Interia: co najmniej pięć serwisów w tym roku
Celem strategicznym portalu Interia.pl jest w tym momencie prześcignięcie portalu Wirtualnej Polski. Spółka zakłada w tym roku 30-proc. wzrost przychodów. Ma w tym pomóc uruchomienie od pięciu do ośmiu kolejnych dużych serwisów. Rozmowa z Grzegorzem Błażewiczem, prezesem Interia.pl.
- Portale prześcigają się w uruchamianiu nowych serwisów, coraz silniej stawiają na multimedia, wchodzą np. w usługi mobilne i telekomunikację. Ile serwisów uruchomicie do końca tego roku i ile przeznaczycie pieniędzy na te inwestycje?
- Na tle innych jesteśmy dziś jedyną spółką stricte internetową. Konkurenci coraz więcej czasu i energii poświęcają na wchodzenie w nowe, dotychczas niezarezerwowane dla spółek internetowych segmenty, podczas gdy dla nas sieć jest i będzie podstawowym obszarem działalności. Rozwój w tym kierunku jest dla nas najważniejszy. W tym roku uruchomiliśmy już kilka nowych serwisów.
Wśród nich takie, jak oparty na mapach serwis ogłoszeń drobnych Populada.pl, serwis informacji lokalnych Polskalokalna.pl, serwis mobilny na komórki, wkrótce ruszymy z nowymi projektami dziennikarstwa obywatelskiego i lada moment ruszy nasza platforma dystrybucji treści multimedialnych Fulmido, a także własna platforma eCommerce. Do końca roku planujemy uruchomić jeszcze pięć do ośmiu kolejnych dużych serwisów. W sumie nasze tegoroczne inwestycje w tym zakresie zamknąć można kwotą około 4 mln zł. Wszystkie nowe serwisy to organiczny rozwój spółki.
- Jakie kierunki inwestycji są dla was najważniejsze?
- Multimedia i serwisy społecznościowe, które będą zwiększać nasz zasięg. Rozwijać będziemy także nowe formy reklamy oraz serwisy zwiększające przychody z usług e-commerce. W ciągu dwóch tygodni wprowadzimy nową ofertę reklamy kontekstowej, czyli Interia AdSearch. Będziemy mieli największy zasięg w polskim internecie, sięgający 90 proc. Ogłoszenia kontekstowe to ogromny rynek w Polsce, który zbliża się wielkością do rynku tradycyjnej reklamy internetowej.
- Jak opisałby pan strategię Interii?
- Coraz mniej jesteśmy portalem, a coraz bardziej spółką internetową, której portal jest najważniejszym, stanowiącym ok. 95 proc. spółki aktywem. Wewnętrznie kujemy taką strategię pod hasłem Tworzymy internet i tutaj się staramy dobrze bawić w nowe serwisy, nowe projekty. Na razie na brak gotówki nie narzekamy. Podstawą jest więc zrobienie ciekawego projektu, uruchomienie i napędzenie oglądalności, zwiększenie zasięgu, a dopiero potem próba monetyzacji jednego czy drugiego dokonania.
- Jesteście trzecim pod względem liczby użytkowników i odsłon portalem na rynku. Waszym celem zapisanym w strategii jest detronizacja Onetu i zdobycie pierwszego miejsca na rynku?
- Naszą intencją strategiczną jest prześcignięcie WP. Nie wyobrażam sobie innego definiowania celów. Wolę, żeby pracownicy Interia.pl myśleli w kategoriach walki o rynek niż w kategoriach budowania wartości spółki. Pierwsze miejsce jest bardziej odległe, zależne od wielu czynników, na pewno chcemy powalczyć o miejsce na szczycie. Inaczej nie chciałoby mi się przychodzić do roboty.
- Planujecie jakąś współpracę z mniejszościowym właścicielem Wydawnictwem Bauer?
- Uważamy, że na tym polu jest wiele ciekawych możliwości. Myślę o współpracy wykorzystującej potencjalne synergie, która może być o wiele głębsza i bardziej zaawansowana niż tylko współpraca promocyjna i crosslinkowanie. Dokładnie o jakie pomysły chodzi, nie mogę powiedzieć. Mogą to być duże wspólne przedsięwzięcia internetowe. Teraz czekamy na ruch Bauera w tej sprawie. Jestem przekonany, że współpraca byłaby bardzo dobra dla obu stron.
- Byliście postrzegani jako portal kierowany raczej do młodszego widza. Zmieniliście sposób pozycjonowania?
- Ludzie młodzi to największa grupa użytkowników. Ale to, że jesteśmy kojarzeni z młodszą grupą, nie wynika z tego, że konkretnie pod tych ludzi portal profilujemy, tylko z tego, że jesteśmy na luzie, staramy się być bezpretensjonalni, na luzie i dobrze poinformowani. Szef marketingu powiedział mi ostatnio, że Interia powinna być jak dobry kumpel, do którego można w każdej chwili zadzwonić i iść sympatycznie pogadać przy piwie. Oprócz tego mamy i będziemy tworzyć serwisy profilowane do konkretnych grup odbiorców, w zależności od wieku, zainteresowań i oczekiwań.
- Jakie wyniki planujecie w tym roku?
- Jesteśmy na dobrej drodze, żeby zrealizować zakładany na 2007 rok wzrost przychodów oraz wzrost zysku netto o 30 proc. Pierwszy kwartał był bardzo dobry, drugi zapowiada się podobnie. W 2006 roku mieliśmy rentowność na poziomie 10 proc., w pierwszym kwartale 2007 r. mieliśmy 17 proc. rentowności. Takie rzeczy są możliwe tylko w branży internetowej. Zwiększanie przychodów nie wiąże się bezpośrednio ze zwiększaniem kosztów, natomiast wynika z ludzkiej kreatywności i pomysłów.
- Jaki model biznesowy będzie obowiązywał w internecie na przykład za pięć lat: treści płatne czy wszystko za darmo, finansowane przez reklamodawców?
- To tak jakby dziś próbować wytypować wynik finału Euro 2012. Obecnie w internecie strumień przychodowy nie jest bezpośrednio powiązany z aktywnością użytkownika, tzn. użytkownik korzysta z serwisu, ale pieniądze pochodzą od reklamodawcy. Nasz inwentarz, czyli odsłony, które generują użytkownicy i którym handlujemy, posiada w zależności od serwisu swoją określoną cenę. Pytanie, kiedy tę cenę będzie również w stanie płacić użytkownik. Obecnie podejmowane są pierwsze próby wprowadzania mikropłatności za korzystanie ze specjalistycznych treści, na uwagę zasługuje e-commerce we każdej formie, czy to wymianie handlowej, czy kupnie produktów on-line. Prawda jest jednak taka, że jak przychodzi do płatności za treści, to użytkownicy płacą niechętnie. Nawet za serwis z tajnymi informacjami z życia Dody i Radka.
Rozmawiał: Michał Fura