GPW myśli o likwidacji notowań jednolitych

GPW zastanawia się nad likwidacją notowań jednolitych. Jeżeli do tego dojdzie, wtedy wszystkie spółki z tego systemu przeniesione zostaną do notowań ciągłych, z niepłynnymi i groszowymi walorami włącznie.

GPW zastanawia się nad likwidacją notowań jednolitych. Jeżeli do tego dojdzie, wtedy wszystkie spółki z tego systemu przeniesione zostaną do notowań ciągłych, z niepłynnymi i groszowymi walorami włącznie.

Władze warszawskiej giełdy poważnie rozważają zlikwidowanie notowań jednolitych, tzw. dwukrotnego fixingu.

- Faktycznie zastanawiamy się nad likwidacją notowań jednolitych. Będziemy konsultować ten pomysł z członkami giełdy - domami maklerskimi. Chcemy poznać ich opinię w tej sprawie - mówi Piotr Szeliga, wiceprezes GPW.

Dziś już wiadomo, że takiego rozwiązania nie trzeba będzie długo konsultować. Maklerzy, przedstawiciele inwestorów instytucjonalnych, jak również indywidualni gracze uważają, że fixing utracił rację bytu wraz z wprowadzeniem nowego systemu obrotu giełdowego Warset.

Reklama

Obroty: 82 tys. zł!

Dotychczasowy dorobek notowań jednolitych jest opłakany. Na fixingu kwotowane są przede wszystkim małe i średnie spółki. Od wprowadzenia Warsetu aktywność graczy na tym rynku systematycznie zamiera. W efekcie stał on się marginesem giełdy.

Inwestorzy instytucjonalni skupili się na walorach wybranych firm z notowań ciągłych, z kolei drobni gracze kontrolują rynek kontraktów terminowych. Tymczasem indeks WIRR ukazujący koniunkturę wśród spółek z notowań jednolitych, nieprzerwanie od połowy 2001 roku znajduje się w bessie. Jego wartość przez blisko dwa lata stopniała o ponad 50 proc. Zdarza się, że z uwagi na zbyt małą liczbę zawartych transakcji wartość indeksu nie jest publikowana. Aktualny stan fixingu wyraźnie odzwierciedla wartość poniedziałkowego obrotu, która na 85 walorach (36 proc. wszystkich notowanych spółek) wyniosła zaledwie 82 tys. zł!

Koncentracja obrotu na akcjach największych emitentów nie jest problemem tylko i wyłącznie rodzimej giełdy, ale dotyka również inne parkiety europejskie. Jednak fatalna kondycja w jakiej znajduje się obecnie fixing tylko przybliża GPW do decyzji o jego likwidacji.

Bez złudzeń

Zdaniem przedstawicieli domów maklerskich możliwość handlowania danymi walorami zaledwie przez godzinę w ciągu dnia wprowadza zamieszanie przede wszystkim wśród inwestorów. Bywa, że drobni ciułacze nie zdają sobie sprawy, że posiadane przez nich papiery są notowane na fixingu.

Nikt nie łudzi się, że przeniesienie tych walorów do notowań ciągłych spowoduje nagłe ożywienie i powrót zainteresowania nimi. Z pewnością przyczyni się jednak do zwiększenia przejrzystości obrotu i umożliwi natychmiastową reakcję na wydarzenia w trakcie sesji. Giełdowi specjaliści proponują też inicjatywy, które mogłyby przyczynić się do poprawy sytuacji tych spółek po przeniesieniu do notowań ciągłych.

- Dla mniej płynnych walorów mogłyby zostać ustalone różne poziomy widełek (skala wahań kursów) - mówi Marek Pokrywka, kierownik Działu Operacyjnego DM BOŚ.

Jednak największe pole do popisu mają władze zapomnianych spółek.

- Dużą rolę w powrocie inwestorów do akcji małych i średnich spółek mają do odegrania one same. Najlepszą metodą poprawy płynności jest rozwój, poprawa wyników oraz dążenie do podnoszenia wartości dla akcjonariuszy. Animatorzy, choć wywiązują się ze swoich obowiązków, nie zastąpią rynku - mówi Piotr Szeliga.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: giełdy | GPW | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »