Kiedy skończy sie bessa?
Rozmowa PG Z Markiem Mobiusem z Franklin Templeton Investments Management Ltd.
Mark Mobius zarządza lokatami na rynkach nowych w firmie Franklin Templeton Investments Management Ltd (o aktywach wynoszących ponad 150 mld funtów). W biurach FTI w Wielkiej Brytanii - w Edynbugu i Londynie trudno go zastać, bo patrząc sceptycznie na raporty analityków z banków inwestycyjnych, osiem miesięcy w roku spędza w podróży, samemu sprawdzając kondycję spółek, w których lokuje kapitał (jedną z nich jest PKN Orlen).
- Kiedy Pańskim zdaniem skończy się obecna bessa?
- Na zasadniczą poprawę stanu rynków moim zdaniem trzeba będzie poczekać jeszcze rok, ale gdy trend się odwróci, może ona dokonać się bardzo szybko i dlatego proces ten trzeba obserwować bardzo starannie.
- Jakich zmian oczekuje Pan na polskim rynku w związku ze zbliżaniem się terminu przyjęcia Polski do UE?
- Będzie to dla rynku bardzo pozytywnym wydarzeniem, istnieje natomiast problem - czy polski rząd zdoła na czas zakończyć negocjacje we wszystkich ich rozdziałach i czy sprosta wymogom traktatu z Maastricht. Polski jednak w procesie rozszerzenia UE nie można pominąć, bo jako największy z krajów kandydujących, odgrywa ona w tym procesie zasadniczą rolę.
- Komisja Papierów Wartościowych i Giełd zaleca zarządom polskich spółek akcyjnych podpisywanie oświadczeń o niestosowaniu ?twórczej księgowości", chociaż sprawy te są uregulowane zarówno w ustawie o rachunkowości, jak i w ustawie o publicznym obrocie papierami wartościowymi. Czy sądzi Pan, że to ma sens?
- Tak, jest do krok w dobrym kierunku i z pewnością przyczyni się do zwiększenia wiarygodności polskiego rynku kapitałowego. Mnie, jako inwestorowi instytucjonalnemu, będzie to dawać dodatkowe poczucie komfortu.
- Jak reagują inwestorzy instytucjonalni na ujawnione w Stanach Zjednoczonych przypadki upiększania raportów o spółkach giełdowych, a zwłaszcza zawartych w nich rekomendacji przez analityków bankow inwestycyjnych?
- Większość inwestorów instytucjonalnych była świadoma tego, że banki inwestycyjne, maklerzy i analitycy współpracują ze sobą, dlatego też ich zalecenia przyjmują oni z dużą ostrożnością. Nie znaczy to, że raporty analityków z banków inwestycyjnych nie mają w ogóle żadnego wpływu, ale nie jest on szczególnie istotny.
- Jak przed nieobiektywnymi rekomendacjami broni się Pana firma?
- Jedyna możliwa obrona, to robienie własnych analiz. We Franklin Templeton sprawdzamy nadesłane nam raporty analityków, prowadzimy też własne analizy. Wszystkie nasze decyzje o dokonaniu lokat podejmowane są całkowicie niezależnie, bez oglądania się na raporty domów maklerskich czy też banków inwestycyjnych.
- A co ma robić indywidualny inwestor?
- Zadawać pytania w spółce, w której akcje zainwestował, sprawdzać, czy odpowiedzi zgadzają się ze sprawozdaniami finansowymi i dochodzić do własnych wniosków. Nie powinien on zwracać uwagi na konkluzje, jakie przedstawiają analitycy w swoich raportach, ale zapoznanie się z ich częścią analityczną takich opracowań jest pożyteczne dla wypracowania sobie zarówno obrazu sytuacji w danym sektorze, w danej spółce, jak i do podjęcia własnych decyzji.