Hossa paliwowych zagrożona

Lotos wypracował bardzo wysokie wyniki w końcówce ubiegłego roku. Zarobek netto w IV kwartale przekroczył 408 mln zł. Inwestorzy przyjęli rezultaty rafinerii z Wybrzeża z wyraźną ulgą, bo dzień wcześniej nie na żarty wystraszył ich Orlen.

Lotos wypracował bardzo wysokie wyniki w końcówce ubiegłego roku. Zarobek netto w IV kwartale przekroczył 408 mln zł. Inwestorzy przyjęli rezultaty rafinerii z Wybrzeża z wyraźną ulgą, bo dzień wcześniej nie na żarty wystraszył ich Orlen.

Kurs Lotosu wzrósł wczoraj o 0,2 proc. po 7-proc. przecenie na poprzedniej sesji. Jednak wysoki zarobek to przede wszystkim efekt zdarzeń jednorazowych. Gdyby nie one, zysk netto byłby gorszy niż rok wcześniej i nie sprostałby oczekiwaniom rynku.

Zdarzenie jednorazowe to zakończenie wyceny wartości aktywów oraz zobowiązań przejętych rafinerii południowych i Petrobalticu. Pozwoliła ona na przeszacowanie wyników skonsolidowanych o 288 mln zł. Bez tego zabiegu zysk netto wyniósłby 119 mln zł, czyli poniżej średniej oczekiwań analityków (około 130 mln zł).

Reklama

W wynikach Lotosu, podobnie jak Orlenu, uwidacznia się malejąca różnica cen między kupowaną przez polskie rafinerie tańszą rosyjską ropą Ural, a pochodzącą z Morza Północnego ropą Brent. Różnica ta jest obecnie aż o 40 proc. mniejsza niż rok wcześniej. Obecna polityka surowcowa Rosji zmierza do maksymalizacji zysku, co nie pozostawia nadziei na odwrócenie tego niekorzystnego dla polskich firm trendu. W efekcie czynnik, który do tej pory przynosił obu spółkom ponadprzeciętne zyski, będzie coraz bardziej tracił na znaczeniu. Dodatkowo rafinerie nie są w stanie zatrzymać spadku marż rafineryjnych i narzekają na spadek światowych cen ropy. Czynnikiem, który pozytywnie wpływa na poziom rentowności, jest w przypadku Lotosu wysokie wykorzystanie mocy wytwórczych (ponad 99 proc.) po zakończeniu rozbudowy w drugim kwartale 2005 r.

Wiele wskazuje na to, że zaczyna się sprawdzać scenariusz z noworocznej ankiety PB, w której większość analityków zalecała unikanie spółek surowcowych. Wydaje się, że obie spółki paliwowe wyczerpały limit dobrych informacji dla inwestorów. Dodatkowo nad rafineriami wisi widmo politycznego trzęsienia ziemi w ich władzach. To zwiększa niepewność i wraz z niezbyt korzystnymi czynnikami cenowymi może przypieczętować koniec hossy akcji surowcowych.

Analiza techniczna pokazuje, że na wykresach kursu Lotosu i Orlenu zaczynają tworzyć się formacje podwójnego szczytu. Jeśli się zrealizują, grozi to głębszą przeceną. Wsparciem dla kursu Lotosu jest strefa 50 zł wobec wczorajszego zamknięcia na poziomie 51,40 zł. Z kolei dla Orlenu znajduje się ona na wysokości 57 zł wobec środowego kursu 60,3 zł.

Sebastian Gawłowski

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: zagrożeni | Netto | Hoss | hossa | "Hoss"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »