Gotowi do wchłonięcia nadzoru

Wbrew planom wicepremier Zyty Gilowskiej i szefa NBP Sławomira Skrzypka przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego dąży do stworzenia jednego zintegrowanego nadzoru obejmującego również banki. Oficjalnie żadnego konfliktu nie ma.

Wygląda na to, że nie będzie dalszej konsolidacji instytucji kontrolujących rynki finansowe, czyli wchłonięcia przez KNF nadzoru bankowego. Projekt Ministerstwa Finansów przesuwa ten proces o kilka lat. Skąd taki pomysł?

Stanisław Kluza - Nie mam na żadnych oficjalnych informacji, wiemy tyle, ile przeczytaliśmy w gazetach. Konsolidacja nadzoru finansowego byłaby korzystna i my jesteśmy gotowi do włączenia nadzoru bankowego w struktury KNF.

NADZÓR NAD BANKAMI
Wbrew obowiązującej ustawie nadzór bankowynie zostanie 1 stycznia 2008 r. włączony do KNF. Wicepremier Zyta Gilowska, dotychczas zwolenniczka integracji, zmieniła zdanie i forsuje nowelizację tej ustawy, która odłoży ten proces na pięć lat. Nadzór ma władzę nad bankami, których aktywa sięgają ponad 700 mld zł. W najbliższym czasie wyda decyzję w sprawie wniosku Unicredit o zgodę na podział Banku BPH i jego fuzję z Pekao.

Reklama

Czy to prawda, że to zamieszanie ze zmianą prawa to efekt pana konfliktu z prezesem NBP, który nie chce stracić kontroli nad bankami?

- Konfliktu między nami nie ma, bo mamy różne cele, co również jest argumentem za rozdzielnością nadzoru bankowego i polityki pieniężnej. Bank centralny jest odpowiedzialny za stabilność pieniądza. Z punktu widzenia państwa to bardzo ważna kwestia, której są podporządkowane narzędzia i działania polityki pieniężnej.

? Jakie widziałby dziś pan korzyści z połączenia nadzorów?

- Wiele krajów albo już przeprowadziło taką konsolidację, albo właśnie nad nią pracuje. To odpowiedź na zmiany na rynku finansowym, gdzie działa coraz więcej grup łączących działalność bankową, ubezpieczeniową i inwestycyjną. Unika się w ten sposób obszarów tzw. ziemi niczyjej, którymi nadzory sektorowe się nie zajmują, bo wykracza to poza ich kompetencje. Jednolity nadzór ma szersze spojrzenie i może zwrócić uwagę, że należałoby rozszerzyć jego kompetencje na dany obszar. Nie bez znaczenia jest też, że na forum międzynarodowym Polskę reprezentowałaby jedna instytucja mająca jednolite stanowisko.

Przy okazji sporu o reklamy, który prowadzicie ostatnio, jeden z funduszy inwestycyjnych usiłował uniknąć zmiany jej treści, argumentując, że to bank, który jest z nim związany, jest odpowiedzialny za reklamowany produkt, więc nie podlega waszemu nadzorowi.

- Integracja pozwoliłaby uniknąć właśnie takich sytuacji. W sprawie reklam wysłaliśmy list do głównego inspektora nadzoru bankowego (organ wykonawczy Komisji Nadzoru Bankowego - przyp. red.). Liczę, że przedstawi on odpowiednie stanowisko w tej sprawie na posiedzeniu KNB. Niemniej przy okazji warto wspomnieć, że KNF ma większe możliwości ochrony konsumentów.

Niektórym inwestorom nie podoba się to, co KNF robi w sprawie wypowiedzi prezesa Telekomunikacji dla analityków banku Merrill Lynch. Czy coś planujecie zrobić z tą kontrowersyjną sprawą? Prezes TP nie złamał zasady równego dostępu do informacji?

- Wyjaśniamy tę sprawę, konsultujemy się z brytyjskim nadzorem FSA i jeszcze nie możemy odpowiedzieć na pytanie, czy doszło do złamania prawa. Nawet jeśli tego nie stwierdzimy, to na pewno taka sytuacja nie jest akceptowalna z punktu widzenia standardów dobrego postępowania uczestników rynku.

TP I DOSTĘP DO INFORMACJI
Renomowany bank inwestycyjny Merrill Lynch podał w czerwcowym raporcie dla inwestorów, powołując się na prezesa Telekomunikacji Polskiej, że w strategii operatora będzie mowa o obniżce kosztów i istotnej restrukturyzacji zatrudnienia. Zdaniem analityków sprawą nierównego dostępu do informacji powinna się zająć KNF. Sama TP podała, że raport ML jest opinią analityka i nie odzwierciedla żadnych decyzji ani planów zatwierdzonych przez spółkę.

A na jakim etapie postępowania przed Komisją jest sprawa podzielenia Banku BPH i połączenia z Pekao?

- Do KNF należy rozpatrzenie wniosku o ogłoszenie wezwania na akcje, ale do tej pory go nie dostaliśmy. Gdy do nas dotrze, będziemy go rozpatrywali zgodnie z prawem i nie będziemy naginać przepisów na potrzeby tej transakcji. Postępowanie w sprawie podziału Banku BPH prowadzi GINB, który podlega pod NBP. KNB podejmie decyzję na podstawie informacji przygotowanych niezależnie przez GINB.

WŁOSKI PROBLEM
Polska jest jedynym krajem w Europie, gdzie specjalnie dla transakcji połączenia banków UniCredit i HVB (właścicieli Pekao i Banku BPH) znowelizowano prawo bankowe, ale brakuje regulacji, która umożliwia przeprowadzenie wezwania do sprzedaży reszty akcji Banku BPH na giełdzie po cenie oddającej wartość podzielonego banku. Według obowiązujących zasad nabywca 200 oddziałów Banku BPH po przekroczeniu progu 66 proc. głosów na WZA będzie musiał ogłosić wezwanie na resztę akcji spółki. Nabywca musiałby więc wydać 2 mld euro na wykup akcjonariuszy mniejszościowych

Kłopoty z dostarczaniem informacji ma też kilka innych firm, analitycy mówią chociażby o Elektrimie.

- Rzeczywiście ta spółka po okresie, kiedy była prymusem giełdy, teraz zaliczana jest do mniej stabilnych. Pojawiają się sugestie usunięcia jej z giełdy lub zawieszenia notowań, ale taka decyzja uderzyłaby w drobnych akcjonariuszy.

Jak pan ocenia opóźnienia w prywatyzacji spółek Skarbu Państwa?

- Z punktu widzenia rynku kapitałowego te oferty byłyby potrzebne. Wejście na giełdę dużych przedsiębiorstw poprawiłoby jej płynność, a to jest teraz bolączką naszego rynku kapitałowego. Większość firm debiutujących obecnie na giełdzie działa od pięciu, dziesięciu lat, więc z natury rzeczy można je zaliczyć do średnich, a ich kapitalizacja nie jest wysoka.

? Zarzuca się wam jednak, że zbyt długo akceptujecie prospekty emisyjne, co ogranicza podaż akcji.

- Prospekty akceptujemy szybko, tylko niektórymi zajmujemy się po dziesięć razy. Rekordziści robią nawet 250 błędów w prospekcie. Gdyby emitenci wolniej, ale bardziej starannie przygotowywali prospekty, proces ich akceptacji przebiegałby sprawniej. Już kilka miesięcy temu opracowaliśmy zestawienie najczęstszych błędów, ale nadal się one powtarzają.

Niemal przy każdej ofercie publicznej banki oferują wysokie pożyczki na zakup akcji. To powoduje wysokie redukcje w zapisach. Czy to zdrowe?

- To pokazuje, że na naszym rynku brakuje równowagi. Chętnych na akcje jest dużo, a emisje, mimo że jest ich coraz więcej, są stosunkowo małe. KNF nie może jednak ingerować w ten obszar postępowania uczestników rynku.

A czy KNF zareaguje na to, że w tak dużej spółce jak PZU zarząd pracuje w dwuosobowym składzie i tylko jeden z członków ma akceptację nadzoru?

- Przygotowujemy w tej sprawie korespondencję.

Czy po przeforsowaniu zmian w procedurach dotyczących wypłacania VAT przy odszkodowaniach w OC komunikacyjnym wypłacalnychna kosztorys zajmiecie się innymi praktykami, na które skarżą się klienci?

- W najbliższym czasie przyjrzymy się praktykom niektórych towarzystw, które przy pewnym poziomie kosztów naprawy samochodu w relacji do jego wartości sprzed szkody, zwykle 70 proc., arbitralnie orzekają tzw. szkodę całkowitą w przypadku likwidacji szkody z OC komunikacyjnego. Będziemy też badali terminowość likwidacji szkód. Chcemy też, wspólnie z UOKiK, poszukać narzędzi, które pozwoliłyby na zrównoważenie asymetrii między klientami a towarzystwami ubezpieczeniowymi.

Niedługo minie rok od powołania Komisji Nadzoru Finansowego. Co z rzeczy, które udało się w tym czasie zrobić, uważa pan za sukces,a co za porażkę?

- Mam wrażenie, że udało nam się zmienić nastawienie do tej instytucji. Urząd powstawał w atmosferze niechęci do skonsolidowanego nadzoru. Rzadko zdarza się, żeby jakiś podmiot na wejściu miał taki duży minus w oczach opinii publicznej. Cała ta atmosfera wokół urzędu wpływała na pracowników, niektórzy czuli się niepewnie. Na szczęście większość z najlepszych udało się zatrzymać. Sukcesem był też sam proces stworzenia jednolitego nadzoru.

Nie znajduję niczego, co można by uznać za porażkę. Mamy za to kilka obszarów, które stanowią wyzwanie na kolejne miesiące. Spore nadzieje pokładam w rozbudowaniu funkcji analitycznej nadzoru, żeby umiał przewidzieć pewne scenariusze rozwoju sytuacji i przygotować się do nich. Będziemy też zajmować się kwestią reklam produktów finansowych. Fundusze inwestycyjne znakomicie wiedzą, jaką czcionką napisać ostatnią stopę zwrotu, a jaką informację o ryzyku inwestycyjnym i braku gwarancji jej osiągnięcia w przyszłości. Nie możemy stanowić prawa, ale przez rekomendację możemy wyrazić swoją opinię. Możemy też zainteresować instytucję, która ma moc ustawodawczą. I to robimy. Rada Rozwoju Rynku Finansowego przy Ministrze Finansów zajmie się tą kwestią.

STANISŁAW KLUZA był wiceministrem finansów, a po odejściu Zyty Gilowskiej w lipcu 2006 r. został ministrem finansów. Pracował również m.in. w Unilever Polska, McKinsey i BGŻ

Rozmawiali MARCIN JAWORSKI i KUBA KURASZ

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: bank | nadzór | wicepremier | KNF | Komisji Nadzoru Finansowego | pekao | Gotowi?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »