Debiut MOL-a przed świętami
Jeszcze w grudniu węgierski koncern paliwowy MOL pojawi się na warszawskiej giełdzie. W efekcie będzie notowany na dwóch rynkach jednocześnie (dual listing), tak jak BACA.
MOL ma już wszystkie zezwolenia potrzebne do wejścia na polską giełdę. KPWiG dopuściła akcje spółki do obrotu publicznego, zgadzając się na utajnienie zarobków zarządu koncernu. Postawiła tylko jeden warunek - publikacja prospektu emisyjnego w języku polskim.
W skrócie prospektu MOL wymienia kilka czynników ryzyka, jakie mogą towarzyszyć zakupowi jego akcji. Na pierwszym miejscu podaje wahania kursowe (kupuje surowce w dolarach), które w przypadku niekorzystnych dla spółki zmian mogą obniżyć uzyskiwane przez nią marże. Do ryzyka zalicza również uzależnienie od rosyjskich dostaw gazu ziemnego i ropy naftowej, a także ciążący na firmie obowiązek zapłaty za określone ilości gazu ziemnego, nawet w przypadku jego niższego zużycia (formuła "take or pay").
Większa reprezentacja branży
MOL będzie drugą po Orlenie firmą paliwową na GPW. Przerabia ropę naftową, sprzedaje w hurcie i detalu, handluje gazem, a poprzez spółkę zależną TVK produkuje i sprzedaje wyroby petrochemiczne. Ma 50% udziałów w spółce zajmującej się wydobyciem gazu i ropy naftowej na Syberii. Jest właścicielem Slovnaftu, największej firmy paliwowej na Słowacji. Od ubiegłego roku jest też mniejszościowym właścicielem INA - chorwackiego, narodowego koncernu paliwowego. Najwięksi akcjonariusze MOL-a to węgierska agencja prywatyzacyjna (11,8%), austriacki koncern OMV (9,1%) i inwestorzy finansowi, m.in. Alliance Capital Management.
Ewa Bałdyga