EBC niechętny drukowaniu pieniędzy
Ostatni dzień przed świętami tradycyjnie nie przynosi większych zmian na rynkach finansowych.
Tradycyjnie też mamy niską aktywność inwestorów, co sprzyja niewielkiej zwyżce notowań. Chyba nikt jednak nie przykłada do wydarzeń takiego dnia większej wagi. Przez większość dnia inwestorzy będą czekać na popołudniowe dane z amerykańskiej gospodarki i reakcja na nie zapewne ustali ostateczny poziom zamknięcia. Dziś poznamy listopadowe zamówienia na dobra trwałego użytku oraz dochody i wydatki Amerykanów. Po serii ostatnich publikacji (choćby wczoraj podanych wskaźnikach wyprzedzających koniunktury oraz indeksie nastrojów konsumentów), które przynosiły w lepsze od spodziewanych wiadomości, na pewno oczekiwania są mocniej rozbudzone.
Mimo że na rynkach niewiele się dziś dzieje, to wokół nich mamy sporo ciekawych doniesień. W Rosji nieoczekiwanie obniżono refinansową stopę procentową, na co pozwoliła spadająca inflacja. W Singapurze nastąpił w listopadzie znaczny spadek produkcji przemysłowej, aż o blisko 1/10 w skali roku. To stanowi potwierdzenie postępującego w Azji spowolnienia gospodarczego. Moody's obniżył rating Słowenii, do czego przyczynkiem są kryzys zadłużeniowy w strefie euro oraz przypuszczenia, że rząd będzie zmuszony wesprzeć tamtejszy system bankowy. Natomiast Lorenzo Bini Smaghi z zarządu Europejskiego Banku Centralnego odpiera oczekiwania na ilościowe luzowanie polityki pieniężnej . Uzasadniać by jego mogło pojawienie się presji deflacyjnej.
Rekordowo niski koszt kredytów hipotecznych w USA wciąż nie stanowi wystarczającej zachęty do zadłużania się na kupno domów;
EBC wciąż wysyła sygnały wskazujące na niechęć do drukowania pieniędzy.
Do rekordowo niskiego poziomu spadł w Ameryce koszt 30-letniego kredytu hipotecznego o stałym oprocentowaniu. W tym tygodniu sięgnął on zaledwie 3,91 proc. W przypadku kredytów 15-letnich utrzymał się rekordowo niski poziom z poprzedniego tygodnia, czyli 3,21 proc. Tymczasem w minionym tygodniu liczba wniosków o kredyty hipoteczne na zakup domów spadła o 4,9 proc., a w przypadku kredytów refinansujących wcześniej zaciągnięte zobowiązania regres wyniósł 1,6 proc. Widać więc, że sam koszt kredytu to zbyt mało, by podnieść skłonność Amerykanów do zadłużania się.
Według ankiety wśród pośredników nieruchomościowych przeprowadzonej przez Royal Institution of Chartered Surveyors ceny mieszkań w Wielkiej Brytanii będą w przyszłym roku pod presją i mogą pójść w dół o 3 proc. Regres ograniczać będzie niska podaż. Liczba transakcji nieco się podniesie, do ok. 880 tys., co wciąż będzie oznaczało o ponad połowę niższą aktywność rynku niż w rekordowym 2006 r.
Chcesz kupić/sprzedać mieszkanie? Przejrzyj oferty w serwisie Nieruchomości INTERIA.PL