Inwestorzy stawiają na szybkie zwycięstwo USA

Wczoraj amerykańskie wojska weszły do zdemilitaryzowanej strefy na granicy Kuwejtu i Iraku. Wiadomość tę podały kuwejckie źródła bezpieczeństwa, a za nimi telewizja Al-Dżazira. Rzecznik sił zbrojnych USA natychmiast ją zdementował, a jego brytyjski odpowiednik powiedział jedynie, że nie może komentować doniesień mediów.

Wczoraj amerykańskie wojska weszły do zdemilitaryzowanej strefy na granicy Kuwejtu i Iraku. Wiadomość tę podały kuwejckie źródła bezpieczeństwa, a za nimi telewizja Al-Dżazira. Rzecznik sił zbrojnych USA natychmiast ją zdementował, a jego brytyjski odpowiednik powiedział jedynie, że nie może komentować doniesień mediów.

Strefa zdemilitaryzowana sięga 5 km w głąb Kuwejtu i 10 km w głąb terytorium irackiego. Nie wiadomo, jak daleko posunęły się wojska. Wiadomo, że w poniedziałek strefę tę opuścili obserwatorzy ONZ.

W reakcji na dość powszechne oczekiwania, że wojna zakończy się szybkim zwycięstwem Amerykanów, ponownie umocnił się dolar wobec euro i jena. Na międzybankowym rynku w Nowym Jorku kurs dolara wzrósł do 1,0572 za euro. We wtorek wynosił 1,0636. - Szybkie zakończenie wojny z Irakiem spowoduje spadek cen ropy naftowej i duże zwyżki na amerykańskich giełdach. Może też doprowadzić do umocnienia dolara nawet do 95 centów za euro w najbliższych trzech miesiącach - uważa Toru Umemoto, strateg walutowy z tokijskiego oddziału Morgan Stanley.

Reklama

Na amerykańskie ruchy wojsk na granicy kuwejcko-irackiej zareagował również rynek paliwowy. Wczoraj przed południem ceny ropy naftowej wzrosły na londyńskiej giełdzie aż o 2% w stosunku do wtorkowego zamknięcia. Później przeważyło przekonanie, że wojna nie zakłóci dostaw z Bliskiego Wschodu i ropa staniała do 27,36 USD za baryłkę. Była zatem droższa o zaledwie 11 centów niż dzień wcześniej. W ciągu pięciu ostatnich dni ropa staniała o 19,6%.

Optymizm nie opuszczał inwestorów tylko na największych europejskich rynkach. Jednak i tam nastroje pogarszały się z godziny na godzinę. Powodem była niepewność. Im bliżej było zapowiedzianego przemówienia prezydenta Busha, tym więcej pojawiało się informacji, że tej nocy wojna jeszcze się nie zacznie.

Wczoraj na amerykańskich giełdach indeksy spadały od początku notowań. Perspektywa rychłej wojny i zwycięstwa tym razem nie zdominowała jednak nastrojów amerykańskich inwestorów. Spadki wiązano nie z konfliktem irackim, ale zapowiedzią gorszych wyników finansowych komputerowego giganta Oracle.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: al-Dżazira | 'Na granicy' | USA | wojna | wojsko | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »