Kiepskie nastroje przed ofertą Lotosu

Debiut Polmosu Białystok przypomina, że giełda to nie maszynka do pieniędzy. A może to wyjątek potwierdzający regułę. Czas na Lotos. Już w poniedziałek rozpocznie się warta nawet 1,1 mld zł przygotowana przez nadzorowaną przez Ministerstwo Skarbu Państwa Naftę Polską, oferta publiczna Lotosu.

Wczoraj, absolutnie bez powodzenia, zadebiutowały na giełdzie akcje Polmosu Białystok, które sprzedawał bezpośrednio skarb państwa.

Dwie historie

Zły znak? Rozgoryczenie drobnych inwestorów jest duże, bo przy każdej poprzedniej prywatyzacji giełdowej były zyski, a teraz trzeba liczyć straty. - I tak, i nie. Tak, bo inwestorzy na pewno ostrożniej będą podchodzili do kolejnych prywatyzacji. Nie, bo Lotos to zupełnie inna spółka, ze zdecydowanie większą ofertą - uważa Zbigniew Bentlewski z Amerbrokers. Zdaniem analityków, powodzenie oferty Lotosu dużo bardziej uzależnione jest od koniunktury na giełdzie (a ta nie jest dobra), niż debiutu Polmosu i notowań Orlenu.

Reklama

- Debiut Polmosu trudno zaliczyć do udanych, ale nie ma też spektakularnych spadków - dodaje jeden ze specjalistów.

Akcje zadebiutowały z ceną 77,80 zł, czyli 2,75 proc. taniej niż w ofercie publicznej. Drobni inwestorzy, którzy kupili akcje z 2-proc. dyskontem, stracili więc na otwarciu niespełna 0,8 proc.

- Brak dyskonta w przypadku oferty Lotosu też działa na niekorzyść tej prywatyzacji, choć o jej sukces raczej można być spokojnym - zauważa Zbigniew Bentlewski.

Dla drobnych inwestorów możliwość tańszego kupienia akcji Polmosu nie była jednak satysfakcjonująca. Wielu z nich kupiło akcje na kredyt. - Koszty obsługi tego zadłużenia powodują, że wyjdę na swoje kiedy sprzedam akcje po 88 zł - mówił jeden z nich.

Wiara w sukces

Czy taka cena jest realna? Zdaniem zarządu Polmosu i ministerstwa skarbu, pewnie tak. - Czuję się wspaniale, bo otwiera się przed nami całkiem nowa perspektywa - komentował giełdowy debiut Jan Małachowski, prezes białostockiego debiutanta.

- Polmos Białystok, to spółka z niewątpliwą perspektywą wzrostu. Inwestorzy, którzy zdecydują się zostać z nią na dłużej, będą zadowoleni - dodał Dariusz Witkowski, wiceminister skarbu.

Podtrzymał opinię, że z prywatyzacji spółki skarb państwa otrzyma około 1 mld zł. A to oznacza, że jeden z trzech inwestorów bijących się o 61 proc. akcji Polmosu musi zapłacić za każdy walor tylko nieco poniżej 100 zł. - Chcemy zagwarantować w umowie prywatyzacyjnej, że spółka nie zostanie wycofana z giełdy przez rok może dwa. Ze strony inwestorów płyną sygnały, że są oni zainteresowani dokupieniem akcji na giełdzie - dodaje wiceminister.

Marcin Goralewski

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Białystok | debiut | nastroje | MSP | Ministerstwo Skarbu Państwa | lotos | skarbu | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »