Hakia wypływa na szersze wody
Wyszukiwarka, której współwłaścicielem jest Prokom, wchodzi na rynek masowy. Jej wartość już można szacować na 800 mln USD. Z hakii można korzystać od ponad roku. Na razie jednak inteligentna wyszukiwarka znana jest głównie wśród specjalistów z branży.
- Taką mamy strategię. Najpierw chcieliśmy dotrzeć do analityków i obserwatorów rynku i uświadomić im, że hakia istnieje. Teraz przyszedł czas na rynek masowy - mówi Ilkka Almonkari, odpowiedzialny za projekt hakii z ramienia grupy Prokom.
Dlatego mniej więcej za miesiąc ruszy usługa umożliwiająca komunikowanie się z ludźmi, którzy zadali wyszukiwarce to samo pytanie (tym hakia różni się np. od Google - użytkownik zadaje jej pytania, nie wstukuje haseł). - Szacujemy, że ta usługa istotnie zwiększy grono użytkowników hakii. Zaczniemy tworzyć tak popularne dziś społeczności internetowe - podkreśla Ilkka Almonkari. Do końca tego roku hakia zaoferuje użytkownikom kolejne usługi. Na razie jednak ich nie ujawnia. W przyszłym roku zamierza też uruchomić nowe wersje językowe wyszukiwarki (na razie działa tylko angielska). Na pierwszy ogień pójdzie język hiszpański, a potem języki azjatyckie.
Hakia czerpie przychody z reklam. Nie ujawnia jednak poziomu obrotów. Ilkka Almonkari podaje jedynie, że do końca tego roku firma osiągnie próg rentowności i zacznie na siebie zarabiać. Liczbę użytkowników wyszukiwarki szacuje na kilkadziesiąt tysięcy dziennie i podkreśla, że ich grono stale rośnie. Najwięcej z nich mieszka w Stanach Zjednoczonych i Europie.
Alternatywna setka
Zdaniem analityków z firmy IDC, specjalizującej się w badaniu rynku IT, przyszłość takich wyszukiwarek jest obiecująca. - Zaspokajają potrzeby tzw. hardusers, czyli ludzi poszukujących informacji z bardzo wąskiej dziedziny. Google im nie wystarcza - wyjaśnia Magda Borowik z IDC. Jej zdaniem, hakia radzi sobie na tym polu bardzo dobrze.
- Kilkadziesiąt tysięcy użytkowników dziennie to niezły wynik dla wyszukiwarki, która funkcjonuje na razie w wersji beta (testowej - przyp. red.) - mówi Magda Borowik.
Mimo krótkiej historii hakia jest już na liście 100 największych alternatywnych wyszukiwarek na świecie (w sumie jest ich tysiąc). Bardzo pobieżne szacunki przypisują hakii 0,8 proc. światowego rynku wyszukiwarek, którego wartość szacowana jest na blisko 100 mld USD (patrz ramka). To daje wycenę wysokości 800 mln USD. - Ponadto takie wyszukiwarki jak hakia są bardzo atrakcyjne dla reklamodawców. Pozwalają precyzyjnie trafić do konkretnej grupy osób - podkreśla Magda Borowik.
Burzliwy wrzesień
Hakia jest dziś własnością grupy międzynarodowych inwestorów, wśród których są zarówno fundusze, jak i osoby indywidualne. Grupa Prokomu kontroluje nieco ponad 4 proc. kapitału firmy, w tym 2 proc. należy do Prokomu Investments. Jakie są ich plany? - W połowie września rada nadzorcza i najważniejsi akcjonariusze spotkają się, by przedyskutować przyszłość firmy - mówi Wiesław Walendziak, wiceprezes Prokom Investments, odpowiedzialny m.in. za projekt hakii.
Burza mózgów będzie dotyczyła m.in. ewentualnego wprowadzenia firmy na amerykański rynek Nasdaq w 2008 r. i rozpatrzenia ofert przejęcia hakii przez innych graczy na rynku wyszukiwarek.
- Bardziej prawdopodobne jest jednak, że akcjonariusze postawią na samodzielny rozwój - mówi Wiesław Walendziak. Jeśli rzeczywiście tak będzie, może dojść do podniesienia kapitału hakii. - Byłoby to nieznaczne dokapitalizowanie. W grę wchodzi uzyskanie dodatkowych paru milionów dolarów od każdego z akcjonariuszy - dodaje Wiesław Walendziak. Pieniądze pójdą na inwestycje. Dla Prokomu jest to o tyle interesujące, że w planach inwestycyjnych hakii jest budowa we Wrocławiu jednego z głównych data center w Europie we współpracy z jedną ze spółek z grupy Prokomu. Co potem? - Nie ulega wątpliwości, że kiedyś hakia zostanie sprzedana wielkiemu graczowi. Pytanie tylko, kiedy i za ile - zauważa Ewa Zborowska z IDC. Dodaje, że w branży mówi się, że wartość hakii wzrosła już na tyle, że inwestycja na pewno się akcjonariuszom zwróciła, a to dopiero okres niemowlęcy.