GPW blisko zakończenia odbicia

Coraz bardziej aktualne jest pytanie czy trwający od połowy lipca wzrost na naszym parkiecie traktować jako zapowiedź lepszych czasów, czy też okazję do sprzedaży papierów. Jeszcze u progu tego tygodnia odpowiedź brzmiała optymistycznie, jednak przebieg dwóch ostatnich sesji przechylił szalę na drugą stronę.

Coraz bardziej aktualne jest pytanie czy trwający od połowy lipca wzrost na naszym parkiecie traktować jako zapowiedź lepszych czasów, czy też okazję do sprzedaży papierów. Jeszcze u progu tego tygodnia odpowiedź brzmiała optymistycznie, jednak przebieg dwóch ostatnich sesji przechylił szalę na drugą stronę.

Zarówno środowe, jak i czwartkowe notowania rozczarowały. Ich konsekwencją było zejście WIG do dolnej granicy luki hossy z końca lipca. Tym samym zagrożenie powstaniem formacji wyspy odwrotu, kończącej odbicie, stało się bardzo realne. Sekwencja zdarzeń stwarza ryzyko takiego obrotu sprawy. Najpierw mieliśmy jedno zejście do wsparcia, zostało ono obronione, potem przyszła próba odbicia. Nie wyniosła ona indeksu do nowych maksimów i znów wsparcie zostało zagrożone. Taki układ wskazuje na jego przełamanie.

To scenariusz tym bardziej realny, że wydarzenia na świecie toczą się niekorzystnie dla posiadaczy akcji. Ich apetyty rozbudził spadek cen ropy naftowej, ale po początkowym wręcz euforycznym przyjęciu tego, z każdym dniem malał wpływ niższych cen paliw na rynek akcji. Zamiast tego pojawiło się coraz więcej obaw, że taniejące surowce jedynie potwierdzają postępujące spowolnienie gospodarcze na świecie. Wczorajsze wydarzenia wpisywały się w taki schemat myślenia. Decyzji Europejskiego Banku Centralnego o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie towarzyszył komentarz wyrażający obawy o kondycję europejskiej gospodarki. W podobnym tonie utrzymany był komentarz Banku Anglii. Ceny domów w Wielkiej Brytanii spadły w lipcu aż o 8,8%, czyli najwięcej od 1983 r.

Reklama

Fatalnie wypadły dane o liczbie nowych bezrobotnych w USA oraz liczbie osób pobierających zasiłki. To drugi z rzędu tydzień, kiedy te dane bardzo rozczarowały. Ich znaczenie dodatkowo wzmocniły niższe prognozy wzrostu sprzedaży przedstawione przez Wal-Mart, największą siec handlową w USA. To wszystko przekonywało, że spowolnienie przekłada się na kondycję konsumentów. Realizuje się więc scenariusz, którego obawiamy się od początku roku. Polega na tym, że kłopoty na rynkach finansowych i nieruchomości przełożą się ostatecznie na kondycję całej gospodarki.

Ciekawa jest kwestia stóp procentowych na świecie. Oprócz decyzji najważniejszych banków centralnych mieliśmy wczoraj dwa interesujące posunięcia mniej istotnych instytucji - w Korei w obawie przed inflacją zdecydowano się na podniesienie kosztu pieniądza, w Czechach, chcąc osłabić koronę, która przyczynia się do spowalniania gospodarki, stopy ścięto. Widać, że tam, gdzie waluta jest słaba dochodzi do zaostrzenia polityki pieniężnej, tam gdzie mocna do poluzowania. Dla nas szczególnie istotny jest przypadek czeski, który w połączeniu z aprecjacją dolara względem euro, może przecznic się do pogorszenia nastrojów wokół złotego. To zaś zniechęcałoby w krótkim terminie zagranicznych inwestorów do zainteresowania naszym rynkiem, choć na dłuższą metę na pewno byłby to sprzyjający czynnik.

Trzeba też odnotować zmianę trendu na rynku EUR/USD. Doprowadziło do tego przełamanie prze wspólną walutę bariery 1,54 USD. To otwiera drogę do zniżki euro poniżej 1,5 USD. Dziś powinny się rozstrzygnąć losy wsparcia na WIG, znajdującego się przy 40,9 tys. pkt. Zamknięcie dnia poniżej tego poziomu będzie złym prognostykiem na przyszły tydzień.

Katarzyna Siwek

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: GPW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »