DI BRE chce odblokowania rachunku

W związku z blokadą rachunku inwestora z Wysp Dziewiczych, który mógł mieć związek z nadzwyczajnymi zmianami kursu kontraktów terminowych na sesji 4 lutego, DI BRE stracił około 0,4 mln zł. Klientka, której dyspozycja kupna czterech kontraktów stanowiła "podkładkę" pod zlecenia na cztery tysiące kontraktów, może być blisko związana z pracownikiem BDM PKO, który je składał.

Według naszych szacunków, na rachunku spółki z Wysp Dziewiczych znajduje się około 6,5 mln zł. Blisko 3,7 mln zł wpłaconych zostało przed 4 lutego, a ponad 2,8 mln stanowi zysk osiągnięty w wyniku ukartowanych operacji na rynku kontraktów terminowych. Wydana przez Prokuraturę Okręgową decyzja o blokadzie wypłaty tych pieniędzy obowiązuje do 1 maja. Ograniczeniu temu sprzeciwia się DI BRE Banku.

DI BRE musiało uzupełniać depozyt za spółkę

- 10 lutego do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynął wniosek o częściowe zniesienie blokady wypłat z rachunku inwestycyjnego spółki Cagliari. 1 marca został on przez prokuraturę odrzucony. DI BRE zaskarżył tę decyzję do Prokuratury Apelacyjnej i teraz pora na ruch z jej strony - informuje Maciej Kujawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dom Inwestycyjny nie chce komentować tych faktów.

Reklama

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że w związku z blokadą rachunku, BRE nie mogło zamknąć części pozostałych po wydarzeniach z 4 lutego krótkich pozycji (około 100). Były one utrzymywane do dnia wygaśnięcia kontraktów (19 marca), co oznacza, że BRE z własnych środków musiało uzupełniać depozyt zabezpieczający (maklerzy nie mogli ściągnąć pieniędzy z rachunku spółki, gdyż blokada dotyczyła także tego rodzaju operacji). Z szacunków PARKIETU wynika, że w grę wchodzi 400 tys. zł. Najprawdopodobniej więc wniosek BRE o częściowe odblokowanie rachunku miał na celu odzyskanie tej kwoty.

Pojawia się czwarta osoba

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się także, że oprócz wymienianych trzech pracowników biur maklerskich (jeden z DI BRE i dwóch z BDM PKO BP), którzy w przeszłości mogli razem pracować, z całym wydarzeniem ma związek jeszcze jedna osoba. Znacznie bliższy, niż do tej pory się to wydawało. Jest nią klientka BDM PKO BP, która 4 lutego telefonicznie złożyła dyspozycję kupna czterech kontraktów PKC (po każdej cenie). Właśnie przy tym zleceniu pomylił się pracownik BDM, który zamiast czterech kontraktów, dwukrotnie wprowadził do systemu giełdowego zlecenie na 4000 pochodnych. Jak udało się nam ustalić, kobietę łączą bliskie więzi z jednym z trzech, wspomnianych na początku, pracowników biur maklerskich.

Skazani maklerzy

We wtorek (23 marca) w Częstochowie zakończył się proces maklerów oskarżonych o wyłudzenie 3,2 mln zł. Obaj byli pracownikami BDM PKO BP. Były dyrektor częstochowskiego Punktu Obsługi Klienta został skazany na 5 lat więzienia, a jego podwładny na 4 lata. Kilka lat temu, wykorzystując środki i papiery zgromadzone na rachunkach klientów, pracownicy BDM próbowali grać na własny rachunek na rynku kontraktów terminowych (robili to przez dwa lata, do drugiej połowy 2001 roku). Działalność ta jednak zaczęła przynosić straty, które pokrywali pieniędzmi z wyłudzonych kredytów (druga połowa 2001 roku). Informację o popełnieniu przestępstwa BDM PKO BP przekazał do Prokuratury Rejonowej w Częstochowie na początku czerwca 2001 roku. Pod koniec listopada 2002 roku do Sądu Rejonowego trafił akt oskarżenia. 9 czerwca 2003 roku zapadł wyrok skazujący w I instancji.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: PKO BP SA | chciał | prokuratura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »