Emocje na rynku kruszców. Czy srebro wreszcie ruszy w pogoń za złotem?
Podczas gdy uncja złota we wrześniu wielokrotnie poprawiała cenowy rekord wszech czasów, uncja srebra nadal jest ponad 80-krotnie tańsza od "bogatszego brata", co świadczy o jej dużym niedoszacowaniu. Jednak, zdaniem wielu analityków, srebro ma szansę ruszyć w górę na wykresach, także dlatego, że jest metalem przemysłowym.
- Srebro od początku 2024 roku podrożało o ponad 30 proc. Jednak tempo wzrostu ceny złota było niewiele mniejsze
- Ekonomiści z banku HSBC zakładają, że srebro będzie tym bardziej niezbędne, im szybciej będzie rozwijała się branża fotowoltaiki. Metal jest potrzebny także przy produkcji półprzewodników i w przemyśle motoryzacyjnym
- Inwestować można w srebro fizyczne, czyli w sztabki i monety, ale także w "papierowe", czyli na przykład w kontrakty terminowe na kruszec
Cena uncji srebra w tym roku w długich okresach przekraczała 30 dolarów, a w ostatnich dniach często wychyla się ponad pułap 32 dolarów. Kruszec tak drogi był poprzednio 12 lat temu. Najwięcej za uncję srebra płacono w 2011 roku, gdy cena osiągała poziom 50 dolarów. Tamten rekord był następstwem wielkiego kryzysu finansowego z lat 2008-09. Wówczas wystarczyło dwa i pół roku, żeby inwestycja w srebro przyniosła inwestorom pięciokrotny zysk.
"Biały metal" od początku 2024 roku podrożał o ponad 30 proc. Analitycy techniczni zauważają, że od maja utrzymuje się w szerokiej konsolidacji pomiędzy wsparciem na poziomie 26,21 dolara, a oporem w okolicy 32,12 dolara. "Kurs srebra z perspektywy wykresu miesięcznego wygląda coraz bardziej byczo.
Z początkiem maja mieliśmy wybicie ważnego technicznego oporu na poziomie 28,60 dolara. Następnie pojawiła się korekta spadkowa, która przetestowała tę strefę od góry, jako wsparcie. Ostatni miesiąc przynosi bardzo wzrostowe odbicie, więc jeśli kupujący utrzymają inicjatywę, to srebro może w najbliższym czasie testować techniczny opór w rejonie 34,60 dolara" - czytamy w raporcie analityka Arkadiusza Jóźwiaka.
Ekspert dodaje, że rynkowe otoczenie mocno wspiera notowania metali szlachetnych. Obniżki stóp procentowych zmniejszają koszt alternatywny posiadania niewypłacających odsetek kruszców, a niepewność polityczna sprawia, że ludzie chętniej lokują w nich kapitał.
Cena srebra nie wynika tylko z jego walorów przechowywania wartości, ale także z faktu, że ten metal wykorzystywany jest w przemyśle precyzyjnym i elektronicznym, w motoryzacji, w stomatologii, jubilerstwie oraz w produkcji zielonej energii. Jest stosowany między innymi w panelach solarnych. Popyt na srebro w przemyśle w najbliższym czasie ma się zwiększyć, co - zdaniem wielu komentatorów i inwestorów - może być gwarancją systematycznego wzrostu ceny.
Srebro często podąża za koniunkturą gospodarczą i trendami na rynku kapitałowym. W dużym stopniu jest to wynik "fabrycznej" użyteczności kruszcu. Złoto, które ma zdecydowanie mniej zastosowań w przemyśle, zachowuje się inaczej. Wtedy, gdy koniunktura słabnie, a wyceny spółek spadają, cena "żółtego metalu" rośnie, gdyż przez wielu ludzi jest on traktowany jako aktywo na trudne czasy i alternatywa inwestycyjna. Paradoksalnie, złoto staje się mniej atrakcyjne w okresach, gdy koniunktura nabiera tempa. Wtedy na rynkach pojawia się wiele innych możliwości inwestycyjnych, konkurencyjnych dla złota.
Ekonomiści z banku HSBC w najnowszym raporcie napisali, że kluczowym czynnikiem wpływającym na rynek srebra będzie znaczny wzrost popytu przemysłowego. "Fotowoltaika wymaga istotnych ilości srebra ze względu na jego wyjątkową przewodność elektryczną. Metal potrzebny jest także w produkcji półprzewodników. W tej branży w samym tylko 2024 roku przewiduje się wzrost zdolności wytwórczych o 6,4 proc. Nie bez znaczenia pozostaje także rosnące zapotrzebowanie na srebro w przemyśle motoryzacyjnym" - czytamy w raporcie HSBC.
