Inwestorzy uwierzyli w reaktywację Wólczanki

Ponad 55-proc. zysk przyniosła już w tym roku inwestycja w papiery łódzkiej Wólczanki. To jeden z najlepszych wyników na warszawskiej giełdzie. Od końca listopada cena papierów czołowego polskiego producenta odzieży wzrosła z niecałych 6 do ponad 11,50 zł i wszystko wskazuje na to, że to nie koniec dobrej passy.

Ponad 55-proc. zysk przyniosła już w tym roku inwestycja w papiery łódzkiej Wólczanki. To jeden z najlepszych wyników na warszawskiej giełdzie. Od końca listopada cena papierów czołowego polskiego producenta odzieży wzrosła z niecałych 6 do ponad 11,50 zł i wszystko wskazuje na to, że to nie koniec dobrej passy.

Takie przekonanie zdają się podzielać giełdowi inwestorzy, czego dowodzi stosunkowo wysoka jak na spółkę średnia obrotów na sesję. Wynosi ona ponad 230 tys. zł przy sporej przewadze popytu.

W przeciwieństwie do innych spekulacyjnych walorów, a tak do niedawna można było oceniać akcje spółki, istnieją silne fundamentalne podstawy uzasadniające wzrost kursu. Rzutem na taśmę Wólczanka zakończyła ubiegły rok ugodą z Bankiem Gospodarki Żywnościowej. Dotyczy ona spłaty 20 mln zł długu, a związana jest z poręczeniem udzielonym przez producenta odzieży dawnej spółce zależnej WLC Inwest. Zawarta z wierzycielem umowa przewiduje emisję kilku transzy obligacji, które obejmie BGŻ. Papiery zostaną zabezpieczone m.in. majątkiem spółki oraz zastawem na znaku towarowym. To nie jedyne obostrzenia. Spółka nie tylko zapłaci BGŻ za przeprowadzenie emisji, zmuszona została także do otwarcia w tym banku konta, poprzez które w kolejnych latach będzie rozliczała od 50 do 75 proc. swoich obrotów. Priorytetem przy ewentualnej sprzedaży zbędnego majątku ma być wykup obligacji za pozyskane w ten sposób środki. Emisja ma zostać przeprowadzona już w I kwartale. Terminy wykupu obligacji są zróżnicowane i przypadają na lata 2004-15.

Reklama

Gdyby nie straty, jakie przyniosły inwestycje prowadzone poprzez spółkę WLC Inwest, Wólczanka mogłaby być jednym z niewielu producentów odzieży, którzy zarabiają na swojej działalności. Jeszcze w 2001 r. zysk netto spółki zamknął się kwotą 2,25 mln zł, rok później była już strata aż 33,19 mln zł. Gros tej kwoty pochłonęła rezerwa na nietrafione inwestycje. Gdyby nie rozrzutna działalność finansowa, firma miałaby zyski z bezpośredniej działalności. Restrukturyzacja kosztowa pozwoliła po trzech kwartałach minionego roku osiągnąć dodatni wynik netto 2,16 mln zł przy przychodach 66 mln zł. Mocno prawdopodobne, że cały 2003 r. zakończył się zyskiem. Spory w tym udział miało otwarcie kolejnych salonów firmowych (obecnie jest ich około 60) i partnerskich, które zapewniają wyższą marżę niż sprzedaż poprzez markety. Firmie pomaga też bardzo silne euro. Eksport przerobowy to około 60 proc. wolumenu sprzedaży, szkoda tylko, że ten pod własną marką ma znaczenie symboliczne.

Łódzki producent nie ukrywa, że rozważa przeniesienie produkcji poza granice Polski. Sprawę komplikuje jednak problem kontroli jakości i ewentualna konieczność przeprowadzenia zwolnień grupowych. Zważywszy, że firma zatrudnia około 1800 osób, z czego niemal 80 proc. to pracownicy produkcji, większe znaczenie ma ten drugi czynnik.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Wólczanka | inwestorzy | papiery
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »