Jeśli kupować to teraz

Ci, którzy nie boją się ryzyka i chcą zainwestować na dłużej, powinni rozważyć zakup akcji.

Początek czerwca przyniósł bardzo duże rozczarowanie osobom, które lokują swoje pieniądze na warszawskiej giełdzie: bezpośrednio w akcjach bądź za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych. Na siedem sesji tylko dwie kończyły się na niewielkich plusach. W rezultacie od początku miesiąca inwestorzy stracili już 6 proc. z pieniędzy ulokowanych na giełdzie. Jeżeli spojrzymy na cały ostatni rok, to się okaże, że w tym czasie główne indeksy WIG i WIG20 straciły już ok. jednej trzeciej swojej wartości.

W tej chwili jednak nie mamy już do czynienia z paniką, która spowodowała gwałtowne spadki przed rokiem. Ciułacze wycofują pieniądze z giełdy i funduszy, bo szukają bezpiecznych sposobów na inwestowanie. To - zdaniem Alfreda Adamca, głównego ekonomisty Noble Banku - podstawowy powód słabość naszej giełdy.

Reklama

Tylko w maju (siódmy miesiąc z rzędu) inwestorzy wycofali z funduszy więcej, niż do nich wpłacili - o ponad 900 mln zł. A fundusze, by móc oddać im pieniądze, muszą sprzedawać posiadane przez siebie akcje, co powoduje spadki.

Jak podała właśnie spółka Analizy Online, zajmująca się badaniami rynku finansowego w Polsce, w tym samym miesiącu aktywa zarządzane przez fundusze inwestycyjne spadły o 1,1 mld zł i wynoszą teraz niespełna 105 mld zł. Tymczasem jeszcze rok temu ich wartość przekraczała 132 mld zł i szybko rosła, do momentu gdy załamał się rynek finansowy w USA. - Ludzie sparzyli się na ubiegłorocznych spadkach i teraz przerzucają się na bezpieczniejsze inwestycje, które dają im gwarancję kapitału - mówi Alfred Adamiec.

Trudno doszukiwać się innych powodów tak fatalnej sytuacji na giełdzie. Gospodarka rozwija się bardzo dobrze. Wzrost PKB w pierwszym kwartale przekroczył 6 proc.

Zdaniem ekonomistów także sygnały z zagranicy nie powinny wywoływać aż tak dużych spadków. W końcu szef amerykańskiego banku centralnego Ben Bernanke, którego z uwagą od dłuższego czasu słuchają inwestorzy z całego świata, w swoim ostatnim wystąpieniu stwierdził, że Stanom Zjednoczonym nie grozi recesja, a bank będzie walczył z rosnącą inflacją.

Potwierdza to Oscar Pulido, wiceprezes funduszy Black Rock. - Recesji nie będzie. Wejdziemy za to w okres spowolnionego wzrostu i zmniejszonej konsumpcji. Wynika to chociażby z obaw o utratę pracy czy rosnące ceny paliw - tłumaczy Oscar Pulido.

Sytuacji na polskiej giełdzie nie sprzyja podnoszenie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. W ślad za nim banki zaczęły podnosić oprocentowanie lokat, które znów stały się konkurencyjnym sposobem zarabiania. Rośnie też popularność tzw. struktur - lokat powiązanych z polisami ubezpieczeniowymi i opcjami giełdowymi. Obok gwarancji kapitału pozwalają zarobić więcej niż na zwykłej lokacie. Tego typu produkty jeszcze rok temu były dostępne tylko w ofercie dla najbogatszych. Dzisiaj można z nich skorzystać, inwestując zaledwie tysiąc złotych.

Tymczasem zdaniem analityków osoby, które nie boją się ryzyka związanego z inwestowaniem, właśnie teraz powinny pomyśleć o ulokowaniu swoich pieniędzy na giełdzie bądź w funduszach. Powód jest prosty: akcje większości spółek można teraz kupić "w promocji". Podobnie jak jednostki funduszy inwestycyjnych, które w ciągu roku straciły ponad 30 proc.

Jest jednak jeden podstawowy warunek. Inwestor powinien założyć, że nie wycofa pieniędzy przez co najmniej najbliższe trzy lata. Jak pokazuje ostatni raport firmy doradczej Open Finance, osoba, która rozpoczęła systematyczne inwestowanie w fundusze pięć lat temu, dzisiaj jest na plusie o prawie 40 proc. W okresie dziesięciu lat jej zyski przekroczyły 100 proc.

A przecież w tym czasie mieliśmy już do czynienia z niejednym załamaniem na giełdzie. Wystarczy wspomnieć choćby "kryzys rosyjski" z 1998 r., gdy polska giełda w ciągu trzech miesięcy straciła ponad 30 proc., czy pęknięcie "bańki internetowej" w 2000 r., które spowodowało przecenę akcji o ponad 50 proc. w ciągu 1,5 roku. Potem przyszła trzyletnia gwałtowna hossa, która trwała do połowy ubiegłego roku. Od tamtej pory cały czas tracimy.

- Karnawał trwał bardzo długo i teraz bardzo boli nas głowa - twierdzi Alfred Adamiec. Jednak po okresie złej passy wzrosty w końcu powinny wrócić na giełdę.

Marcin Stebakow, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego :

Sytuacja powinna się ustabilizować po wakacjach. Po ostatnich spadkach, gdy większość walorów została mocno przeceniona, można by pokusić się o wybór spółek, które w przeciągu najbliższych miesięcy dadzą zadowalającą stopę zwrotu. Jeśli przejrzeć branże, w których można by ulokować swoje oszczędności, to w każdej z nich można doszukać się tzw. perełek. Poszukiwanie takich spółek rozpocząłbym wśród zajmujących się handlem detalicznym, jak również w przemyśle elektromaszynowym i energetycznym. Także akcje deweloperów wydają się w dalszej perspektywie bardzo ciekawą inwestycją. W bliższej perspektywie godnymi obserwacji wydają się walory Cyfrowego Polsatu.

INTERIA.PL/Polska
Dowiedz się więcej na temat: fundusze | kupujcie | inwestorzy | kupować
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »