Już tylko krok do lipcowego dołka

Przed wczorajszą sesją głównym pytaniem było nie to czy giełda spadnie, tylko jak bardzo. Tak rzeczywiście się stało. Początkowo rynek wypadał korzystnie, bo po ostrej środowej przecenie w USA trzymaliśmy się całkiem nieźle.

Przed wczorajszą sesją głównym pytaniem było nie to czy giełda spadnie, tylko jak bardzo. Tak rzeczywiście się stało. Początkowo rynek wypadał korzystnie, bo po ostrej środowej przecenie w USA trzymaliśmy się całkiem nieźle.

Potem jednak podaż zaczęła przybierać na sile i parkiet znów wykazał dużą słabość. WIG spadł poniżej sierpniowego dołka przy 39,5 tys. pkt. Sytuację uratowała deklaracja premiera Tuska dotycząca daty wprowadzenia euro. Poprawiła klimat szczególnie na rynku złotego, ale wpłynęła też chyba na giełdę. Chyba, gdyż równie dobrze można było poprawę w końcówce sesji wiązać z sytuacją na giełdach światowych. Raczej nie ma tego co roztrząsać - liczy się efekt. WIG ostatecznie obronił wsparcie przy 39,5 tys. pkt. Przypominamy jednak, może trochę do znudzenia, ale póki trwać będzie bessa, trzeba o tym pamiętać, że w trendach zniżkowych liczy się głównie to, czy udaje się przełamywać opory, a nie bronić wsparć. Po kiepskiej sesji w Azji dziś znów możemy być świadkami ataku na ostatnią barierę chroniącą WIG przed atakiem na tegoroczny dołek. Tą barierą jest właśnie 39,5 tys. pkt.

Reklama

Po wczorajszym optymizmie dotyczącym przyjęcia euro dziś już komentarze są bardziej stonowane. Wymowne były słowa Dariusza Filara, członka RPP. Przestrzega przed większymi od teraz oczekiwanych podwyżkami stóp procentowych, które mogą być konieczne, by spełnić kryterium inflacyjne przystąpienia do systemu ERM. Natomiast dla złotego wyzwaniem jest wciąż umacniający się dolar - dziś euro spada poniżej 1,4 USD. Siła amerykańskiej waluty jest imponująca. Przy naszym założeniu, że w dużym stopniu wynika z rozczarowania, że globalna gospodarka nie jest w stanie uniknąć konsekwencji amerykańskiego spowolnienia, siła dolara nie jest dobrym prognostykiem dla giełd.

Pierwsze trzy dni tego tygodnia nie były zbyt obfite w dane makroekonomiczne. Jednak dziś i jutro pojawią się bardzo ważne informacje i na nich może skupiać się uwaga inwestorów, oprócz kolejnych wiadomości z sektora finansowego. Dane o inflacji na poziomie cen hurtowych w Niemczech potwierdzają, że presja inflacyjna łagodnieje dzięki tańszej ropie naftowej, ale problem nie znika. Wskaźniki inflacji są znacznie niższe w sierpniu niż w lipcu, ale wciąż utrzymują się na bardzo wysokim poziomie. Jednocześnie musimy pamiętać, że obecnie chodzi głównie o to, czy dotychczasowy wzrost cen żywności i paliw będzie się przekładał na inflację bazową. Do tego wskaźnika zmiany cen teraz inwestorzy i banki centralne będą przywiązywać szczególną uwagę. Interesujący może też być bilans handlowy USA. Do tej pory wysoka dynamika eksportu pomagała gospodarce Stanów Zjednoczonych. Gdyby zaczęła się osłabiać byłby to kolejny zły znak. W lipcu może jeszcze tego nie będzie widać, ale w sierpniu powinno już być ze względu na skalę umocnienia dolara.

Skala odbicia w USA nie rozwiała obaw przed przełamaniem tegorocznego dołka. Nasza giełda będzie w tych warunkach bronić się przed przełamaniem 39,5 tys. pkt przez WIG. Będzie to trudne zadanie dla kupujących. Tym bardziej, że z rynków wschodzących napływają wciąż słabe wieści - dynamika wzrostu PKB w Czechach spadła w II kwartale do najniższego poziomu od 4 lat, w Turcji - od 6 lat.

Katarzyna Siwek

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: WIG | dołek | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »