KPWiG zarabia na zakazach

Komisja zezwoliła już 102 funduszom na inwestowanie pieniędzy w bankach, w których prowadzą swoje rachunki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to KPWiG zaproponowała zapisy ograniczające zawieranie takich transakcji. Od każdej zgody urząd pobiera - bagatela - 2 tys. euro.

Fundusz inwestycyjny nie może zawierać z bankiem depozytariuszem umów, których przedmiotem są papiery wartościowe i prawa majątkowe - czytamy w ustawie z lipca ub.r. Takie umowy można jednak zawierać po uzyskaniu zgody Komisji.

Komisja poszła jednak na rękę TFI i wydaje takie zezwolenia. Zgodę dostały już 102 fundusze, z tego cztery w tym tygodniu. Kolejnych 30 wniosków czeka w KPWiG. Na wydanych zezwoleniach Komisja musiała już zarobić 204 tys. euro (ok. 806 tys. zł, według obecnego kursu euro). Kto zapłacił? Najprawdopodobniej uczestnicy funduszy.

Reklama

Komisję najwyraźniej przekonały argumenty TFI, że ograniczenia w ustawie są niekorzystne dla uczestników. Towarzystwa argumentują, że zarządzający potrzebuje trochę czasu, aby podjąć decyzję, jak inwestować pieniądze wpłacone przez uczestników. Zamiast trzymać środki na rachunku funduszu, woli ulokować je na krótkoterminowej lokacie. Dzięki temu pieniądze od razu pracują. Według zarządzających, takie lokaty najwygodniej robić w banku depozytariuszu, który przechowuje aktywa funduszu. Depozytariusz z reguły oferuje wyższe oprocentowanie, niż można dostać na rynku.

- Wydajemy zezwolenia, ale tylko wtedy, gdy towarzystwo dokładnie określi, jakich instrumentów mają dotyczyć transakcje i na jakich warunkach mają być zawierane - wyjaśnia wiceprzewodniczący KPWiG Witold Pochmara. - Nie należy tego rozumieć w ten sposób, że godzimy się na coś, co według ustawy nie powinno być stosowane - dodaje.

W. Pochmara zwraca uwagę, że TFI i depozytariusz należą zazwyczaj do tej samej grupy kapitałowej. Istnieje więc ryzyko konfliktu interesów (depozytariusz powinien pełnić funkcje nadzorcze w stosunku do TFI). - Dokładnie analizujemy warunki, na jakich mają być zawierane transakcje funduszu z depozytariuszem, aby mieć pewność, że w ich wyniku interes uczestników nie będzie naruszony - przekonuje wiceprzewodniczący KPWiG.

Dodaje, że TFI wcale nie mają obowiązku ubiegać się o specjalne zezwolenie na takie operacje. Ustawa daje bowiem możliwość, aby dokładnie opisać je w statucie funduszu. A takie rozwiązanie jest znacznie tańsze. Opłata w KPWiG za zmianę statutu to 300 euro. Do tego dochodzi jeszcze kilkaset złotych opłaty notarialnej.

Według Łukasza Dajnowicza, rzecznika Komisji, wysokość wpływów z tytułu wydanych zezwoleń dla funduszy nie przekłada się w żaden sposób na pensje pracowników urzędu (budżet KPWiG na ten rok to 22,5 mln zł). Po co w takim razie KPWiG zaproponowała ograniczenia w ustawie? Odpowiedź jest prosta: tego wymagała Unia Europejska.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: zakazy | zarabianie | TFI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »