GPW: czarny poniedziałek

Zdaniem analityków, wczorajszy spadek może mieć charakter długoterminowy. Wszystko zależy od tego, czy za ocanem szybko poprawią się nastroje.

Zdaniem analityków, wczorajszy spadek może mieć charakter długoterminowy. Wszystko zależy od tego, czy za ocanem szybko poprawią się nastroje.

Takie sesje jak poniedziałkowy fixing nie zdarzają się często. Wczorajsze poranne spadki były bardzo duże. Drastyczna przecena objęła swym zasięgiem praktycznie wszystkie notowane akcje. W takim tempie, jak wczoraj rynek nie będzie dalej spadać. Było ono zbyt duże. Inwestorzy wyróżniający się dłuższym horyzontem inwestycyjnym będą swoje decyzje opierali oceniając rozwój gospodarczy kraju. Makroekonomia jest dla nich najważniejsza. Bardziej żywiołowo reagować będą gracze nastawieni na krótki czas inwestycji, których na naszym rynku nie brakuje. Zagrania spekulacyjne wzorowane będą na zachowaniu indeksów rynków zagranicznych.

Reklama

Sławomir Gajewski, doradca inwestycyjny Credit Suisse Asset Managament.

Bezpośrednim impulsem wczorajszej paniki był piątkowy spadek zarówno na Wall Street, jak i Nasdaq. Giełdy amerykańskie zareagowały w ten sposób na dane o inflacji, które okazały się znacznie wyższe niż się spodziewano. Okazało się, że pięć dotychczasowych podwyżek stóp w St. Zjednoczonych po 0,25 pkt. proc. nie przyniosło oczekiwanych efektów, ponieważ realne stopy procentowe się nie zmieniły. Zwolennicy agresywnego zaostrzenia polityki pieniężnej dostali więc do ręki argument. Stąd realne obawy, że Fed na posiedzeniu 16 maja podwyższy stopy o 0,5 pkt proc.

Piątkowe spadki za oceanem dotknęły w równym stopniu spółki starej i nowej ekonomii. Wszyscy przez weekend zastanawiali się czy będziemy mieli do czynienia z czarnym poniedziałkiem. Ku zaskoczeniu gwałtowne zniżki miały miejsce tylko na giełdach azjatyckich, Europa zachowywała się spokojnie. Debiutująca dzisiaj spółka internetowa T-Online należąca do Deutsche Telecom nawet drożała w stosunku do ceny sprzedaży.

Póki WIG nie spadł poniżej 18 tys. punktów możemy uznać, że nie ma tragedii. Mimo korekty nasz rynek nie wygląda źle. Jeżeli w stanach Zjednoczonych nie dojdzie do takich spadków jak w 1987 roku, kiedy Dow Jones na jednej sesji stracił 22 proc. to wsparcie zostanie obronione. A w miesiącach letnich powinny napłynąć na GPW kapitały uciekające ze St. Zjednoczonych.

Natomiast jeżeli WIG, pod wpływem negatywnych wieści zza oceanu, spadnie poniżej18 tys. pkt. to wprawdzie będzie okazja do zakupów, ale zostanie zniszczony efekt wybicia. Takiego załamania spodziewałem się na jesieni, krach kwietniowy byłby ewenementem. Trzeba by było zweryfikować optymistyczny scenariusz.

Wojciech Białek, zarządzający portfelem SEB TFI

Gwałtowny spadek cen na giełdzie warszawskiej w poniedziałek ma wiele znamion paniki. Takie reakcje są odzwierciedleniem nastrojów panujących w piątek na giełdach USA bezpośrednio po ogłoszeniu niekorzystnych danych o inflacji w gospodarce amerykańskiej. Stąd też najważniejsze dla dalszego rozwoju wypadków będą zachowania inwestorów w USA. Panika zaś występuje najczęściej w końcowej fazie spadków. I obecnie wiele wskazuje na możliwość zakończenia już teraz trwającego miesiąc trendu spadkowego indeksu NASDAQ. Brakuje bowiem jeszcze kilku ważnych czynników aby piątkowe załamanie przekształciło się w początek długotrwałej bessy w USA. Trudno jednak prognozować czy taki długoterminowy zwrot koniunktury giełdowej nie nastąpi w ciągu 3-6 miesięcy. Natomiast w Polsce zarówno w sferze makroekonomicznej, jak i w informacjach przekazywanych ze spółek nie było ostatnio nic co sugerowałoby tak gwałtowną wyprzedaż akcji. Tak jak wcześniejsze wzrosty cen akcji nie miały często uzasadnienia w wynikach spółek i ogólnej sytuacji gospodarczej, tak obecnie paniczna wyprzedaż może doprowadzić do wyzbycia się akcji w lokalnym dołku koniunktury giełdowej.

Alfred Adamiec, doradca inwestycyjny PBK Asset Management

Nie ulega wątpliwości, że w najbliższym czasie będziemy się poruszać w takt giełd zachodnich. Jeśli tam utrzymywać się będą spadki, to trudno oczekiwać, żeby na naszej giełdzie było inaczej. Nie spodziewałbym się jednak żeby w dalszym ciągu miały one tak drastyczny charakter, jak wczoraj. Spadki najsilniej dotknęły spółki z sektora IT, co jest bezpośrednią konsekwencją załamania na Nasdaq. Jeżeli spadki na tym rynku będą się utrzymywać to także polskie spółki komputerowe będą notować dalsze obniżki kursów. W przypadku innych branż potencjał spadkowy jest już jednak bardziej ograniczony. W przypadku banków ich wycena rynkowa nie pozostawia miejsca na dalsze spadki. Większość z nich notowana jest obecnie poniżej wartości fundamentalnej. Spadki mogą jednak dotknąć niektóre firmy przemysłowe, które sporo zyskały na ostatnich wzrostach. Jednak i w tym przypadku należy zwrócić uwagę, że obserwowana poprawa koniunktury w przemyśle sprawia, że w dalszym ciągu ich perspektywy są dobre.

Marcin Materna, doradca inwestycyjny Domu Maklerskiego BIG-BG.

"O wszystkim będzie decydowała sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Jednak po tak dużym spadku na Nasdaq, można się spodziewać dużej podaży akcji z sektora high tec. W większości papiery te kupowane były przez inwestorów na kredyt. Ciężko jest w tej chwili prorokować co może się wydarzyć.

W przypadku Polski, uwagę zwraca też mała aktywność inwestorów zachodnich. Jeżeli chodzi o fundusze zachodni to można powiedzieć, że popyt z ich strony jest zamierający. Jedynych transakcji dokonują ostatnio zachodnie fundusze spekulacyjne tzw. szybkie pieniądze, które nastawione są jedynie na krótkookresowe inwestycje. Jednak i one poszukują obecnie raczej okazji do sprzedaży, a nie do kupna papierów" - uważa analityk.

Marek Juraś, z Erste Securuties.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: czarny poniedziałek | doradca | GPW | USA | Poniedzialek | czarny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »