Koniec autostradowego eldorado
Minister transportu Jerzy Polaczek zapowiada, że efekty przyspieszenia w budowie autostrad będą widoczne w latach 2008-2010. To, że w przyszłym roku zostanie oddanych do użytku tylko 6 km autostrad, jest jego zdaniem winą poprzedników.
Dlaczego premier chce pana odwołać?
- Nie wiem, jakie siły chcą mnie odwołać, w każdym razie nic mi nie wiadomo, by chciał to zrobić premier. Myślę, że raczej mamy do czynienia z kampanią medialną, inspirowaną przez środowiska, dla których kończy się eldorado w obszarze infrastruktury i transportu.
Jednak premier wyraźnie dał do zrozumienia, że z pracy resortu nie jest zadowolony. Dlaczego?
- To naturalne, że szef rządu odpytuje każdego ze swoich ministrów o realizację zadań. W sprawach inwestycji drogowych, kolejowych i budowy infrastruktury lotniskowej odbyłem z premierem co najmniej dwa długie i merytoryczne spotkania. Myślę, że był zadowolony z ich przebiegu.
Mimo że wykorzystaliśmy mniej pieniędzy niż przed rokiem na budowę autostrad, obwodnic, na prace przygotowawcze?
- Trzeba wziąć pod uwagę, że właśnie wydostajemy się z jaskini niemocy, do jakiej zostaliśmy wepchnięci przez naszych poprzedników. Proces inwestycyjny trwa kilka lat. Po poprzednikach nie odziedziczyliśmy prawie nic, oprócz problemów do rozwiązania. Dlatego inwestycje zaczynamy od nowa, ale robimy to w sposób uporządkowany i na niespotykaną dotąd w Polsce skalę. W tym roku wykorzystamy z Krajowego Funduszu Drogowego dużo więcej pieniędzy na prace przygotowawcze. W drugiej połowie roku znacznie zwiększą się wydatki na inwestycje drogowe i modernizację. Pierwsza duża pula faktur do zapłacenia spłynie już we wrześniu. Lepsze będzie także wykorzystanie środków z funduszy strukturalnych UE.
Pan obiecuje, a przyspieszenia budowy dróg nie widać. Miała być zmiana przepisów blokujących inwestycje drogowe, a dokonano jedynie niewiele znaczącej kosmetyki ustawy o zamówieniach publicznych.
- Apeluję o odrobinę cierpliwości. Są przygotowywane nowelizacje ustawy środowiskowej i ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym, które poprawią sytuację w realizacji inwestycji infrastrukturalnych. Natomiast przy tych ograniczenia prawnych, jakie odziedziczyliśmy, uważam, że i tak lepiej od naszych poprzedników wykorzystujemy obecne możliwości. Przypomnijmy: te przepisy, które teraz tak bardzo przeszkadzają nam w inwestycjach, przyjmowane były w ramach programu Przedsiębiorczość, Rozwój, Praca przygotowanego przez rząd Leszka Millera. Lewica zapomina o tym, gdy próbuje nas rozliczać.
Ale rządzicie już prawie rok, tymczasem złe prawo zamówień publicznych blokuje 98 dużych inwestycji drogowych, a ustawa środowiskowa kolejnych 68.
- Potrzeba wielu zmian, nad którymi stale pracujemy. Między innymi nad zmianami w przepisach dotyczących tempa projektowania i przygotowania inwestycji infrastrukturalnych. Wkrótce będzie to przekładane na konkretne inicjatywy ustawodawcze bądź rozporządzenia, nie tylko ministra transportu, ale także ministrów ochrony środowiska, rozwoju regionalnego czy spraw wewnętrznych.
PiS zapowiadał, że zrezygnuje z budowy autostrad przez prywatne firmy, a tymczasem wciąż rozpisywane są nowe przetargi. Specjaliści z branży uważają, że rząd nie ma klarownej koncepcji działania.
- To nieporozumienie. Nikt z PiS nie zapowiadał, że wszystkie rozpoczynane od początku projekty mają być realizowane przez państwo. Kierujemy się zdrowym rozsądkiem i tam, gdzie to ma sens, nie rezygnujemy z partnerstwa publiczno-prywatnego. Nie mamy jednak zamiaru prowadzenia inwestycji w taki sposób, by powodowały one stratę pieniędzy przez państwo. Większa część tego, co jest do zrobienia, i tak spoczywa na barkach państwa.
Które do tej pory nie radziło sobie z dużymi inwestycjami drogowymi. Dlaczego miałoby poradzić sobie teraz?
- Nie uprawiam politycznej fatamorgany, jak poprzednicy, którzy prezentowali kilkunastoletnie plany inwestycyjne bez planu finansowania. Jestem pewien, że dokonamy przełomu. Po raz pierwszy w historii minister transportu przygotowuje program rzeczowo-finansowy budowy autostrad i dróg ekspresowych na lata 2007-2013 i nie robi tego w formie wirtualnego pomysłu mającego uspokoić polityków i opinię publiczną. Tak dużych środków, jakimi będziemy dysponować, jeszcze nigdy nie było.
To jak PiS wytłumaczy wyborcom, że w przyszłym roku zostanie oddanych do użytku tylko 6 kilometrów autostrad?
- To nie jest nasza wina. Ten rząd nie odziedziczył żadnych projektów będących w toku, poza dwoma odcinkami na autostradach A-2 i A-4, które teraz dokończono, i budowanym odcinkiem Gdańsk-Nowe Marzy. Nie twierdzimy, że poprzednicy w ogóle nic nie zbudowali. Ale prawda jest taka, iż nie przygotowali istotnych inwestycji, które moglibyśmy teraz kontynuować. A nadrobienie tych opóźnień wymaga czasu. My skupiamy się, by efekty naszej pracy przyszły w latach 2008, 2009 i 2010.
Co rząd zamierza zrobić, by państwo nie traciło pieniędzy na wypłatę rekompensat dla koncesjonariuszy autostrad za wpływy z winiet?
- W sprawie nowelizacji ustawy o autostradach, przeprowadzonej na wniosek poprzedniego rządu, złożyłem materiał do prokuratury. Może być podstawą do prowadzenia śledztwa, bo zbudowano tu pompę ssącą pieniądze z KFD do koncesjonariuszy. Gdybyśmy mieli więcej autostrad, poszlibyśmy z torbami.
Czy odbierze pan Stalexportowi koncesję na eksploatację autostrady A-4?
- Całokształt realizacji tej umowy koncesyjnej objęty jest obecnie audytem. Ma on przedstawić rekomendację ministrowi transportu. Wtedy będzie czas na analizę możliwych decyzji.
DROGOWE PRZYSPIESZENIE MAŁO REALNE 92-kilometrowy odcinek autostrady A4 Wrocław-Krzywa, jaki oddano do ruchu wczoraj, może być ostatnim otwieranym przez ministra transportu Jerzego Polaczka. Drogowe plany resortu na najbliższą przyszłość wyglądają mizernie. W przyszłym roku planowane jest oddanie do ruchu tylko 6 km autostrady. Opozycja uważa, że rządowy program drogowego przyspieszenia w latach 2007-2013 jest nierealny.
- Brakuje programu na rzecz wykorzystania środków unijnych na wszystkich szczeblach. Bez niego rządowe plany są bez szans - twierdzi Edward Maniura, poseł PO, członek sejmowej Komisji Infrastruktury.
Do krytyki przyłącza się także Janusz Piechociński, były szef komisji w poprzedniej kadencji Sejmu, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR: - W ramach istniejącego systemu prawnego realizacja programu budowy sieci dróg i autostrad nie jest i nie będzie możliwa. Nie zostały zlikwidowane bariery w procesie przygotowania i realizacji inwestycji - przekonuje.
Te bariery to przede wszystkim trzy ustawy dotyczące zamówień publicznych, ochrony środowiska i planowania przestrzennego. Pierwsza z nich zablokowała już 98 inwestycji drogowych, druga - 68. Przygotowanie ich nowelizacji ciągle się przeciąga.
Mimo to minister Polaczek ma wśród drogowców i związanych z drogownictwem polityków (także opozycyjnych) wysokie notowania. Brakuje mu za to oparcia w ścisłym kierownictwie koalicji (był niechętny wejściu do rządu Andrzeja Leppera). W branży panuje opinia, że jego ewentualne odwołanie będzie miało charakter polityczny, a nie merytoryczny.
Adam Woźniak