Epicentrum w Turcji?
Niedawno rynkami wschodzącymi na krótko wstrząsnęła maleńka Islandia, teraz winowajcą została Turcja. Specjaliści jednak przekonują, że kryzys gospodarczy jej nie zagraża.
Ten kraj znalazł się pod presją inwestorów z powodu rosnącej inflacji. Doszło do dużego osłabienia waluty. W maju turecka lira straciła 16 proc., a akcje potaniały o 13 proc. Wczoraj rano kurs spadł o kolejne 2,3 proc. Turecki kryzys narastał od kilku tygodni, a wtorek był siódmym z kolei dniem spadków na giełdzie w Istambule. Na koniec maja zagraniczni inwestorzy w tureckich akcjach i obligacjach mieli 45,8 miliarda USD, wobec 61,9 mld USD miesiąc wcześniej. 4,2 mld USD wycofano, a 12 mld USD wyparowało z powodu spadku notowań liry i cen akcji na giełdzie. Turcja ma problemy z inwestorami i międzynarodowymi instytucjami finansowymi. Inwestorzy powinni sprzedawać akcje tureckich spółek - zawyrokowała amerykańska Citigroup, prognozująca spadek zysków firm na skutek wzrostu stóp procentowych.
- Izrael jest lepszą alternatywą dla inwestorów - napisali w raporcie z 9 czerwca stratedzy rynków akcji w Citigroup, Andrew Howell i Goeffrey Dennis. Rekomendują niedoważanie akcji tureckich w portfelach, co oznacza, że inwestorzy mają ich mieć mniej niż wynika to z udziału tych akcji w indeksach. 7 czerwca był dniem krytycznym. Tego dnia pierwszy raz od pięciu lat turecki bank centralny podniósł główną stopę procentową. Podwyżka wyniosła 1,75 punktu procentowego (do 15 proc.) i była dwukrotnie wyższa niż prognozował rynek. Inwestorzy zakładali, że jeśli wyższe stopy nie zahamują spadku wartości waluty, bank centralny przystąpi do interwencji. Ma do dyspozycji rezerwy walutowe w wysokości 60 mld USD. Turecki produkt krajowy brutto osiągnął wartość 360 miliardów USD, a gospodarka rosła przez kolejnych szesnaście kwartałów i był to najdłuższy okres nieprzerwanego wzrostu w ciągu prawie 20 lat. W tym roku PKB ma wzrosnąć o 5 proc. Turcja jest związana umową z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, który udzielił temu krajowi 10 mld USD pożyczki. W zamian żąda zmniejszania inflacji i zadłużenia. W maju inflacja wzrosła do 9,9 proc. Zgodnie z założeniami, w tym roku wzrost cen nie powinien być wyższy niż 5 proc., a w następnym 4 proc. Od początku 2002 roku, kiedy inflacja wynosiła 73 proc., w październiku 2005 r. udało się ją sprowadzić do 7,5 proc. W tym czasie średnie tempo wzrostu PKB wynosiło 7,5 proc. rocznie. Andrew Vorkink, dyrektor w Banku Światowym, uważa, że zmienność na rynku finansowym będzie się przez jakiś czas utrzymywać, ale nie spodziewa się kryzysu gospodarczego w Turcji. Uważa, że wpływ wyższego oprocentowania na inflację ujawni się za kilka miesięcy. Kryzysu gospodarczego w Turcji Vorkink się nie spodziewa. Sytuacja w tym kraju jest inna niż w latach 2000-2001, kiedy niemal z dnia na dzień lirę zdewaluowano o 40 proc., koniunktura słabła w oczach i był tylko krok do ogłoszenia niewypłacalności. Durmus Yilmaz, prezes banku centralnego, ma nadzieję, że teraz bardziej rygorystyczna polityka fiskalna i monetarna złagodzi skutki odpływu funduszy zagranicznych. Wyższe stopy, jego zdaniem, powinny przyhamować wycofywanie pieniędzy z banków. Bank centralny deklaruje, że nie zamierza bronić określonego kursu wymiany liry, a jeśli zdecyduje się interweniować na rynku, to tylko po to, by zapobiec wahaniom.
Bloomberg, Turkish Daily News
Komentarz
Lars Christensen ekonomista Danske Banku: Tendencja spadkowa na parkietach rynków wschodzących utrzyma się jeszcze przez wiele miesięcy. Tej zniżki nie można w żadnym kraju porównywać z kryzysem argentyńskim czy rosyjskim. Gospodarka turecka, która ostatnio najbardziej ucierpiała, jest daleka od załamania. Taniejąca lira i giełdowe "zjazdy" to pochodna wydarzeń światowych - przede wszystkim podwyżek stóp procentowych w strefie euro, USA i w Japonii, a nie kondycji rynku, która jest dobra. Wewnętrznym zagrożeniem dla tureckiej gospodarki może być natomiast deficyt na rachunku obrotów bieżących, który wynosi ok. 7 proc. Przy drożejącym dolarze i euro trudniej będzie go sfinansować. Wycofywanie kapitału z rynków wschodzących nie jest w pełni uzasadnione, ponieważ spółki notowane na ich lokalnych giełdach są w dobrej kondycji. Trochę przypomina to sytuację w kinie: ktoś krzyczy ogień i wszyscy uciekają, ale jak część widzów się zorientuje, że film jest dobry, to wróci.
Wojciech Zieliński, Andrzej Karpowicz