Dow Jones stracił ponad 250 punktów, trzeci dzień spadków z rzędu

Amerykańskie indeksy giełdowe notują najmocniejsze od dwóch miesięcy spadki, Dow Jones stracił we wtorek ponad 250 punktów. Inwestorzy obawiają się wydłużenia sporu handlowego USA-Chiny o kolejny rok, co zasygnalizował prezydent Donald Trump.

Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł 1,01 proc. i wyniósł 27 502,81 pkt. Indeks ten tracił trzecią sesję z rzędu.

S&P 500 stracił 0,66 proc. i wyniósł 3093,20 pkt.

Nasdaq Comp. poszedł w dół 0,55 proc., do 8520,64 pkt.

Podczas wtorkowej sesji wyraźnie traciły spółki z ekspozycją na wymianę z zagranicą: Apple, Caterpillar, 3M, FedEx, Nvidia, czy Intel.

Najwięcej traciły spółki z sektora paliwowego i finansowego.

Prezydent USA Donald Trump zasygnalizował we wtorek, że byłby skłonny poczekać nawet rok, do okresu po wyborach prezydenckich w USA (listopad 2020 r.), zanim dojdzie do porozumienia handlowego między największymi gospodarkami świata.

Reklama

Dodał, że nie ma ostatecznego terminu na zawarcie umowy handlowej z Chinami, co wzbudziło na rynkach wątpliwości co do rychłego podpisania porozumienia pomiędzy obu mocarstwami.

Telewizja Fox News podała we wtorek po południu, że USA zamierzają nałożyć na Chiny 15 grudnia kolejną transzę ceł, mimo wysyłanych na rynki sygnałów o możliwości zawarcia tzw. pierwszej fazy dealu celnego. Po tej informacji rynki akcji w USA pogłębiły początkowe spadki.

Jeszcze w poniedziałek sekretarz handlu USA Wilbur Ross wskazał jako "logiczny termin" 15 grudnia tego roku na zawarcie "dealu" z Chinami.

Biały Dom "otworzył" w poniedziałek dwa nowe fronty w wojnie handlowej, ogłaszając wprowadzenie ceł na metale z Brazylii i Argentyny, i grożąc wyższymi cłami na import z Francji o wartości 2,4 mld dolarów - za wprowadzenie przez Paryż podatku cyfrowego od internetowych gigantów, który dotknie amerykańskie firmy technologiczne.

Amerykańska administracja wskazała, że posunięcia te były konieczne, ponieważ amerykańscy partnerzy handlowi "działali niesprawiedliwie, osłabiając tradycyjne filary gospodarcze USA".

Z kolei na liście celów USA wobec Francji - w związku z podatkiem cyfrowym - znajdą się m.in. francuskie wina musujące, sery, torebki i kosmetyki do makijażu. Cła mają być nałożone na początku 2020 r.

We wtorek francuski minister finansów Bruno Le Maire nazwał proponowane amerykańskie taryfy jako "nie do przyjęcia".

Entuzjazm amerykańskiego prezydenta w zakresie wprowadzanych ceł nie jest jednak podzielany przez szefa Rezerwy Federalnej Jerome'a Powella, który wskazał, że taka polityka wywołuje niepewność wśród szefów firm co do prognoz, a to powoduje, że wstrzymują się one z inwestycjami i spowalniają gospodarkę USA.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Donald Trump | Wall Street
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »