Instytucje bardziej wybredne

Cinema City zrezygnowała z publicznej oferty. Eurocash przesunął swoją na 2005 rok. Eurofaktor sprzedał tylko nowe akcje - dzięki drobnym graczom. Fundusze inwestycyjne nie były zainteresowane. Dlaczego?

Cinema City zrezygnowała z publicznej oferty. Eurocash przesunął swoją na 2005 rok. Eurofaktor sprzedał tylko nowe akcje - dzięki drobnym graczom. Fundusze inwestycyjne nie były  zainteresowane. Dlaczego?

Cinema City International (CCI, operator kin) zamierzała sprzedać 10 mln nowych papierów po 15-18 zł. Kilku milionów starych walorów chcieli się pozbyć mniejszościowi akcjonariusze. Jeszcze w poniedziałek Ryszard Czerwiński, wiceprezes Domu Maklerskiego BZ WBK (oferujący), zapowiadał sukces subskrypcji. We wtorek późnym wieczorem spółka podała, że rezygnuje z oferty. "Zdaniem zarządu, wyniki budowy księgi popytu nie gwarantowały odpowiedniego poziomu płynności akcji na rynku wtórnym" - poinformowała.

- Nie ukrywam, że słabe wyniki book-buildingu były dla nas zaskoczeniem po ciepłym przyjęciu podczas spotkań z inwestorami - powiedział nam Mooky Greidinger, dyrektor zarządzający CCI. - Nie wiem, o co chodzi. Będziemy realizować program inwestycyjny: częściowo ze środków bankowych, częściowo własnych. Nie rezygnujemy ze statusu spółki publicznej. Niewykluczone że za jakiś czas ponownie spróbujemy przeprowadzić ofertę - dodał.

Reklama

Więcej czasu do namysłu

Eurocash podał, że przesuwa ofertę na 2005 r. Do inwestorów miały trafić akcje o wartości około 150 mln zł. To nieoficjalne dane - pomimo wcześniejszych zapowiedzi spółka nie opublikowała do 7 grudnia przedziału cenowego. - Chcemy dać inwestorom czas na rzetelne zapoznanie się z naszą spółką i warunkami oferty - komentuje Luis Amaral, prezes Eurocashu. Mówi tak, choć na początku grudnia na konferencji prasowej zarówno on, jak i doradca, CA IB Financial Advisers, zapewniali, że z uplasowaniem walorów na rynku jeszcze w tym roku nie będzie problemu. - Oferta przed świętami powiodłaby się, jednak nie chcemy jej realizować za wszelką cenę, w natłoku innych emisji - tłumaczy Tomasz Witczak, dyrektor CA IB Financial Advisers.

Zainteresowanie stopniało

W zeszłym tygodniu Eurofaktor, największa niebankowa firma faktoringowa, sprzedała wszystkie nowe akcje (2 mln). Jednak ze sprzedaży 400 tys. walorów - ze względu na niską cenę - zrezygnowali udziałowcy spółki. Sukces emisji Eurofaktor zawdzięcza drobnym inwestorom, a nie instytucjom.

Według Mirosława Nowickiego, wiceprezesa Eurofaktora, na etapie badania popytu, w trakcie ustalania widełek cenowych, spółka odnotowała duże zainteresowanie ofertą. Jednak potem, z niewyjaśnionych dla niego przyczyn, kilka funduszy wycofało się. Ich rezygnacja była też powodem ustalenia ceny emisyjnej w book-buildingu na najniższym poziomie widełek cenowych - 18 zł. Z naszych informacji wynika, że spółką interesowało się pierwotnie ponad 10 funduszy. Zapis na akcje złożyły tylko 3-4.

Pogłoski i kategoryczne "nie"

Przedstawiciel jednego z oferujących akcje twierdzi, że zarządzający funduszami mają teraz "ważniejsze sprawy" niż składanie zapisów w book-buildingach. Według niego, w instytucjach trwają wewnętrzne dochodzenia związane z publikacją "Pulsu Biznesu". Dziennik podał, że KPWiG przygląda się transakcjom, w których brały udział fundusze PZU, AIG, ING, BRE i Pioneera Pekao. Według naszego rozmówcy, zarządzający funduszami mogli nawet utracić pełnomocnictwa do składania zapisów w ofertach.

- Nic mi na ten temat nie wiadomo. Prowadzimy normalną działalność inwestycyjną - dementuje Marek Sojka, zarządzający PTE PZU. Zaprzecza też, jakoby w jego firmie prowadzone było dochodzenie. Podobnie zareagowano w AIG. Mariusz Adamiak, zarządzający Pioneer Pekao, stwierdził kategorycznie: Absolutnie nie. Praca w firmie przebiega normalnie. Nasze procedury inwestycyjne, w tym także kontrolne, istnieją od dawna i działają w sposób ciągły, w każdym momencie. Są egzekwowane przez niezależny pion nadzoru.

Potrzebny kompromis

Według M. Adamiaka: Część ofert się sprzedaje, część nie. To normalne. Fundusze każdą potencjalną inwestycję oceniają indywidualnie. We wskazanych przypadkach inwestorzy prawdopodobnie uznali, że ceny są zbyt wysokie, biorąc pod uwagę perspektywy spółek i ryzyko inwestycyjne. Mogło być też tak, że ceny oferowane przez inwestorów rozminęły się z oczekiwaniami sprzedających.

Andrzej Kosiński, zarządzający funduszem akcji w AIG Investment Management, jest podobnego zdania. - Emitenci przyzwyczaili się, że akcje można sprzedać, także drogo. Inwestorzy przekonali się z kolei, że nie jest sztuką kupić akcje w ofercie, ale jest sztuką kupić je tanio. Nazbierało się negatywnych przykładów, co zniechęciło uczestniczące do tej pory w ofertach fundusze - mówi. Tomasz Tarczyński, współzarządzający w AIG IM, przygotował indeks dla 29 debiutantów. Jego zestawienie z WIG-iem wskazuje, że więcej można było zarobić, nie biorąc udziału w publicznych ofertach, ale grając na rynku wtórnym.

Urszula Zielińska, Piotr Utrata, Krzysztof Woch

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: city | instytucje | Cinema City | AIG | fundusze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »