Giełda: Inwestorzy wolą gotówkę
Opublikowana we wtorek ankieta banku inwestycyjnego Merrill Lynch pokazała, że zarządzający globalnymi funduszami zmniejszają udział akcji w portfelach zwiększając zarazem udział gotówki. Zarządzający funduszami prawdopodobnie zwiększą zaangażowanie na rynku amerykańskim kupując dolary, a zmniejszą obecność na rynkach wschodzących podał Reuters.
Złe nastroje na rynkach wschodzących były przyczyną osłabienia złotego podczas wtorkowej sesji. Pod koniec dnia złoty nieco zyskał, ale analitycy przewidują dalszy spadek wartości polskiej waluty.
Około godziny 16.35 za euro płacono 4,0220 zł w porównaniu do 4,0030 zł na otwarciu i 3,9850 zł na zamknięciu w poniedziałek. Dolara wyceniano na 3,1980 zł względem 3,20 zł i 3,1640 zł.
"Na rynku dominują złe nastroje za sprawą niechęci inwestorów do rynków wschodzących. Złoty osłabł w ciągu dnia do poziomu 4,03 za euro" - powiedział Marcin Bilbin, analityk Banku Pekao.
"Pod koniec dnia mamy do czynienia z niewielkim odbiciem, ale to raczej chwilowy ruch" - powiedział także Bilbin. Jego zdaniem złoty będzie dalej słabł pomimo dobrych fundamentów polskiej gospodarki.
"Teraz każda negatywna informacja będzie wyłapywana przez rynek i wykorzystywana do sprzedawania złotego. Myślę, że w ciągu kilku miesięcy możemy dojść do poziomu 4,10-4,15 za euro" - ocenia Bilbin. Na notowania złotego nie wpłynęły znacząco dane z USA opublikowane we wtorek.
Dane USA Amerykański Departament Pracy poinformował, że ceny produkcji sprzedanej przemysłu (PPI) w USA w maju wzrosły o 0,2 proc. miesiąc do miesiąca, po wzroście poprzednio o 0,9 proc. Analitycy z Wall Street spodziewali się w maju wzrostu PPI o 0,4 proc. mdm. Natomiast amerykański Departament Handlu poinformował, że sprzedaż detaliczna w USA wzrosła w maju o 0,1 proc. miesiąc do miesiąca, po wzroście w kwietniu o 0,8 proc.
We wtorek słabły także obligacje, rentowności na całej krzywej rosły. "Długi koniec krzywej sprzedaje zagranica, papiery z krótkiego też tracą, bo słabnący złoty wpływa na rosnące oczekiwania co do podwyżki stóp procentowych" - powiedział Bilbin.
Około godziny 16.35 dochodowość dwuletnich obligacji wynosiła 4,66 proc. w porównaniu do 4,61 proc. rano i wobec 4,60 proc. w poniedziałek na zamknięciu. W przypadku papierów pięcioletnich było to 5,24 proc. względem 5,21 proc. rano i w stosunku do 5,19 proc., natomiast dziesięcioletnich - 5,48 proc. względem 5,45 proc. rano i na zamknięciu w poniedziałek.