Także analitycy rynku surowców z TD Securities przedstawiają optymistyczne prognozy dla srebra, podkreślając, że fizyczny popyt na ten metal nadal przewyższa podaż. Jak twierdzą, rosnące zapotrzebowanie może znacząco nadwyrężyć globalne zapasy surowca w ciągu następnych 12 do 24 miesięcy. Roczny raport Światowego Instytutu Srebra potwierdza tę prognozę, przewidując deficyt podaży na poziomie 215,3 miliona uncji na ten rok, co będzie drugim co do wielkości niedoborem w ciągu ostatnich dwudziestu lat.
Michael Widmer, ekspert Bank of America, przewiduje wzrost ceny srebra do 35 dolarów za uncję w ciągu najbliższych dwóch lat. Ekspert podkreśla, że przez ostatnie kilka lat preferowanym aktywem było złoto, które postrzegano jako bezpieczną przystań dla inwestorów chcących zabezpieczyć się przed ryzykiem geopolitycznym. Jednak Bank of America (BofA) uważa, że teraz przyszedł czas na srebro.
"Srebro wypadało gorzej niż złoto, ponieważ popyt przemysłowy był słaby. Wraz z globalną gospodarką wychodzącą na prostą "biały metal" powinien radzić sobie coraz lepiej" - oświadczył Lawson Winder z BofA. Dodał, że rosnące wykorzystanie srebra w nowej generacji paneli słonecznych może być szczególnie ważnym czynnikiem zwiększania popytu na metal.
Trzeba pamiętać, że jednym ze światowych liderów produkcji srebra jest nasz KGHM. Polska zajmuje piąte miejsce w wydobyciu tego metalu. Przed nami są tylko Meksyk, Chiny, Peru i Chile. Eksperci obliczają wartość ukrytych w ziemi polskich zasobów srebra na 650 miliardów złotych, jeśli liczyć około 120 złotych za uncję.
Zdaniem wielu analityków, o tym, czy srebro jest tanie w stosunku do złota, decyduje stosunek cen tych kruszców (gold-silver ratio). Wskaźnik pokazuje ile razy uncja złota jest droższa od uncji srebra. Powszechnie przyjmuje się, że wynik przekraczający 80 świadczy o dużym niedoszacowaniu srebra. Pod koniec września wskaźnik utrzymywał się na poziomie 84. Gdyby jednak dziś uncja srebra kosztowała 35 dolarów (tak jak prognozuje BofA), to gold-silver ratio spadłby do około 75.
Inwestorzy zainteresowani gromadzeniem srebra fizycznego mogą kupować sztabki metalu o czystości 99,9 proc. i wadze od 1 do 100 uncji. Trzeba pamiętać, że im mniejsza sztabka, tym łatwiej ją sprzedać. Warto też wiedzieć, że na przykład każdy produkt próby 92,5 proc. to stop zawierający 92,5 proc. srebra oraz 7,5 proc. miedzi (i ewentualnie innych metali).
Podobnie jak na rynku złota, można też inwestować w srebrne monety bulionowe. Oficjalną monetą lokacyjną Stanów Zjednoczonych jest Srebrny Orzeł, a kanadyjską Srebrny Liść Klonowy. Obie ważą jedną uncję i zawierają 99,9 proc. czystego kruszcu. Srebrne monety emituje także nasz Narodowy Bank Polski. Mają one nie tylko wartość zawartego w nich kruszcu, ale z czasem powinny zyskiwać jako obiekty kolekcjonerskie. Jednak, jeśli emisja jest bardzo duża i liczy tysiące egzemplarzy, to trudniejsze jest osiąganie dużych zwrotów.
Inwestować można nie tylko w srebro w postaci fizycznej. Na rynkach światowych dostępne są kontrakty terminowe na srebro, tzw. futures. Ich istotą jest kupowanie w pewnym sensie "papierowego" srebra - określonej ilości metalu po z góry określonej cenie w przyszłości. Posiadacz takich kontraktów nie musi czekać aż wygaśnie ich termin. Może nimi obracać w trakcie trwania inwestycji.
Spora cześć osób inwestujących w metale szlachetne wybiera fundusze giełdowe ETF. Wśród nich wiele jest takich, które mają w portfelach fizyczne srebro, akcje spółek związanych z wydobyciem kruszcu, a także kontrakty futures na ten metal. Trzeba jednak pamiętać, że o ile ktoś kupujący złoto inwestycyjne jest zwolniony z VAT, to nabywca srebra nie ma tego przywileju, a doliczana do ceny giełdowej stawka podatkowa wynosi 23 proc.
Jacek Brzeski