Giełdowa samba

Najbardziej gorącym rynkiem 2015 r. była Jamajka. W tym roku hitem są również kraje Ameryki Łacińskiej. Polscy inwestorzy też mogą korzystać z owoców hossy na zagranicznych giełdach.

Jamajka przeciętnemu Polakowi kojarzy się ze słońcem, najlepszą na świecie kawą i innymi używkami, ale raczej nie z giełdą. Tymczasem w ubiegłym roku tamtejszy rynek kapitałowy odnotował 93 proc. wzrostu i był to najlepszy wynik na świecie. Wygląda na to, że w 2016 r. jamajski rekord zostanie pobity, a pretendentami jest co najmniej kilka rynków.

Karnawał na giełdzie

Na koniec pierwszego tygodnia grudnia indeks IBVC giełdy w Caracas, w Wenezueli urósł już o ponad 150 proc. (YTD). Zresztą cała Ameryka Południowa to tegoroczny hit inwestorów. Brazylijska Bovespa powiększyła wartość o prawie 40 proc., a główny wskaźnik giełdowy w Buenos Aires, w sąsiedniej Argentynie jest już ponad 47 proc. powyżej styczniowego otwarcia. Nieco słabiej radził sobie chilijski parkiet, ale i tu wzrosty są kilkunastoprocentowe (prawie 15 proc. na koniec pierwszego tygodnia grudnia 2016). W niewielkiej Kostaryce inwestorzy liczą zyski oscylujące wokół 30 proc.

Reklama

Zielone wyspy

Jeśli spojrzeć na giełdową mapę świata to większość rynków świeci się mocną czerwienią. Przez większość roku wśród nich była również Polska. Zielonych wysp jest niestety bardzo mało i zlokalizowane są w dość egzotycznych miejscach, ale oferują ponadprzeciętne stopy zwrotu. Np. egipski EGX osiągnął od styczniowego otwarcia wartość wyższą o ok 61 proc., ale bywały momenty kiedy wzrost był jeszcze o kilkanaście p.p. wyższy. KASE w Kazachstanie urósł już 60 proc. Za najlepszy, najbardziej perspektywiczny rynek azjatycki agencja Bloomberg uznała w październiku Pakistan, który notował wtedy wzrost YTD o 36 proc. Na koniec pierwszego tygodnia wzrost ten był jeszcze o ponad 2 p.p. wyższy.

Kierunek - zagranica

Nasz warszawski parkiet na tym tle wypada bardzo słabo. Po ostatnim wzroście na koniec pierwszego tygodnia grudnia WIG wypracował dla inwestorów w ujęciu YTD 9,5 proc. Indeks blue chipów WIG20 był długo pod kreską i na koniec pierwszego tygodnia grudnia wypracował ledwie 2,56 proc. Dobrze radzi sobie tylko WIG40, skupiający średnie firmy. Od stycznia indeks urósł o ponad 18,5 proc.

To jednak niewiele nie tylko w porównaniu do najbardziej rozgrzanych rynków na świecie, bo również w zestawieniu z lokalnymi giełdami Warszawa jest daleko w tyle. Doskonale w tym roku radzi sobie węgierski BUX (+27,5 proc. YTD), oraz parkiety w krajach regionu, głównie w Bułgarii (+26,7 proc. YTD), czy na Litwie (+15,3 proc. YTD).

Korzystaj z globalnych okazji

Wzrosty na zagranicznych rynkach mogą sfrustrować nawet najbardziej odpornych inwestorów warszawskiej giełdy. Tyle, że nie są oni skazani tylko na rodzimy parkiet. Krajowy inwestor może z powodzeniem inwestować na obcych rynkach na własną rękę albo za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych, ponieważ samodzielne działanie na egzotycznych parkietach to jednak spore wyzwanie.

Nie trzeba otwierać rachunku maklerskiego w Brazylii, żeby zbierać owoce hossy na amerykańskich rynkach. Wystarczy zainwestować w jednostki TFI. Dla przykładu Investor Ameryka Łacińska oraz NN Ameryki Łacińskiej wzrosły w tym roku (YTD) odpowiednio o ponad 24 i prawie 23 proc. Kto zaryzykował i ulokował swoje pieniądze w Rosji również ma powody do zadowolenia: fundusze Quercus Rosja oraz Investors Rosja osiągnęły stopy zwrotu na poziomie prawie 44 proc.

Oczywiście nie wszędzie było tak dobrze. Tegorocznym spadkom indeksu Nikkei towarzyszą słabsze wyniki funduszy rynku japońskiego (NN Japonia blisko -8 proc.)

Duże różnice pomiędzy krajowymi i globalnymi funduszami są także widoczne na rynku długu. Najlepsze globalne fundusze obligacji (w tym obligacji korporacyjnych) mogą pochwalić się dwucyfrową stopą zwrotu (NN Globalny Długu Korporacyjnego +14,7 proc.). W tym czasie najlepsze polskie fundusze obligacyjne wypracowały zysk w granicach 2 proc.

Krajowi inwestorzy mogli też korzystać z tegorocznych wzrostów na rynku surowców, przede wszystkim złota.

W Polsce działają głównie fundusze, które inwestują w akcje spółek zajmujących się wydobyciem, przetwórstwem i sprzedażą tego kruszcu. Od początku roku wypracowały one stopę zwrotu na poziomie około 15 proc.

Inwestycyjne okazje

Na rynkach zagranicznych dostępne są także instrumenty, których nie można nabyć na rynku krajowym, na przykład REIT-y, a więc wyspecjalizowane fundusze inwestujące na rynku nieruchomości. Lokują one swoje aktywa bezpośrednio lub pośrednio w powierzchnie biurowe, centra handlowe, powierzchnie magazynowo-logistyczne, apartamenty mieszkalne, itp. Konstrukcje tego typu, bardzo popularne w Stanach Zjednoczonych, od kilku lat dynamicznie rozwijają się także w krajach Europy Zachodniej, a także na Litwie czy na Węgrzech.

Generalnie zagraniczne rynki finansowe są znacznie bardziej rozwinięte niż nasz rynek, oferując dostęp nie tylko do większej liczby spółek (w tym globalnych koncernów), ale także większej liczby instrumentów finansowych (akcje, obligacje korporacyjne i rządowe, ETF-y, REIT-y, aktywa oparte na surowcach, krótka sprzedaż itp.).

Są to także rynki bardziej płynne, a niska płynność bywa problemem w odniesieniu do części mniejszych spółek notowanych na naszej giełdzie. Inwestowanie za granicą daje szansę na większą dywersyfikację portfela, ograniczenie ryzyka i wykorzystanie większej liczby okazji inwestycyjnych. Przegląd sytuacji na światowych rynkach zarysowany wyżej pokazuje, jak różne jest zachowanie indeksów w poszczególnych krajach. Hossie na jednych rynkach towarzyszą spadki na innych.

Konrad Grzelec, BGŻOptima

Dowiedz się więcej na temat: Ameryka Południowa | Wenezuela | inwestowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »