Gość Pulsu: Mark Mobius, prezes Templeton Emerging Markets Fund

Elektrim wrócił wreszcie na właściwą ścieżkę rozwoju, ale to dopiero początek. Po podpisaniu umowy z Vivendi konieczne będą zmiany w radzie nadzorczej spółki, a potem stworzenie silnego merytorycznie zarządu - zapowiada Mark Mobius, szef funduszy z grupy Templeton, które są największym udziałowcem finansowym polskiego holdingu.

Elektrim wrócił wreszcie na właściwą ścieżkę rozwoju, ale to dopiero początek. Po podpisaniu umowy z Vivendi konieczne będą zmiany w radzie nadzorczej spółki, a potem stworzenie silnego merytorycznie zarządu - zapowiada Mark Mobius, szef funduszy z grupy Templeton, które są największym udziałowcem finansowym polskiego holdingu.

Mark Mobius, który nadzoruje dla Templetona kilkadziesiąt tzw. rynków wschodzących, jest w tym roku wyjątkowo częstym gościem w Warszawie. Główny powód to oczywiście zaangażowanie grupy w Elektrimie. W ubiegłym tygodniu Mobius był znowu w Polsce, by m.in. spotkać się z przedstawicielami finansowych akcjonariuszy holdingu. Czy - zgodnie z pogłoskami rynkowymi - musiał ich zachęcać do większego zaangażowania?

- Nie, jesteśmy zadowoleni z pracy naszych przedstawicieli. Problem leży gdzie indziej: mamy wrażenie, że część członków rady kieruje się głównie własnymi interesami, a nie troską o rozwój spółki i prawa akcjonariuszy. Tak odczytujemy m.in. przeciekające do prasy opisy posiedzeń rady, które w dodatku nie zawsze są zgodne z rzeczywistością. Poza tym członkowie rady mogą dyskutować na posiedzeniach, ale na zewnątrz muszą mówić jednym głosem. Jeszcze nie wiemy, kto zawinił, ale niewątpliwie zmiany personalne będą konieczne. Uważamy, że wobec nowych wyzwań stojących przed Elektrimem w radzie powinni się znaleźć menedżerowie o międzynarodowym doświadczeniu - mówi szef Templetona.

Reklama

Między radą a zarządem

Jego zdaniem, kolejność działań powinna być następująca: najpierw podpisanie ostatecznej umowy telekomunikacyjnej Elektrim-Vivendi, potem zmiana składu rady nadzorczej, a następnie wybór zarządu.

- Zgadzamy się z Vivendi, że w zarządzie Elektrimu potrzebni są ludzie o kwalifikacjach zgodnych z nowymi wyzwaniami firmy. Elektrim będzie w telekomunikacji inwestorem finansowym, ma się natomiast zajmować głównie energetyką. Zatem potrzeba menedżerów z doświadczeniem w tej branży, zdobytym w Polsce, lub chętniej na rynkach zagranicznych - mówi Mark Mobius.

Jego zdaniem, porozumienie osiągnięte z Vivendi do najlepsze możliwe rozwiązanie kłopotów finansowych Elektrimu, które w dodatku pozostawia Deutsche Telekom w roli długoterminowego partnera polskiej spółki. Francuzów nie można przy tym traktować jako przejściowego partnera polskiej firmy.

- Nie rozumiem opinii, że Vivendi jest tu chwilowo. Który z inwestorów branżowych na chwilę wyłożyłby 1 mld USD (4,2 mld zł)? Poza tym, wcale nie jesteśmy przekonani, że przed upływem 1-1,5 roku Deutsche Telekom będzie w stanie odkupić aktywa telekomunikacyjne Elektrimu. A potem - zgodnie z umową z Vivendi - Elektrim Telekomunikacja będzie już spółką giełdową, więc jej przejęcie byłoby możliwe tylko w drodze ogłoszenia publicznego wezwania - uważa szef Templetona.

Impexmetal ma jeszcze czas

Elektrim to nie jedyne pole silnych wpływów Templetona. Po ostatnim WZA Impexmetalu Nomura i Templeton praktycznie kontrolują metalowy holding. Dwaj inwestorzy (mający 25 proc. akcji) wykorzystali nieobecność przedstawicieli MSP (31 proc.) i na walnym przegłosowali wprowadzenie do rady kolejnego swojego przedstawiciela.

- MSP mówi o przypadkowej nieobecności na WZA? Trudno w to uwierzyć. Osobiście widzę to inaczej: Skarb Państwa rezygnując z udziału w walnym pozwolił, by inwestorzy rynkowi decydowali o losach spółki publicznej. Chciałbym, by stało się to normą, ale jeszcze bardziej oczekiwałbym możliwie szybkiego sprywatyzowania dużych polskich firm. Im mniej własności państwowej w gospodarce tym lepiej - mówi Mark Mobius, który wyraźnie był zadowolony z zablokowania sejmowego wniosku o odwołanie minister skarbu.

Jego zdaniem, dyskusja o wprowadzeniu do Impexmetalu inwestora branżego jest obecnie przedwczesna.- Biorąc pod uwagę niskie notowania spółki na giełdzie, najpierw trzeba popracować nad zwiększeniem wartości holdingu. I tu właśnie można oczekiwać pomocy ze strony Skarbu, który chcąc korzystnie sprzedać swój pakiet holdingu, powinien zadbać np. o atrakcyjne stawki opłat za energię uiszczanych przez Hutę Aluminium Konin Đ najważniejszą spółkę Impexmetalu Đ dodaje szef Templetona.

ING odzyskał twarz

Fundusze zarządzane przez Mobiusa ostro krytykowały grupę ING za sposób traktowania mniejszościowych udziałowców Banku Śląskiego. Ale od kilku tygodni kanonada ustała.- To zrozumiałe, bo ING kompletnie zmienił podejście do innych akcjonariuszy. Otrzymujemy teraz regularne informacje o przygotowaniach do fuzji BSK z oddziałem ING, jesteśmy też powiadamiani o dokupowaniu przez ING kolejnych pakietów akcji Śląskiego. Jednym słowem, jesteśmy zadowoleni z kontaktów z holenderskim inwestorem i chcielibyśmy, by inni właściciele polskich spółek giełdowych brali z niego przykład.

A teraz Orbis

Od kilku miesięcy Templeton - wspólnie z innymi inwestorami finansowymi - stara się o 1-2 miejsca w radzie nadzorczej Orbisu. Jak dotąd bezskutecznie.- Myślę, że można tu oczekiwać wkrótce dobrych wieści. Chcemy być w radzie wtedy, gdy Orbis będzie się łączył z polskim ramieniem francuskiego Accoru. Ten proces musi być bowiem przejrzysty dla akcjonariuszy mniejszościowych - mówi Mark Mobius.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: rynki wschodzące | vivendi | Templeton | ing
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »