający sezon publikacji wyników spółek nie dostarczył zbyt wielu impulsów, dane makroekonomiczne nie dają jednoznacznych wskazówek. Wypada czekać na decyzje Fed. Jednak zanim ją poznamy, czeka nas jeszcze kilka informacji, które mogą rozruszać rynek. Najważniejszą w tym tygodniu będzie pierwsze przybliżenie amerykańskiego PKB w trzecim kwartale.

Na giełdach azjatyckich ruch był nieco większy. Przeważały jednak spadki. Shanghai B-Share stracił 0,45 proc., zaś Shanghai Composite zmniejszył swoją wartość o 1,5 proc. Liderem spadków był jednak Hong Kong, gdzie indeks zniżkował o 1,85 proc. Serię spadków przerwał Nikkei, który wzrósł o 0,1 proc.

Niezbyt optymistyczny był także początek notowań na giełdach europejskich. CAC40 na otwarciu tracił 0,5 proc. a DAX i FTSE zniżkowały po około 0,3 proc. Przed południem nastroje nieco się poprawiały i wskaźnikom w Paryżu i Frankfurcie udało się na pewien czas wyjść na plus. Londyńskiemu parkietowi ta sztuka się nie udała. Poprawa nie trwała jednak długo a chęć do kontynuacji wzrostów nie zwiększyła się po publikacji znacznie lepszych niż się spodziewano danych o dynamice zamówień na dobra trwałego użytku za oceanem. Na parkietach naszego regionu było jeszcze gorzej.

W Budapeszcie i Moskwie indeksy traciły po 1 proc. Jedynie wskaźnik w Sofii mozolnie odrabiał straty, zwyżkując o 0,2 proc. Liderami wśród spadkowiczów były Ateny, gdzie zniżka sięgała 1,7 proc. i Stambuł, tracący 2,7 proc. Tuż po godzinie 16.00 indeks w Paryżu tracił 0,2 proc. DAX spadał o 0,1 proc. a FTSE o 0,6 proc.

Waluty

Amerykańska waluta kontynuowała dziś odrabianie strat. Kurs euro spadł dziś około południa do 1,377 dolara. A jeszcze w poniedziałek sięgał ponad 1,4 dolara. Nadal słabły frank i jen. Za dolara trzeba było płacić prawie 82 jeny, jednak później japońska waluta znów nieco zyskała wobec "zielonego". Na naszym rynku sytuacja była dość zmienna.

Początkowo złoty dość wyraźnie słabł, w oczekiwaniu na decyzję Rady Polityki Pieniężnej odrabiał straty, a gdy okazało się, że stopy pozostały na niezmienionym poziomie, powrócił do poprzedniej tendencji. Za dolara trzeba było płacić po południu 2,85 zł, kurs euro skoczył do 3,95 zł a franka wyceniano na 2,9 zł.

Podsumowanie

Po dwóch dniach słabości byki na warszawskim parkiecie wreszcie odzyskały wigor. Dziś nasz indeks największych spółek błyszczał na tle europejskich parkietów. Zwyżka o niewiele jednak zmienia w obrazie rynku. Wciąż znajdujemy się w fazie korekty, mniej więcej w połowie drogi między niedawnym dołkiem w okolicach 2600 punktów i nieco starszą górką na wysokości 2700 punktów. Impuls przyjdzie z zewnątrz, choć na razie go nie widać.

Roman Przasnyski

Główny Analityk Gold Finance

Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność.

Goldfinance
Dowiedz się więcej na temat: deta | kurs | WIG | Dana | akcje | inwestorzy | WIG20 | euro | danie | indeks
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »