Giełda pod wpływem drożejącej ropy

Drożejąca ropa nie stanie się raczej początkiem końca hossy. Gorzej z firmami uzależnionymi od dostaw gazu.

Drożejąca ropa nie stanie się raczej początkiem końca hossy. Gorzej z firmami uzależnionymi od dostaw gazu.

Wczorajsza sesja na warszawskiej giełdzie rozpoczęła się od mocnej przeceny: indeks największych spółek zanurkował na otwarciu o 1,5 proc. - Obawy o przełożenie drożejącej ropy naftowej na wyniki spółek spowodowały już w piątek wyprzedaż za oceanem i dziś rano w Japonii. W ślad za tym poszło osłabienie na większości pozostałych giełd - także w Warszawie - mówi Sławomir Koźlarek, makler DM BZ WBK. Zdaniem specjalistów, jeśli ceny surowca nie będą gwałtownie rosnąć, to nie należy się spodziewać odwrotu od rynków akcji - nawet, jeśli za baryłkę trzeba będzie płacić około 70 USD. - Po słabszym początku notowań WIG20 zaczął odrabiać straty, a presja podaży nie była duża. To pokazuje siłę naszego parkietu - dodaje makler DM BZ WBK.

Reklama

Najważniejsze są marże

Co ciekawe, mimo zwyżki cen ropy, na minusie przez całą sesję notowane były akcje PKN Orlen. Zdaniem analityków, tym razem drożejący surowiec nie da notowaniom płockiego koncernu impulsu do wzrostów, porównywalnego z tym z przełomu sierpnia i września ubiegłego roku, kiedy w wybrzeża Stanów Zjednoczonych uderzył najpierw huragan Katrina, a później Rita. Cena baryłki ropy skoczyła powyżej 70 USD, a notowania PKN w ciągu miesiąca z 54 do prawie 70 zł, czyli o 30 proc. - Wtedy mieliśmy do czynienia z windowaniem marż rafineryjnych, teraz są one nawet niższe, niż przed huraganem, dlatego nie powinno to mieć przełożenia na wyniki spółki - uważa analityk sektora paliwowego w jednym z biur maklerskich. - Marże wystrzeliły po wakacjach do rekordowych poziomów około 25 USD za baryłkę. Obecnie są na umiarkowanym poziomie około 8 USD, to jest nawet niżej, niż jeszcze na początku stycznia - mówi Grzegorz Lityński, analityk KBC Securities.

Z drugiej strony, drożejąca ropa powoduje krótkoterminowo poprawę wyników koncernu ze względu na przyjętą metodę wyceny zapasów. - Wydaje się jednak, że na wczorajszej sesji największy wpływ na notowania spółki miało globalne ochłodzenia nastrojów na rynkach akcji. Sądzę, że w mniejszym stopniu na decyzje inwestorów o pozbywaniu się papierów Orlenu miało ograniczenie dostaw gazu do zależnego Anwilu - dodaje Grzegorz Lityński.

Kto zyska, kto straci

Ten ostatni czynnik największe straty przyniósł akcjonariuszom dwóch spośród notowanych na GPW spółek chemicznych. W reakcji na zmniejszenie do nich dostaw z PGNiG akcje zakładów z Polic i Puław taniały solidarnie po około 2,5 proc. Paniki więc nie było, ale według specjalistów, nerwy mogą się zacząć wtedy, gdy kurek będzie przykręcony na dłużej. - Jeśli taka sytuacja potrwa przynajmniej tydzień, to nie pozostanie to bez istotnego wpływu na ich wyniki. Obawiam się, że do końca roku nie udałoby się odrobić poniesionych strat ? uważa Michał Janik, doradca inwestycyjny BDM PKO BP. Jego zdaniem, beneficjentem może się stać PGNiG. - Dla spółki droższy jest surowiec importowany, niż wydobywany w kraju. Zmniejszy się więc odsetek przychodów ze sprowadzanego gazu, osiąganych przez spółkę ? uważa doradca BDM PKO BP. Inwestorzy nie powinni również zapominać o Kogeneracji. Zwyżka kursu spółki dystrybuującej energię cieplną o 12 proc. w ciągu mroźnego tygodnia nie jest dziełem przypadku.

Kamil Zatoński

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: ropa naftowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »