GPW ma dziesięć lat i wiele niewiadomych przed sobą

Zaledwie kilka notowanych spółek, sesje odbywające się 2-3 razy w tygodniu, kursy rosnące codziennie o dopuszczalne maksimum i wreszcie nieustanny napór inwestorów, których zlecenia są realizowane... na zasadzie losowania.

Zaledwie kilka notowanych spółek, sesje odbywające się 2-3 razy w tygodniu, kursy rosnące codziennie o dopuszczalne maksimum i wreszcie nieustanny napór inwestorów, których zlecenia są realizowane... na zasadzie losowania.

Zaledwie kilka notowanych spółek, sesje odbywające się 2-3 razy w tygodniu, kursy rosnące codziennie o dopuszczalne maksimum i wreszcie nieustanny napór inwestorów, których zlecenia są realizowane... na zasadzie losowania. Brzmi znajomo? Słusznie, bo tak właśnie wyglądają od kilku miesięcy sesje na giełdzie w Mieście Ho Shi Mina, czyli w bratnim nam Wietnamie.

Wystarczy wskazać ten przykład, by pozbyć się wątpliwości, że przez dziesięć lat istnienia warszawska Giełda Papierów Wartościowych przebyła ogromną drogę. Jej już nie brakuje notowanych papierów (nie tylko akcji ale i prostych instrumentów pochodnych), sesje odbywają się w sposób zgodny ze standardami światowymi, zaś warszawskie notowania akcji są codziennie publikowane także w renomowanych światowych dziennikach gospodarczych. Inna rzecz, że nie ma już też tłumów inwestorów, a hossa? No cóż chyba zapomnieliśmy, co oznacza to słowo.

Reklama

Fakt, że dziesięciolecie GPW przypadło 16 kwietnia, czyli w okresie Wielkanocy, sprawił, że mniej lub bardziej oficjalne obchody trwają już od tygodnia i zakończą się za kilka dni. To szczęście, ale i pech giełdy. Przy okazji bowiem każdy, kto się wypowiada, zwraca uwagę na cały katalog słabości krajowego rynku kapitałowego.

Popatrzmy, jak wyglądała tuż przed Świętami tabela giełdy. Było na niej notowanych blisko 400 instrumentów finansowych, z czego 228 stanowiły akcje, 87 - warranty, 48 - obligacje i 25 - kontrakty terminowe. Pojedynczo były reprezentowane certyfikaty funduszy inwestycyjnych i prawa do akcji.

Statystycznie wygląda to całkiem nieźle, ale w praktyce uwaga inwestorów była zwrócona tylko na nieliczne papiery, przede wszystkim na jedną serię kontraktów terminowe na indeks WIG-20 oraz na zaledwie kilka spółek (głównie Elektrim i Telekomunikację Polską).

Także od strony wartości rynkowej liczby mogą wprowadzić w błąd. Kapitalizacja spółek z GPW przekracza wprawdzie 110 mld zł, ale po pierwsze tzw. free-float (czyli część akcji pozostająca w swobodnym obrocie giełdowym) jest drastycznie mniejsza, a po drugie GPW zawdzięcza swoją wielkość tylko kilku gigantom. TP S.A., PKN Orlen, Pekao SA, KGHM i Bank Handlowy mają w sumie 60-proc. udział w kapitalizacji. Poza nimi jest jeszcze kilkanaście liczących się firm oraz cała masa średniaków, którzy albo już mieli swoje "pięć minut", albo jeszcze czekają na szansę.

Zostawmy zresztą i samą giełdę i spójrzmy na jej otoczenie. Z jednej strony mamy nowoczesne regulacje - zarówno w ustawie o publicznym obrocie papierami wartościowymi jak i w nowiutkim kodeksie spółek handlowych. I co? I właśnie teraz ma miejsce tyle dziwnych wydarzeń co nigdy dotąd. Podwójne rady nadzorcze i zarządy, coraz ostrzejsze konflikty miedzy inwestorami strategicznymi a drobnymi akcjonariuszami, nieustanne roszady w niby-sprywatyzowanych spółkach Skarbu Państwa. Można by rzec, że biznes to pole wojny, więc spory powinny być czymś naturalnym. No dobrze, ale jakie spory, w jakim stylu? Te same media światowe, które drukują kursy polskich akcji, podają informacje, które normalnemu zachodniemu finansiście każą się zastanowić nad sensem zainwestowania choćby dolara na polskiej giełdzie.

Oczywiście krajobraz nie jest jednoznacznie ponury - Polska jest dużym rynkiem, który w dodatku za kilka lat ma szansę zostać włączony do struktur Unii Europejskiej. Zatem trudno sobie wyobrazić, żebyśmy całkowicie wypadli z kręgu, w którym krążą poważne pieniądze.

Ale czy częścią tego kręgu będzie Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie? Jest na to szansa, pod warunkiem, że znajdzie ona pomysł na wniesienie "twórczego wkładu" do jednego z zachodnich aliansów giełdowych. Jest na to szansa, ale to niekoniecznie zależy od samej giełdy.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: GPW | giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »