Elektrim ma do połowy maja czas na wniosek o upadłość

Zarząd Elektrimu do połowy maja złoży wniosek o upadłość firmy, chyba że wcześniej uda mu się dogadać z wierzycielami. Holding już zapowiada jednak, że ostatnich propozycji układowych nie poprawi. Ewentualny kompromis graniczyć więc będzie z cudem.

Zarząd Elektrimu do połowy maja złoży wniosek o upadłość firmy, chyba że wcześniej uda mu się dogadać z wierzycielami. Holding już zapowiada jednak, że ostatnich propozycji układowych nie poprawi. Ewentualny kompromis graniczyć więc będzie z cudem.

W ciągu dwóch tygodni od uprawomocnienia decyzji sądu o umorzeniu postępowania układowego zarząd Elektrimu złoży wniosek o upadłość. Jeśli nie będzie odwołań od wtorkowej decyzji sądu, termin mija 14 maja. Takie są wymogi prawa. Scenariusz ten nie zostanie zrealizowany, jeśli wcześniej holding dogada się z wierzycielami. O bankructwo wnioskować może także każdy z wierzycieli Elektrimu.

- Nie wykluczamy podjęcia odpowiednich kroków prawnych, czyli złożenia wniosku o upadłość - mówi przedstawiciel obligatariuszy, którym holding winien jest prawie 1,8 mld zł.

Reklama

Ojcowie ,,sukcesu"

W dziennikarskiej sondzie zapytaliśmy dziesięciu analityków giełdowych, który prezes Elektrimu, ich zdaniem, najbardziej przyczynił się do obecnych problemów spółki. Uśrednione wyniki jasno wskazują, że to Barbara Lundberg ponosi największą winę za katastrofalną obecnie sytuację holdingu. Analitycy zarzucili jej przede wszystkim przeinwestowanie kosztem zwiększenia długu firmy oraz doprowadzenie do konfliktu między Elektrimem, Vivendi a Deutsche Telekom.

Na drugie miejsce zasłużyła prowadzona przez ponad pół roku polityka Waldemara Siwaka. Tu z kolei zarzuty dotyczą niefrasobliwości w postępowaniu czy nieudolnych negocjacji z obligatariuszami.

Trzecie miejsce w rankingu przypadło Andrzejowi Skowrońskiemu, który był szefem Elektrimu przed Barbarą Lundberg. Podstawowy zarzut to zły sposób zarządzania, który doprowadził do rozdrobnienia działalności spółki.

Dariusz Krawiec, mimo że prezesem był tylko przez kilka tygodni, również był wymieniany przez niektórych analityków. Ich zdaniem, niepotrzebnie upierał się przy redukcji zadłużenia, kiedy było wiadomo, że wierzyciele i tak się na to nie zgodzą.

Jeszcze pogadają

Obecny zarząd warszawskiego holdingu przygotował już odpowiednie dokumenty upadłościowe. Nie można wykluczać, że trafią one do sądu wcześniej niż w ciągu dwóch tygodni. Dzisiaj dojść ma do kolejnej rundy negocjacji z obligatariuszami. Mówi się, że będzie ona mieć decydujące znaczenie dla przyszłości holdingu. Takie rozmowy zapewne będą się odbywać w kilkudniowych odstępach aż do połowy maja.

- Wierzę w rozsądek obligatariuszy. Decyzja o odrzuceniu układu nie kończy okresu negocjacji - mówi Hubert Janiszewski, wiceprzewodniczący RN Elektrimu.

Jego zdaniem, obligatariusze nie mają jednak szans na otrzymanie lepszej niż ostatnia propozycji.

Elektrim chciał spłacić długi w dwóch ratach - około 700 mln zł w tym roku, a nieco ponad 1 mld zł w 2005. Do czasu pełnego uregulowania zobowiązań obligatariusze mieli otrzymać trzyletnie obligacje zabezpieczone aktywami firmy.

- Elektrim nigdy nie przedstawił oferty układu zakładającej pełną spłatę wierzytelności. Nie chcemy czekać kilku lat na uregulowanie długu i przez ten czas za darmo kredytować spółki. Wcześniej przedstawiliśmy Elektrimowi kilka propozycji, które z jednej strony nas satysfakcjonowały, a z drugiej pozwalały na dalsze funkcjonowanie holdingu - odpowiada obligatariusz.

Gra BRE Banku

Spodziewane negocjacje z wierzycielami utrudni z pewnością decyzja BRE Banku, akcjonariusza holdingu, który wycofał propozycje udzielenia kredytu spółce czy zagwarantowania spłaty zobowiązań.

- Być może powrócimy do rozmów z BRE Bankiem. Na pewno jednak decyzja banku komplikuje sytuację - mówi Hubert Janiszewski.

Według naszych informacji, BRE Bank wycofał się propozycji udzielenia kredytu Elektrimowi jeszcze przed zgromadzeniem wierzycieli - w poniedziałek, a kwestia ewentualnych gwarancji nie była dokładnie analizowana.

Przy zaspokojeniu roszczeń wierzycieli nie są na razie brane pod uwagę pieniądze ze sprzedaży aktywów telekomunikacyjnych. Środki te dopiero w dłuższej perspektywie mają posłużyć do oddłużenia firmy.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Holding | upadłość | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »