Inwestujemy nie tylko na GPW

Ceny akcji na warszawskiej giełdzie są mocno wyśrubowane, a gwałtowne wzrosty zwyżki cen akcji wielu mniejszych spółek świadczą o coraz większym udziale kapitału spekulacyjnego. Dlatego warto zainteresować się giełdami zagranicznymi - domy maklerskie zachęcają niższymi kosztami...

Brokerzy obniżają opłaty, aby zachęcić do gry na giełdach zagranicznych. Możliwość inwestowania na rynkach zagranicznych oferuje coraz więcej domów maklerskich. Jednak na razie jest to niszowa, dopiero raczkująca usługa, która cieszy się niewielkim zainteresowaniem. Dlatego rozwiązania, które są standardem w przypadku inwestowania w akcje notowane na giełdzie, takie jak możliwość składania zleceń oraz dostęp do notowań przez internet, są raczej wyjątkiem niż regułą. Z drugiej strony domy maklerskie starają się zainteresować klientów nową usługą i rezygnują z pobierania niektórych opłat wykazywanych w oficjalnych taryfach.

Reklama

Znane marki, światowi liderzy

Giełdy zagraniczne umożliwiają inwestowanie w akcje ciekawych spółek, reprezentujących branże, które są nieobecne na warszawskiej giełdzie. Za dobry przykład może posłużyć duńska firma Vestas Wind Systems, światowy lider w produkcji turbin i siłowni wiatrowych. Cena akcji spółki notowanej na giełdzie w Kopenhadze od lipca 2006 roku, wzrosła o ponad 200 proc. Do ciekawych inwestycji należały również akcje włoskiego Fiata, które w ciągu ostatnich 12 miesięcy zdrożały o blisko 100 proc. Inwestowanie na giełdach zagranicznych można polecić dwóm grupom inwestorów - tym o zasobnej kieszeni, którzy mogą i powinni dywersyfikować swoje inwestycje poprzez lokowanie części środków na rynkach zagranicznych oraz tym, dla których inwestowanie jest swego rodzaju pasją. Wyszukiwanie ciekawych spółek spośród tysięcy firm może być bowiem zajęciem bardzo czasochłonnym.

Największe domy maklerskie poszerzają usługi

Dostęp do rynków zagranicznych oferują największe domy maklerskie - m.in. CDM Pekao SA, ING Securities, Dom Inwestycyjny BRE Banku, Dom Maklerski BZ WBK oraz KBC Securities. Jeśli język angielski nie sprawia nam problemu i nie przeszkadza nam brak w Polsce przedstawiciela, możemy otworzyć rachunek bezpośrednio u zagranicznego brokera. Do największych brokerów nastawionych na międzynarodową klientelę należy Internaxx, którego właścicielem jest belgijski Fortis Bank oraz amerykański Ameritade. Wszyscy oni umożliwiają dokonywanie transakcji na najważniejszych giełdach w Europie Zachodniej i USA. Niektórzy z nich - m.in. dom maklerski Kredyt Banku - także pośredniczy w zawieraniu transakcji na bardziej egzotycznych rynkach, takich jak RPA, Australia, Hongkong, Japonia.

Niestety, dostęp do notowań na giełdach zagranicznych przez internet jest w ofercie brokerów raczej wyjątkiem niż regułą (patrz tabelka). Wydaje się jednak, że wobec coraz większej aktywności zagranicznych instytucji finansowych w zabieganiu o polskiego klienta oferta krajowych brokerów będzie się sukcesywnie poszerzać. Na większej konkurencji skorzysta klient, co widać już po rezygnacji przez niektórych polskich brokerów z części cennikowych opłat.

Darmowe przelewy i inne zniżki

Podpisanie umowy z biurem maklerskim na rynki zagraniczne nie wymaga żadnych specjalnych dokumentów - podobnie jak w przypadku "polskich" rachunków inwestycyjnych, wystarczy dowód osobisty. Na podstawie umowy klient może wpłacać złotówki lub walutę na wskazany numer rachunku i dokonywać transakcji. Wpłata złotówek oznacza jednak, że konieczne będzie przewalutowanie według kursu, jaki zaproponuje nam bank, co może kosztować nawet do 3 proc. wartości wymiany walut.

Jeśli zdecydujemy się kupić akcje wybranej spółki, trzeba potem dokonać przelewu na rachunek zagranicznego brokera, co niestety wiąże się z dodatkowymi kosztami. Dlaczego? Bo instytucja rozliczeniowa działająca na danym rynku jest w stanie przydzielić papiery wartościowe wyłącznie na terenie kraju, w którym działa. W zamian za przydział akcji lub obligacji ściąga z rachunku gotówkę - tak więc pieniądze muszą znaleźć się również na rachunku zagranicznego brokera. Jednak krajowi brokerzy na razie najczęściej nie pobierają opłaty za przelew, starając się zachęcić klientów do korzystania z nowych usług. Prowizji od przelewu nie zapłacą m.in. klienci domu maklerskiego Banku Zachodniego.

Aktywni mogą liczyć na przywileje

Prowizja od przelewu to nie jedyna opłata, z której są skłonne zrezygnować polskie domy maklerskie, aby przyciągnąç klientów.
- Opłata za przechowywanie papierów wartościowych, która wynosi do 0,06 proc. rocznie, jest pokrywana przez dom maklerski, jeśli klient zrealizuje określony poziom obrotów - mówi Adam Prokop, z Domu Inwestycyjnego (DI) BRE Banku. Jednak nie wszyscy brokerzy starają się zachęciç w taki sposób klientów. Rezygnacja z jednej opłaty nie musi też oznaczać, że wszystkie koszty będą niższe. W DI BRE, wypłacając gotówkę w kasie, należy liczyć się z taksą w wysokości 0,15 proc., z kolei ING Securieties pobiera 30 euro za... wydruk wyceny portfela klienta. To chyba najdroższy wyciąg z rachunku inwestycyjnego, jaki można sobie w Polsce zafundować. Podobnie jak w przypadku transakcji zawieranych na warszawskiej giełdzie, podstawową opłatą ponoszoną przez klienta jest prowizja od transakcji.

Artur Zakrzewski

Kurier Finansowy
Dowiedz się więcej na temat: opłaty | dom maklerski | GPW | inwestowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »