Dobre dane zza oceanu nie pomogły bykom

Korekta wisiała w powietrzu i wreszcie nadeszła. Nie "przeszkodziły" jej dobre dane płynące z amerykańskiego rynku pracy, gdzie deficyt handlowy i liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych okazały się lepsze niż oczekiwano.

Korekta wisiała w powietrzu i wreszcie nadeszła. Nie "przeszkodziły" jej dobre dane płynące z amerykańskiego rynku pracy, gdzie deficyt handlowy i liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych okazały się lepsze niż oczekiwano.

Czuć ją było na większości europejskich parkietów, a początek sesji na Wall Street tylko utwierdził inwestorów w przekonaniu o jej nadejściu. Teraz nie pozostaje nic innego, jak z uwagą śledzić jej przebieg. Indeksy giełdowe znalazły w okolicach newralgicznych poziomów, a kalendarz skłania do zachowania szczególnej ostrożności.

Polska GPW

Na warszawskim parkiecie przedpołudnie upływało w bardzo spokojnej atmosferze. Nadal było widać dysproporcje między głównymi indeksami, szczególnie WIG20, a wskaźnikami małych i średnich firm - na korzyść tych ostatnich. WIG20 zniżkował na otwarciu o około 0,1 proc., a indeks szerokiego rynku tracił zaledwie setne części procenta.

Reklama

Już po godzinie handlu oba wskaźniki znalazły się nieznacznie nad kreską. Przez kilka godzin zmiany były zupełnie symboliczne. mWIG40 i sWIG80 biły natomiast kolejne rekordy, zwyżkując po 0,6-0,8 proc. W gronie największych spółek trudno było znaleźć akcje rosnące o więcej niż 1 proc. Należały do nich walory Pekao, Biotonu i PGNiG. Nieco większe osłabienie miało miejsce wczesnym popołudniem i najbardziej dotknęło indeks największych spółek, który zniżkował o 0,4 proc.

Ale i skala wzrostów bohaterów ostatnich sesji, czyli wskaźników małych i średnich firm, została znacznie ograniczona. Losy sesji przypieczętował spadkowy początek handlu na Wall Street. Ostatecznie indeks największych spółek stracił 0,38 proc., WIG wzrósł o 0,03 proc., mWIG4o zyskał 0,61 proc., a wskaźnik najmniejszych firm zwyżkował o 0,25 proc. Obroty na rynku akcji wyniosły 1,35 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Wall Street nie traci animuszu w dążeniu do styczniowego rekordu. Wczoraj byki przybliżyły S&P500 do niego o kolejne sześć punktów, zmniejszając dystans do czterech "oczek". Nie szło im łatwo, ale się udało. Dwukrotnie w ciągu dnia indeksy lądowały pod kreską, co świadczy o bardzo chwiejnych nastrojach inwestorów. Dow Jones wykazuje większe oznaki słabości, utrzymując się od trzech dni w ruchu bocznym. S&P500 upiera się przy wędrówce w górę już od dziewięciu sesji z rzędu. Pomijany ostatnio w analizach Nasdaq ustanawia od trzech dni kolejne rekordy hossy. Korekta coraz wyraźniej "wisi w powietrzu", ale wciąż nie nadchodzi. Wciąż trudno przewidzieć, co z tego wyniknie.

Na większości azjatyckich parkietów zmiany indeksów były niewielkie. Wyjątek stanowiła Japonia, gdzie Nikkei zwiększył swoją wartość o prawie 1 proc. Trudno ten wzrost tłumaczyć informacją o skorygowaniu w dół tempa wzrostu tamtejszej gospodarki w czwartym kwartale ubiegłego do 0,9 proc., podczas gdy spodziewano się zwyżki o 1,1 proc. To raczej reakcja na wczorajsze osłabienie się jena. Równie ciekawa była reakcja giełdy chińskiej na dane o wzroście produkcji przemysłowej aż o 20,7 proc. i sporej zwyżce inflacji. Zwiększające się tempo wzrostu cen przybliża coraz bardziej moment podwyżki stóp procentowych w tym kraju. Shanghai B-Share zniżkował o prawie 1,3 proc.

Na głównych giełdach europejskich widoczna była obawa przed korektą, tym bardziej, gdy okazało się, że kontrakty na amerykańskie indeksy znalazły się pod kreską. Wskaźniki w Paryżu, Londynie i Frankfurcie zniżkowały na otwarciu po 0,3-0,5 proc. i utrzymywały się na minusie do południa.

Na parkietach naszego regionu było nieco lepiej i wskaźniki lekko zwyżkowały. Jedynie w Sofii notowano spadek o 0,5 proc. Moskiewski RTS rósł o prawie 1 proc. Nastroje pogorszył spadkowy początek sesji za oceanem. Tuż po godzinie 16.15 CAC40 zniżkował o 0,7 proc., DAX spadał o 0,4 proc., a FTSE o 0,3 proc. W naszym regionie jedynie w Pradze i Moskwie udało się utrzymać indeks na niewielkim plusie.

Waluty

Wspólna waluta wciąż nie chce uznać się za pokonaną w potyczce z dolarem. Zaciekle broni się przed zepchnięciem w okolice 1,35 dolara. Trzykrotne zejście poniżej tego poziomu, pod koniec lutego i na początku marca, na razie spełniło rolę trampoliny, pobudzającej do kupna euro. Sięgające trzech centów wahania nie dają na razie wskazówek co do układu sił oby głównych walut. Problemy z Grecją na razie spoczęły na półce, zaś zza oceanu nie płyną żadne istotne impulsy. Dziś do południa kurs euro przebywał w okolicach 1,36 dolara i nie notował większych zmian. Trochę zamieszania pojawiło się na rynku po publikacji danych o amerykańskim bilansie handlowym, których charakteryzował się mniejszym, niż się spodziewano deficytem. Po krótkotrwałych silnych wahaniach, sytuacja jednak szybko wróciła do poprzedniego stanu. Nasza waluta nieznacznie traciła na wartości.

Po wczorajszym ustanowieniu ponad rocznych minimów, kurs dolara wzrósł dziś rano do 2,86 zł, czyli o 3 grosze. Później jednak trzymał się okolic 2,85 zł. Znacznie mocniej zyskiwał kurs euro, dochodząc do poziomu 3,9 zł, o prawie 5 groszy wyższego niż w środę. Frank zdrożał z 2,637 do 2,675 zł.

Tuż po południu atmosferę podgrzały wypowiedzi wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego Piotra Wiesiołka o gotowości do interwencji walutowych w razie potrzeby. Wskutek tego nasza waluta nieco straciła na wartości, jednak zmiany nie były zbyt duże.

Podsumowanie

Obawa przed korektą była dziś widoczna na niemal wszystkich europejskich parkietach. Warszawska giełda wyglądała na tym tle całkiem przyzwoicie. Niewielki strach udzielił się jedynie posiadaczom akcji największych spółek i WIG20 zachowywał się najsłabiej spośród wszystkich indeksów. Wskaźnik średnich firm rósł momentami o 1 proc., nie przejmował się niczym także sWIG80. Kilka lat temu komentarz do takiej sytuacji mógł być tylko jeden: krajowi drobni spekulanci "szarpią" rynkiem. Teraz jednak to indeks największych spółek jest uznawany za przedmiot spekulacji, a rynek małych i średnich firm jawi się jako oaza spokoju, racjonalności i konsekwencji. Barometr polskiej gospodarki, wolny od światowych zawirowań?

Roman Przasnyski

Goldfinance
Dowiedz się więcej na temat: deta | zasiłek dla bezrobotnych | WIG | waluta | wskaźniki | WIG20 | korekta | danie | Dana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »