Końcówka rządzi się swoimi prawami

Choć z nieco większymi problemami niż w poniedziałek, to wczoraj również nasza giełda znosiła pogorszenie koniunktury na rynkach światowych. Wyglądało trochę tak, jakbyśmy zapomnieli, że w poniedziałek mocno spadły indeksy w Europie, więc nie musiały tak mocno reagować na poniedziałkową przecenę w USA.

Choć z nieco większymi problemami niż w poniedziałek, to wczoraj również nasza giełda znosiła pogorszenie koniunktury na rynkach światowych. Wyglądało trochę tak, jakbyśmy zapomnieli, że w poniedziałek mocno spadły indeksy w Europie, więc nie musiały tak mocno reagować na poniedziałkową przecenę w USA.

Gdy zaczęły odrabiać straty nasz rynek tylko się wzmocnił. Można domniemywać, że na kondycję warszawskiego parkietu korzystnie oddziałuje zbliżający się koniec miesiąca. Trwa walka, by korzystnie go zamknąć. Sytuacja trochę przypomina tę z końca maja, kiedy też końcówka miesiąca przebiegała bardzo spokojnie, ale wraz z rozpoczęciem czerwca przyszły na parkiet zniżki. Podtrzymujemy zdanie, że na dłuższą metę nie ma podstaw do oderwania się wydarzeń na naszym parkiecie od tego, co dzieje się na świecie, więc nie ma też podstaw, by ulegać iluzorycznej sile warszawskiej giełdy.

Reklama

Niemniej jednak bierzemy pod uwagę, że tworząca się na indeksie WIG ponad luką hossy konsolidacja może stać się podstawą do dalszego ruchu w górę. Tak samo jednak może powstać z takiego układu świec wyspa odwrotu. Do tego jednak konieczne jest zasłonięcie luki hossy, czyli spadek poniżej 39,8 tys. pkt. Oznaczałoby to wtedy, że pozytywny sygnał w postaci tej luki okazał się fałszywą zachętą do kupna. Wykorzystana została przez posiadaczy akcji do ich pozbycia się. To zaowocowałoby szybkim spadkiem w rejon ostatniego dołka, a najprawdopodobniej skończyłoby się testem 36 tys. pkt. Dzisiejsza sesja, która zaczęła się od sporego optymizmu, dzięki mocnemu wzrostowi w USA i dobrym wynikom BZ WBK oraz TP, powinna pomóc w ocenie prawdopodobieństwa takiego scenariusza. Na razie pesymistyczny wariant ma mniejsze szanse na realizację.

Na świecie inwestorzy w dalszym ciągu zmagają się z napływem niedobrych informacji. Z danych przekazanych przez OECD, organizację zrzeszająca 30 najbardziej rozwiniętych państw świata, wynika, że inflacja w czerwcu osiągnęła w nich 4,4%, czyli najwyższy poziom od marca 2000 r. Sprawa wygląda źle i umacnia przekonanie co do dalszych podwyżek stóp procentowych na świecie. Wczoraj na taki ruch zdecydowano się w Indiach. Był on bardziej restrykcyjny niż prognozowano, bo koszt pieniądza poszedł w górę o 0,5 pkt proc., do 9%. Strach przed najwyższą od ponad 13 lat inflacją zrobił swoje. Martwiły kolejne dane dotyczące rynku nieruchomości na świecie. Spadek cen domów w USA nie hamuje. Indeks S&P/Case Shiller wykazał zniżkę o 15,8% w maju. Jest to wskaźnik uznawany za najbardziej wiarygodny. Jednocześnie w Wielkiej Brytanii nastąpił dalszy spadek przyznanych kredytów hipotecznych, do zaledwie 36 tys. Tak mało nie było ich odkąd publikowane są takie dane, czyli od 1993 r. Ostatecznie jednak przeważył optymizm związany z lepszym od spodziewanego indeksem zaufania konsumentów oraz niższymi cenami ropy naftowej.

Katarzyna Siwek

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: końcówka | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »